Nad Gruzją zawisło widmo odcięcia prądu. Energię do tej zakaukaskiej republiki dostarcza rosyjska spółka, która jednak może wyłączyć prąd, jeśli Gruzini nie zapłacą za dostawy. A Gruzja boryka się z wielkimi kłopotami gospodarczymi i budżetowymi.

Rosyjskie Zjednoczone Systemy Energetyczne, główny dostawca prądu do zakaukaskiej republiki, zwiększył jego dostawy na okres Nowego Roku i wyborów prezydenckich, które odbyły się w Gruzji trzy dni temu. Gruzinom wystarczyło jednak pieniędzy na opłacenie dostaw tylko do dzisiaj.

Na razie nie wiadomo, jak gruzińskie władze rozwiążą ten problem, wywołany dramatycznym kryzysem gospodarczym i budżetowym kraju. Dostawy energii przed wyborami zostały opłacone zapewne przy pomocy jakiegoś kredytu, by nie złościć wyborców przed bardzo ważnym głosowaniem.

Dziś zagadką pozostaje więc, skąd Gruzini wezmą pieniądze, by znów zapłacić Moskwie. Rosyjski dostawca mógł wesprzeć nowego prezydenta Michaiła Saakaszwili w momencie, gdy wyborcy szli do urn i być może udzieliły Gruzji niewielkiego kredytu. Jednak jeśli Rosjanie nie dostaną pieniędzy, wstrzymają dostawy.

Do deficytu energii Gruzini już się przyzwyczaili. Od lat w domach prąd pojawia się raz dziennie na kilka godzin. A każda restauracja i sklep korzysta zazwyczaj z niewielkiego dieslowskiego generatora. I nikt się nie spodziewa, by sytuacja szybko się zmieniła.

14:50