Nie było eksplozji na pokładzie samolotu, a powodem tragedii były problemy techniczne - tak władze Egiptu tłumaczą katastrofę Boeinga tamtejszych linii lotniczych "Flash Airlines". Zginęło aż 148 osób, w tym 135 francuskich turystów.

Samolot spadł do Morza Czerwonego zaledwie kilka minut po starcie z lotniska w znanym egipskim kurorcie Szarm el-Szejk.

Według francuskiego rządu, samolot spadł do morza, kiedy próbował zawrócić na lotnisko. Ciągle nie wiadomo, co spowodowało katastrofę i długo jeszcze nie da się tego precyzyjnie ustalić.

Zdaniem specjalistów kadłub samolotu osiadł w głębokim morskim rowie na głębokości ponad tysiąca metrów. Trudno więc będzie odnaleźć tzw. czarną skrzynkę, która zazwyczaj rejestruje wszystko, co dzieje się przed wypadkiem w kabinie pilotów.

Podobnie jak władze Egiptu, francuski rząd również skłania się ku hipotezie, iż nie był to zamach terrorystyczny, ale wypadek spowodowany bliżej niesprecyzowanym problemem technicznym. Według specjalistów na razie nie można być pewnym, tym bardziej że nie wiadomo, dlaczego piloci nie powiadomili o problemie technicznym wieży kontrolnej lotniska.

Paryska prokuratura wszczęła już zresztą dochodzenie w tej sprawie co umożliwi francuskim ekspertom dostęp do wszystkich informacji, jakimi dysponują władze Egiptu, dyrekcja lotniska w Szarm el-Szejk i linie lotnicze Flash Airlines.

09:05