Eksperci ostrzegają, że ewentualna interwencja w Iraku osłabi czujność świata w sprawie działalności al-Qaedy. Co gorsze, fanatycy islamscy dostaną kolejne argumenty, że Zachód wypowiedział wojnę narodom muzułmańskim. Amerykański wywiad liczy jednak, że nowe informacje na temat ewentualnych ataków Bazy dostarczy zatrzymany w Karaczi Jemeńczyk Ramzi Binalshibh.

Na razie przesłuchania nie przynoszą jednak efektów. Binalshibh nie chce współpracować z przesłuchującymi go agentami. Służby przypominają jednak, że podobnie było z zatrzymanym w marcu bliskim współpracownikiem bin Ladena Abu Zubaydahem. Najpierw nie chciał zeznawać przeciwko szefowi al-Qaedy, ale potem dostarczył wartościowych informacji.

Binalshibh, który - jak sam twierdzi - był czołowym organizatorem zamachów z 11 września, może wyjaśnić niektóre zagadki tamtego spisku. Co więcej, może mieć istotne informacje na temat planów al-Qaedy i samego Osamy bin Ladena.

Na razie Binalsibh pozostaje w Pakistanie pod kontrolą agentów jednej z amerykańskich agencji rządowych. O jego ekstradycję zabiegały Niemcy i USA. Berlin oświadczył dziś, że pierwszeństwo w tej sprawie mają Amerykanie. Jednak nie uznając kary śmierci, Niemcy domagają się, by terrorysta został skazany w USA co najwyżej na dożywocie. Większość dowodów obciążających Jemeńczyka - przynajmniej na razie - pozostaje także w rękach niemieckich śledczych.

Foto: Archiwum RMF

21:00