W czasie sejmowego głosowania nad uchwałą wzywającą premiera Leszka Millera do ustąpienia, SLD poparła Samoobrona. Dzięki temu premier może jak na razie spać spokojnie. Co jednak taki „Sojusz Samoobrony Demokratycznej” oznaczałby dla gospodarki?

Reporterka RMF sprawdzała dziś jaki los może czekać reformę finansów państwa, jeżeli Grzegorz Kołodko do przeforsowania swych planów będzie musiał namawiać drużynę Leppera. Według większości opozycyjnych polityków będzie to już nie reforma, a katastrofa finansów...

Do snucia takich czarnych wizji skłoniła polityków opozycji właśnie dzisiejsza koalicja Leppera i Millera. Żeby zrobić sensowną reformę finansów czy utrwalić nasz kurs na Unię Europejską, to, mi się wydaje, marnym sojusznikiem jest Samoobrona - mówił Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej. W podobnym tonie wypowiada się Wiesław Walendziak: Jeśli ten duet będzie chciał przeprowadzić reformę finansów publicznych, to marny los tej reformy.

Politycy opozycji mówią, że reforma finansów powinna dotyczyć przede wszystkim wydatków państwa, a mało prawdopodobne, by Samoobrona zgodziła się np. na cięcia w ubezpieczeniach rolnych, czyli reformę KRUS-u.

Mało prawdopodobne jest również, by w koalicji z Samoobroną zmieniona została tendencja w polityce podatkowej: umarzanie biednym i zdzieranie z bogatych.

Jednak wejście do UE bez zreformowanego sytemu finansów mogłoby być katastrofą. Dlatego w przeforsowaniu cięć w wydatkach, rząd może liczyć na poparcie PO. Jednak reforma podatków może zależeć od „widzimisię” Andrzeja Leppera – jeśli tak by się stało, byłoby to dla Polski tragiczną prognozą.

Foto: Archiwum RMF

18:50