Ahmed Chalabi zastąpi Saddama Husajna - pisze australijski "Sydney Morning Herald". Gazeta powołuje się na byłego irackiego dyplomatę mieszkającego w Sydney. Mohamed al-Jabiri, który właśnie wrócił z rozmów w Białym Domu, twierdzi, że Amerykanie zgodzili się, by po obaleniu Husajna szefem tymczasowego rządu został Chalabi, szef Irackiego Kongresu Narodowego.

Al-Jabiri twierdzi, że Chalabi prowadzi konsultacje z innymi członkami opozycji. Analitycy ostrzegają jednak, że wewnętrzne podziały wśród irackiej opozycji mogą skutecznie uniemożliwiać stworzenie tymczasowego rządu.

Dlatego niewykluczone, że Amerykanie będą musieli przez co najmniej rok okupować Irak, aby utrzymywać tam spokój. Stany Zjednoczone, jak twierdzi al-Jabiri, chcą jednak za wszelką cenę uniknąć takiej sytuacji. Zdają sobie bowiem sprawę z oporu, jaki może to wywołać. Al-Jabiri twierdzi, że nowy rząd zostałby utworzony w 3 miesiące po odsunięciu Husajna od władzy. Powszechne wybory parlamentarne miałyby się natomiast odbyć po roku.

Tymczasem przed próbami rządzenia Irakiem bez udziału tamtejszej opozycji ostrzega administrację prezydenta Busha ajatollah Mohammed Baqir al-Hakim, szef Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej w Iraku. Według niego, utworzenie takiego rządu mogłyby doprowadzić do chaosu w państwie.

Al-Hakim podkreśla, że na razie jego partia nie zna planów Stanów Zjednoczonych. Gdyby Amerykanie zignorowali lokalną opozycję, może to doprowadzić do destabilizacji kraju. Wierzymy w to, że jeśli Irakijczycy będą kontrolować kraj, będzie mniej przemocy. Najlepszym sposobem na zmienienie irackiego reżimu, jest pomaganie Irakijczykom w dokonywaniu tego, ale Stany Zjednoczone chcą zrobić to same - twierdzi al-Hakim.

15:45