Albańscy rebelianci walczący wokół Tetova, na granicy Macedonii z Kosowem zapowiadają, że nie poddadzą się i stawią czoła oddziałom macedońskiej armii "Jesteśmy na pozycjach i czekamy. Jesteśmy gotowi się bronić" - powiedział agencji France Press jeden z dowódców partyzantów.

Macedońska armia rozpoczęła szeroko zakrojoną ofensywę przeciwko rebeliantom z samozwańczej Armii Wyzwolenia Narodowego dwa dni temu.

Po ciężkich walkach w niedzielę i kolejnych starciach wczoraj, dziś od rana w rejonie Tetova, macedońskiego miasta na granicy z Kosowem, panuje względny spokój. W Tetowie jest dziś unijny koordynator polityki zagranicznej Javier Solana, który jeszcze rano głośno wyrażal nadzieję, że po dwóch dniach szeroko zakrojonej ofensywy macedońskiej armii przeciwko Albańczykom, kryzys został zażegnany. Solana, który zdecydowanie poparł operację armii macedońskiej, podkreślił że całej sprawy nie można pozostawić na tym etapie, i że konieczne jest znalezienie politycznych rozwiązań: "Rząd Macedonii odpowiedział w sposób właściwy i teraz należy zauważyć, że przyszedł moment na przekazanie sprawy politykom" - powiedział Solana. Podobne stanowisko zajął w poniedziałek wieczorem w Skopje sekretarz generalny NATO, George Robertson. Robertson szczególnie wysoko ocenił rezerwę, jaką wykazał rząd macedoński w podejściu do sprawy rebelii albańskiej. Jednak wojownicze okrzyki Albańczyków wskazują na to, że obaj panowie przedwcześnie cieszyli się z zakończenia starć i politycy będą musieli jeszcze poczekać.

foto EPA

13:40