Takiej paniki warszawski pakiet nie widział już od lat. WIG 20 na zamknięciu sesji spadł o 8,10 proc. i wyniósł 1991,62 pkt. To najniższy poziom od połowy 2005 roku. A w ciągu dnia spadki były dużo większe - po południu główny indeks spadł aż o 13 procent. Mimo to zarząd giełdy nie zdecydował się, aby skrócić sesję.

Po czwartkowym lekkim wytchnieniu w piątek o godz. 12.01 indeks WIG 20 spadał o 8,04 proc. do 1992,66 pkt, do czego przyczyniły się gwałtowne przeceny w USA, w Azji jak również w Europie. Tracą na wartości wszystkie największe spółki. Po godzinie 12 koncern KGHM tanieje o ponad 16 proc. Duże straty notują największe polskie banki. Najbardziej, bo o ponad 14 proc. został przeceniony Getin Holding. Kursy pozostałych dużych banków spadają o 6-9 procent.

Ale to był dopiero początek horroru. Przed 15 indeksy runęły jeszcze bardziej: WIG 20 tracił ponad 11 procent, o 15.20 było to już 13,4%. Liderem spadków był cały czas miedziowy gigant - KGHM tracił ponad 19 procent, Getin i BRE po 17 procent.

Jeśli jest panika, to nie ma miary, która mogłaby zmierzyć dalsze spadki. Spadamy, ponieważ rynki zagraniczne spadają. Jest awersja do ryzyka, sprzedawanie papierów i szukanie gotówki - powiedział Marek Przytuła z Millennium DM. Myślę, że podaż na akcjach z WIG 20 jest głównie ze strony inwestorów zagranicznych. Zaangażowanie zagranicy w papierach było duże, ale nie chcę nic sugerować. Nie ma w tej chwili takich poziomów wsparcia, nie ma limitów - dodał.

Reporter RMF FM rozmawiał z inwestorami. To, co działo się na giełdzie, określali: „panika” i „masakra”. Posłuchaj relacji Macieja Grzyba:

Tak źle jeszcze nie było

Tak złego dnia w historii warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych jeszcze nie było - przyznał w rozmowie z reporterką RMF FM prezes GPW Ludwik Sobolewski. Nawet nie chce sobie wyobrażać takiej sytuacji - mówił Sobolewski pytany o możliwość zawieszenia notowań na warszawskim parkiecie. Z całą pewnością, wśród tych giełd, które są do nas podobne, my będziemy giełdą, która pokaże, że jest rynkiem dojrzałym - dodawał:

Ale nawet jeśli uda się to udowodnić, nie znaczy to, że możemy liczyć na szybkie odbicie od tego giełdowego dna. Najważniejsze jest to, żebyśmy osiągnęli większą stabilność, to może się zdarzyć w ciągu kilku, kilkunastu dni, może kilku tygodni - przewiduje prezes giełdy:

Ale spadki notowały w piątek wszystkie europejski giełdy. W Londynie indeks spadł o 7,2 proc., we Frankfurcie – o 6,7 proc., zaś w Paryżu – 7,2. To oznacza, że z giełdy wyparowały miliardy euro. Inwestorzy, jak i firmy, które są notowane na parkietach, liżą rany. W Europie handel akcjami kończy się; inwestorzy mają po czym odpocząć. Posłuchaj relacji Daniela Matolicz z redakcji ekonomicznej RMF FM:

Co na to nasi politycy?

Nasza reporterka próbowała zapytać polityków, jak zamierzają reagować na giełdowe spadki. Niestety efekty były żadne, bo politycy milczą i odmawiają jakichkolwiek komentarzy. Szef gabinetu politycznego premiera odsyła do ministra finansów. Minister finansów jest najlepszym adresem - mówi Sławomir Nowak:

W Ministerstwie Finansów niestety telefonu nie odebrano, w komórce wicepremiera Grzegorza Schetyny odezwała się poczta:

Pomocy w sprawie giełdowego Kryzysu nie otrzymamy też od Waldemara Pawlaka, który przebywając z wizytą w Luksemburgu, na pytanie o problemy GPW, odpowiedział, że nie ma czasu na udzielanie odpowiedzi w sprawach krajowych.