Łodzianie pożegnali "tragicznie zmarłą" zabytkową, zajezdnię tramwajową. Budynek w stylu art deco został zburzony w połowie września. Pogrzeb z kwiatami, zniczami i w żałobnym nastoju, to sprzeciw mieszkańców miasta , którzy nie zgadzają się na niszczenie zabytków.

"W wieku 84 lat zmarła śmiercią tragiczną zajezdnia u zbiegu ulic: Dąbrowskiego i Kilińskiego w Łodzi" - anons tej treści na jednym z portali społecznościowych zamieścili łodzianie, którzy nie godzą się na burzenie zabytkowych budynków w mieście. Spotkali się we wtorek przed bramą dawnej zajezdni, gdzie urządzili symboliczny pogrzeb.

To protest przeciwko niszczeniu tożsamości Łodzi. Musieliśmy pożegnać zajezdnię, bo została zburzona - tłumaczy w rozmowie z reporterką RMF FM jeden z uczestników happeningu. Myślę, że zabytkom Łodzi należy się jakieś symboliczne pożegnanie, bo już ich nie zobaczymy - dodaje. Przewodniczka po Łodzi nie przebierała w słowach, mówiąc o tym, co dzieje się z zabytkowymi obiektami w mieście. Tak, jak przez te ostatnie lat Łódź została zrujnowana, tak nie zrujnowały jej żadne wojny i żadne kryzysy. To, co się dzieje to jest jeden wielki skandal - mówi. Tożsamość Łodzi to jest pewna wartość i ona powinna być zachowana, a nie rozjeżdżana buldożerami, bo ktoś chce postawić następny hipermarket - mówi inny uczestnik tej smutnej uroczystości.

Łodzianie przynieśli wieniec i znicze, które złożyli przed bramą zabytkowej zajezdni zburzonej w połowie września. Zdaniem protestujących mieszkańców, nie ma innego sposobu, żeby zwrócić uwagę na problem bezpowrotnego niszczenia łódzkich zabytków.

W sprawie zburzonej zajezdni tramwajowej śledztwo prowadzi prokuratura. Właściciel terenu zaprzecza, że budynek był wpisany do ewidencji zabytków i twierdzi, że miał prawo robić na swoim terenie, co uważał za słuszne.