Na Wielkanoc przyjechać na pewno nie zdążą - ale wbrew wcześniejszym obawom grupa polskich dzieci z litewskich domów dziecka prawdopodobnie będzie mogła przyjechać do naszego kraju latem. Niestety, będzie to grupa mniejsza, niż przed rokiem.

Litwini wprowadzili w tym roku nowe zasady dotyczące zapraszania dzieci z domów dziecka do prywatnych rodzin. Biurokratyczne restrykcje sprawiły, że białostockie stowarzyszenie "Otwarty Dom" nie miało szans, by wypełnić wszystkie warunki. Dlatego żadnego dziecka nie udało się zaprosić na Wielkanoc, choć niektóre spędzały święta u polskich rodzin już od lat.

Jest jednak szansa, by procedury nieco uprościć. Według litewskich przepisów, odpowiednie dokumenty musi złożyć stowarzyszenie "Otwarty Dom", ale także każda z rodzin, do których miałyby trafić dzieci. Wojewoda podlaski uzyskał obietnicę, że załatwienie części formalności będzie mógł wziąć na siebie Urząd Wojewódzki. Nam będzie łatwiej zebrać wszystkie wymagane dokumenty, będzie też łatwiej jest przetłumaczyć, dlatego cała procedura zostanie przeprowadzona szybciej - mówi rzecznik wojewody podlaskiego Joanna Gaweł.

To dobra wiadomość, ale wszystko wskazuje na to, że nawet jeśli Litwini dotrzymają złożonej obietnicy, i tak w wakacje dzieci przyjedzie mniej, niż w ubiegłym roku. W ubiegłym roku było ich ponad 40, ale wtedy, wraz z Caritasem, zorganizowaliśmy dla tych dzieci kolonie - tłumaczy Irena Stankiewicz ze stowarzyszenia "Otwarty Dom" - Teraz takich kolonii zorganizować nie damy rady, bo nie mamy załatwionych formalności i jest zwyczajnie za późno. Dlatego dzieci przyjadą wyłącznie do prywatnych rodzin, według Ireny Stankiewicz na wakacje w Polsce może liczyć najwyżej kilkanaścioro.

Białostockie stowarzyszenie "Otwarty Dom" od 12 lat organizuje przyjazdy dzieci z litewskich domów dziecka do Polski. Do tej pory z tej opcji - zwłaszcza w czasie świąt i wakacji - skorzystało 700 dzieci, niektóre już kilkanaście razy były w naszym kraju.

Chwiejne polsko-litewskie relacje

W ciągu ostatniego roku to już drugie posunięcie litewskich władz, które mocno uderza w dzieci polskiej mniejszości na Litwie. Pierwsza była nowa ustawa oświatowa, która między innymi zaostrza kryteria na maturze z języka litewskiego i ułatwia likwidację mniejszościowych szkół. W tym przypadku interweniował polski premier. Utworzono nawet międzyrządową komisję do spraw ustawy. Niestety, jedyny rezultat, jaki osiągnięto, to ostre wypowiedzi litewskich polityków o tym, że "Polska wtrąca się w wewnętrzne sprawy Litwy". To każe wątpić w skuteczność interwencji w kolejnych sprawach. Z drugiej jednak strony - jak przekonują polscy politycy - trudno też siedzieć cicho i w ogóle nie reagować.