Rezygnacja Juliusza Brauna oczyszcza przedpole do zmian ustrojowych, jeśli chodzi o kształt KRRiT, jak również o konieczności zmian personalnych - mówi Gość RMF Tomasz Nałęcz, szef sejmowej komisji śledczej, poseł Unii Pracy. Dodaje także, iż w Sejmie zagłosuje przeciwko przyjęciu sprawozdania KRRiT.

Tomasz Skory: Tomasz Nałęcz zarabia pieniądze w spółce Muza, kontrolowanej przez Włodzimierza Czarzastego i jego rodzinę – napisze jutro „Gazeta Polska”. Sędzia, który ma związki ze świadkiem, a jak twierdzą niektórzy, z podejrzanym w aferze Rywina, to dosyć dziwny zbieg okoliczności.

Tomasz Nałęcz: Tak - jak pamiętam - z Muzy dostałem rzeczywiście bardzo niskie honorarium i tylko w 2000 roku, bo Muza wydała tę książkę - a to jest taki bryk ułatwiający maturzystom przygotowanie się do matury - tuż przed maturami. I to zdaje się zostało szybko rozprzedane i w związku z tym, to honorarium, które zostało mi wyznaczone, zostało mi zapłacone. Zrobiono z tego aferę, że nie wykazuję w swoich informacjach poselskich, ukrywam.

Tomasz Skory: No to prawda, bo jeśli się spojrzy do pana oświadczenia majątkowego czy rejestru korzyści, to tej współpracy z Muzą tam wyczytać nie można.

Tomasz Nałęcz: Więc albo to są jakieś grosze, których nie wymieniłem, bo wymieniałem tylko sumy duże, albo w ogóle niczego nie otrzymałem. Natomiast na pewno nie złożyłem fałszywego zeznania.

Tomasz Skory: Pan uważa, że to jest szczęśliwy, czy niezbyt szczęśliwy zbieg okoliczności.

Tomasz Nałęcz: Ja uważam, że jest szczęśliwym zbiegiem okoliczności, że Muza w 2000 roku nie wydała mojej książki w 100 tysiącach nakładu, który by się rozszedł, z którego miałbym duże pieniądze, bo bym się z tego dzisiaj nie wytłumaczył żadną miarą. Więc uważam za szczęśliwy zbieg okoliczności, że bardzo przyzwoita książka, moim zdaniem bardzo dobra, bardzo maturzystom przydatna została przez Muzę zlekceważona, wydana w niskim nakładzie i źle opłacana, bo inaczej bym się przed dociekliwością „Gazety Polskiej” za Boga nie wybronił. Ale bądźmy poważni, to wszystko miało miejsce 3 lata temu. Trzy lata temu nikt nie mógł przewidzieć, że zostanie powołana sejmowa komisja śledcza, ja stanę na jej czele, a Włodzimierz Czarzasty będzie przesłuchiwany.

Tomasz Skory: Rezygnacja szefa KRRiT Juliusza Brauna oczyszcza przedpole – mówił pan dzisiaj. Przedpole do czego?

Tomasz Nałęcz: Mówiąc o oczyszczaniu przedpola myślałem o tym, o czym mówi głośniej prezydent Aleksander Kwaśniewski, to znaczy konieczności zmian ustrojowych, jeśli chodzi o kształt KRRiT, jak również o konieczności zmian personalnych.

Tomasz Skory: Ale pan się pod tą koniecznością zmian personalnych podpisuje, bo słychać ostatnio, że lewica zamierza bronić KRRiT w Sejmie i Senacie.

Tomasz Nałęcz: Tak, ja się podpisuje, ponieważ po tym wszystkim, co powiedziano o KRRiT na posiedzeniach komisji śledczej - a przysłuchuję się każdemu słowu, które tam pada - ja uważam, że tam zmiany są niezbędne.

Tomasz Skory: No ale pan mówi „zmiany są niezbędne” – słowa, a czyny są zupełnie inne. W Senacie podobno sprawozdanie Krajowej Rady ma nie zostać odrzucone. Jakieś rozdwojenie jaźni.

Tomasz Nałęcz: Nie chciałbym uprzedzać decyzji mojego klubu – Unii Pracy. A przysłuchując się zeznaniom w komisji śledczej osobiście nie mam już dzisiaj żadnych wątpliwości, że ja zagłosuję przeciwko przyjęciu sprawozdania KRRiT w Sejmie. Co zrobi Senat? Nie wiem. Wszystkim tym ludziom, którzy się z moim zdaniem choć trochę liczą, będę zalecał podobne zachowanie.

Tomasz Skory: Ja mówię o rozdwojeniu jaźni, bo podobne rozdwojenie widać w przypadku telewizji publicznej. Komisja śledcza mówi: odwołajmy Roberta Kwiatkowskiego, zawieśmy Roberta Kwiatkowskiego. A zdominowana przez zdominowana przez lewicę Rada Nadzorcza mówi: „nie”.

Tomasz Nałęcz: Bierze Rada Nadzorcza to na swoje sumienie. Ja – znając materiały Komisji Śledczej, w tym materiały dowodowe – uważam, że Robert Kwiatkowski wszedł w taką smugę cienia i podejrzeń w związku z aferą Rywina, że to rzutuje tak dalece na jego wiarygodność publiczną, że nie powinien spełniać funkcji prezesa telewizji publicznej. To nie znaczy, że ja przesądzam o jego winie. Tak jak powiedział Robert Kwiatkowski, o tym może tylko sąd przesądzić. Natomiast od człowieka polityki, od człowieka z życia publicznego wymaga się nieposzlakowanej opinii. Moim zdaniem nieposzlakowana opinia Roberta Kwiatkowskiego, została przed komisją poważnie nadszarpnięta.

Tomasz Skory: Wierzy pan w to, że Rada Nadzorcza odwoła go dzisiaj, albo w następnych dniach ze stanowiska?

Tomasz Nałęcz: Jeśli Rada Nadzorcza kieruje się interesami opinii publicznej, to nie powinna tolerować takiej sytuacji, że prezes telewizji publicznej wszedł w smugę publicznej nie wiarygodności.

Tomasz Skory: W liście Lwa Rywina skierowanym do Aleksandra Kwaśniewskiego znalazł się taki passus, że Robert Kwiatkowski mówił mu, że ma zadbać o przychylność Agory dla lewicy. Czy pana nie dziwi, że apolityczny szef telewizji publicznej zabiega o przychylność jakiegoś medium dla lewicy?

Tomasz Nałęcz: Ja nie chcę komentować materiałów dowodowych. Uważam, że ten materiał dowodowy przekazany w oświadczeniu na moje ręce przez pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewsiego w ostatnią niedzielę, dla osoby nie zorientowanej w aktach sprawy, w materiałach które gromadzi Komisja Śledcza badająca tak zwaną aferę Rywina może wydawać się dokumentem nieciekawym. Moja żona na przykład, przeczytała ten tekst w „Gazecie Wyborczej” – ja nie chcę się ustosunkowywać, na ile to jest tekst zgodny z tym, który przekazałem prokuraturze – i powiedziała „wiesz, taki raban robicie, między innymi ty, a co to jest za sensacja?” Jak się na to popatrzy, tak nie znając całej sprawy, to to się wydaje ot taka kolejna relacja w tej sprawie. Jak się zna materiał dowodowy, jak się koreluje poszczególne informacje, to to jest naprawdę bardzo ważny materiał i rzeczywiście to jest materiał, który stawia Roberta Kwiatkowskiego w bardzo niekorzystnym świetle.

Tomasz Skory: Niekorzystnym bo?

Tomasz Nałęcz: Niekorzystnym, bo potwierdzającym jego związki z Lwem Rywinem.

Tomasz Skory: Dziękują za rozmowę.