„Gdybyśmy rozpoczęli zacieśnianie polityki pieniężnej już w 2019 roku, to przestrzeń do ewentualnego łagodzenia polityki w czasie pandemii byłaby znacznie większa. Z tej możliwości nie skorzystano. Na pewno na świecie przegapiono sygnały, nie tylko w Polsce. Jerome Powell przewodniczący Fedu tłumaczył wszystkim, że to przejściowe i wszystko minie. Teraz myślę, że jest konsensus w dużych gospodarkach światowych, że inflacja wpadła na imprezę, zostanie na dłużej i coś trzeba z tym zrobić” – powiedziała w Rozmowie w południe w RMF FM prof. Joanna Tyrowicz, nowa członkini Rady Polityki Pieniężnej.

Pytana o to, jak w najbliższych miesiącach może kształtować się inflacja, ekonomistka odpowiedziała: 20 procent inflacji to nie byłaby liczba, która by zaskoczyła analityków, ale to nie jest moja prognoza.

Ewidentnie nasza dzisiejsza sytuacja gospodarcza wywoła podwyżki stóp procentowych. W jakiej wysokości i w jakim horyzoncie - to jest do zdecydowania. Mamy silnie realnie ujemne stopy procentowe, przyspieszającą inflację i niedobrą sytuację gospodarczą. Inflacja powinna być blisko 2,5 procent, jest 16,1. NBP nie ma tutaj swobody decydowania, czy chce, czy nie chce podwyższyć stóp procentowych - zwróciła uwagę.

Tyrowicz o Glapińskim: Jego zdolność przekonywania rynków nie jest bardzo wysoka

Wyjaśniła też, w jaki sposób podwyżka stóp procentowych wpływa na hamowanie wzrostu cen. Nie chodzi o to, że spadła liczba nowych wziętych kredytów, tylko że te gospodarstwa, które już wzięły kredyty i rosną stopy, będą musiały siłą rzeczy obniżyć konsumpcję. To oczywiście obniża komfort życia, ale to jest ten mechanizm, dzięki któremu jesteśmy w stanie przynajmniej częściowo liczyć na obniżenie inflacji - powiedziała profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

Skrytykowała też wypowiedzi szefa NBP Adama Glapińskiego. Dzisiaj jego zdolność przekonania rynków do czegokolwiek nie jest chyba bardzo wysoka.

Przewidując swoje funkcjonowanie w Radzie Polityki Pieniężnej, wspominała swoją pracę w NBP. Kiedyś trzeba przestać narzekać i wziąć się do roboty. Kiedy pan prof. Glapiński był członkiem RPP, to rzadko tam bywał, z analitykami nie miał za dużo kontaktu. Jak został prezesem NBP, to zaczął od tego, że zlikwidował 10 procent stanowisk analitycznych, w tym moje. On chyba po prostu nie pała sympatią do tej grupy pracowników NBP - zaznaczyła.

Tyrowicz: Stopy procentowe trzeba będzie podnosić dłużej i wyżej, jeśli polityka fiskalna będzie tak rozrzutna

Trzeba zwiększyć wiarygodność polityki pieniężnej i sprowadzić inflację możliwie szybko do celu. Polityka pieniężna w Polsce odpowiada tylko i wyłącznie za poziom cen, w tym sensie różni się od FED-u i ECB. Tam rozważania na temat sytuacji gospodarczej, w sensie PKB, bezrobocia, mogą mieć znaczenie. U nas w mandacie NBP tego w ogóle nie ma, co oznacza, że mamy znacznie silniejsze zobowiązanie wobec społeczeństwa, żeby sprowadzić inflację do celu niż ma ECB albo FED - mówiła w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej i ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zdaniem Tyrowicz, polityka pieniężna będzie też "mniej skuteczna, jeżeli dalej będzie gospodarkę stymulowała politykę fiskalną": Zwiększanie wydatków publicznych, zwiększanie transferów, przekazywanie środków gospodarstwom domowym pod różnymi pretekstami zwiększa możliwości nabywcze gospodarstw domowych, ale to co musimy zrobić, to zmniejszyć popyt. Bo szybki wzrost cen bierze się z tego, że ich dostarczanie na rynek nie nadąża za chęcią ich kupowania - argumentowała członkini RPP.

Czyli jak długo w Polsce trzeba będzie podnosić stopy procentowe? Trzeba je będzie podnosić dłużej i wyżej, jeśli ta polityka fiskalna będzie nadal tak, jak to się technicznie mówi ekspansywna, a po ludzku rozrzutna - dodała ekonomistka.

"Jeśli nic się nie zmieni, czeka nas poważne tąpnięcie w gospodarce"

Krzysztof Berenda pytał też swojego gościa, czy kryzys energetyczny, z którym teraz zmaga się Polska i Europa może przerodzić się w kryzys gospodarczy? Zdaniem Tyrowicz już mamy do czynienia spowolnieniem gospodarczym. Możemy go pogłębić albo spłycić, ale niewątpliwie w nim jesteśmy - mówiła ekonomistka.

Jej zdaniem przed nami dwa scenariusze. Scenariusz środkowy jest taki, że polityka fiskalna rządu staje się rozsądna, polityka monetarna RPP staje się rozsądna, wszyscy robimy najlepiej jak umiemy i skutkiem tego spowolnienie jest krótkie, względnie płytkie i prawdopodobnie nie przejdzie bardzo silnie przez rynek pracy. To znaczy, że nie przełoży się na duże wzrosty bezrobocia, przełoży się na słabszą pozycję negocjacyjną pracowników, na to, że będą mniejsze podwyżki, że trudniej będzie znaleźć fajniejszą pracę - mówiła Tyrowicz.

A scenariusz pesymistyczny jest taki, że polityka fiskalna będzie dalej taka, jaka jest. Polityka pieniężna będzie dalej o takiej wiarygodności, jaka jest obecnie. I wtedy czeka nas poważne tąpnięcie, czyli i bezrobocie i spadek realnych wynagrodzeń jeszcze silniejszy niż ten, który obserwujemy dzisiaj - dodała ekspertka.

"Polsce nie grozi 20-procentowe bezrobocie"

Joanna Tyrowicz była też pytana o to, czy w Polsce skończyło się już bezrobocie? Według niej, wcale nie: Polska to jest taki kraj, w którym mniej więcej tyle samo osób szuka pracy, ale się nie rejestruje, co nie szuka pracy i się rejestruje. I jak to się przekłada na stopę bezrobocia w większym stopniu zależy od tego, czy to jest dużo, czy mało osób - tłumaczyła.

Jej zdaniem, polski rynek pracy jest już zupełnie inny niż w latach 90. czy na początku dwutysięcznych: Ale jest cały czas bardzo dysfunkcjonalny. Mamy słaby mechanizm negocjowania płac, mamy bardzo słaby mechanizm negocjowania warunków pracy. Pandemia trochę w tej sprawie zmieniła, ale pewnie mniej niż byśmy chcieli. A w szczególności mamy strasznie słaby mechanizm informowania ludzi o tym, że są jakieś możliwości znalezienia fajnej pracy. Pracodawcy słabo też szukają pracowników - mówiła Tyrowicz.

A jakie są to mechanizmy? W Polsce jak się jeździ, to na każdym rogu jest sklep spożywczy albo bank. A jak się jeździ po Holandii, to na każdym rogu jest pośrednictwo pracy - dodała ekonomistka.