"Spodziewałbym się przemówienia, które będzie podnosiło nas na duchu, będzie zapewniało o jedności, (o tym) że Ameryka jest gotowa wspomóc - gdyby taka była potrzeba - również kraje flanki wschodniej (NATO - red.)" - powiedział o zaplanowanej na przyszły tydzień wizycie Joe Bidena w Polsce Ryszard Schnepf. Były ambasador RP w Waszyngtonie był gościem Pawła Balinowskiego w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.

Prowadzący rozmowę zapytał swojego gościa o to, czy prezydent Stanów Zjednoczonych zapowie podczas wizyty w Polsce kolejne pakiety pomocy. To nie jest na ogół rolą prezydenta, żeby wchodzić w szczegóły - co i gdzie dostarczyć. Jeśli Joe Biden będzie mówił o wzmocnieniu sił amerykańskiej na flance wschodniej (NATO - red.), to będzie oznaczało, że może pojawią się jakieś nowe kontyngenty - powiedział Ryszard Schnepf.

Myślę, że jeśli chodzi o finanse, prezydent Biden i demokraci są na ostatnim zakręcie. Pamiętajmy, że Izba Reprezentantów decyduje o budżecie, a Izbę przejęli republikanie. Wśród republikanów jest część takich polityków, którzy nie do końca chętnie patrzą (na wspieranie Ukrainy - red.) - dodał były ambasador Polski w USA. Jak zaznaczył, "nie wykluczam, że administracja prezydenta Bidena będzie chciała wykorzystać ostatni moment, kiedy może swobodnie dysponować środkami i rzeczywiście ogłosi dodatkowe miliardy".

Nie mam przekonania, że (Biden - red.) będzie mówił o środkach wojskowych - podkreślił gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Dodał, że w trakcie wizyty Joe Bidena w Polsce odbędzie się również spotkanie Bukaresztańskiej Dziewiątki, czyli Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier.

"Padnie wiele miłych słów"

Jak zauważył Schnepf, "padnie wiele miłych słów pod naszym adresem".

Nie wykluczam, że w tle tego przekazu, który usłyszymy, będzie właśnie niepokój o to, co nas czeka. Wiemy, że ofensywa rosyjska już właściwie ruszyła. To są pokaźne siły - mówi się o około 300 tys. żołnierzy i nowych środkach militarnych - powiedział gość Pawła Balinowskiego.

Zaznaczył, że "to może oznaczać także klęskę humanitarną, ponowne zwiększenie uchodźców z Ukrainy, przede wszystkim do Polski". Może też oznaczać incydenty w pobliżu naszej granicy albo wręcz na naszej granicy. Wiadomo, toczy się wojna i takie zdarzenia mogą mieć miejsce - stwierdził.

Zdaniem Ryszarda Schnepfa, "prezydent Biden będzie mówił, że to jest długa droga, że ta wojna nie skończy się ani za miesiąc ani za pół roku".

F-16 dla Ukrainy? "Sprawa samolotów nie jest zamknięta"

Paweł Balinowski zapytał swojego rozmówcę o możliwość przekazania Ukrainie myśliwców F-16.

Ja myślę, że sprawa samolotów nie jest zamknięta. Strategia amerykańska polega na podawaniu kroplówki de facto, to znaczy stopniowym wzmacnianiu nacisku na Rosję poprzez dozbrajanie w nowe urządzenia - bardziej zaawansowane i bardziej agresywne - armii ukraińskiej. Nie dochodzi do tego w sposób szybki i natychmiastowy, bo groziłoby to różnymi konsekwencjami - powiedział Ryszard Schnepf.

Prowadzący Popołudniową rozmowę w RMF FM zapytał również byłego ambasadora RP w Stanach Zjednoczonych o to, co może powiedzieć Władimir Putin w zaplanowanym na 21 lutego przemówieniu.

Myślę, że to będzie przede wszystkim oskarżenie pod adresem Zachodu, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych. Putin musi karmić swoją narracją własnych obywateli, podtrzymać u nich z kolei ducha wojny. Pewnie padnie to, że to jest druga wojna ojczyźniana, nawiązanie do drugiej wojny światowej - powiedział Ryszard Schnepf. Jak dodał, "niewykluczone, że przy tej okazji padną również groźby".

Czy dojdzie do spotkania Biden - Zełenski?

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Paweł Balinowski pytał byłego ambasadora RP w USA Ryszarda Schnepfa o możliwość spotkania Joe Biden - Wołodymyr Zełenski w Polsce.

Myślę, że to będzie trzymane do końca w tajemnicy - nie wykluczałbym takiej niespodzianki, że prezydent Zełenski przyleci do Warszawy i pokaże się na spotkaniu prezydenta Bidena z Dziewiątką Bukaresztańską. Politycznie wydaje się, że to jest cenne i będzie miało siłę nośną, ale wchodzą w grę jeszcze warunki bezpieczeństwa, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć - powiedział b. ambasador RP w Waszyngtonie.

Kto następcą Stoltenberga w NATO?

Tematem Popołudniowej rozmowy w RMF FM była też kwestia wyboru nowego sekretarza generalnego NATO. Kadencja Jensa Stoltenberga upływa w październiku tego roku. Wśród jego ewentualnych następców media wymieniają m.in. premierów Holandii Marka Ruttego, Estonii Kai Kallas i Litwy Ingridy Simonyte oraz sekretarza obrony Wielkiej Brytanii Bena Wallace'a.

W ocenie Ryszarda Schnepfa, to dopiero "przedbiegi" i prawdopodobnie żaden z tych polityków nie obejmie stanowiska szefa Sojuszu Północnoatlantyckiego. To jest niezwykle wpływowe i ważne stanowisko (...). To musi być człowiek, który ma już i doświadczenie, i pewne osiągnięcia, więc poziom premiera lub prezydenta. Do tego jeszcze musi być to człowiek pochodzący z kraju, który nie jest kluczowy - wskazał b. wiceszef MSZ.

Amerykanie chcą, aby szefem NATO był ktoś, kto reprezentuje kraj, który nie ma jakiegoś znaczącego udziału, nie gra politycznie na platformie NATO-wskiej - dodał Schnepf. Stąd - jak tłumaczył - sekretarzem generalnym NATO wybrano np. byłego premiera Danii Andersa Fogha Rasmussena, a potem Norwegii - Jensa Stoltenberga.

Wskazanie przedstawiciela państwa znajdującego się na wschodniej flance NATO byłoby natomiast - według Schnepfa - ważnym sygnałem wobec Rosji. Kraje bałtyckie prezentują niezwykle skuteczną politykę małych państw, które potrafią znakomicie, łącznie zresztą, operować wraz z dużymi partnerami. Kandydatury z tych krajów mają też jedną ogromną zaletę - żaden  z nich nie rozgrywa swojej batalii o wpływy w samym sercu NATO - podkreślał Schnepf.

Opracowanie: