„Putin nie ma za bardzo czego pokazywać (…). To jest taka feta w więzieniu, którym powoli staje się Rosja. Przewodził tej fecie kto? Człowiek, który jest de facto uznany za kryminalistę, jest oskarżony, poszukiwany, jest nakaz aresztu” – tak skromną paradę wojskową, która odbyła się w Moskwie z okazji Dnia Zwycięstwa skomentował w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Robert Pszczel. Były dyrektor Biura Informacji NATO w Moskwie dodał, że biorąc pod uwagę drakońskie przepisy i zachowanie władz wobec wszystkich, którzy mają odmienne poglądy, a także udział kryminalistów w wojnie przeciwko Ukrainie, „Rosja stała się swego rodzaju więzieniem”.

Pszczel podkreślił, że w jednej części swojego dosyć krótkiego przemówienia na Placu Czerwonym Władimir Putin miał rację. Powiedział, że przyszłość Rosji zależy w dużym stopniu od wojny w Ukrainie. Przede wszystkim przyszłość tego reżimu będzie zależała od tego, jak to się będzie dalej odbywało. Prognozy nie są dobre - zaznaczył gość Pawła Balinowskiego. To jest zmierzch Putina, jego zdolności przywódcze już nawet w samej Rosji się kończą, sądząc po rezultatach (na froncie - przyp. RMF FM) i kłótniach, które się praktycznie publicznie odbywają - dodał.

11. pakiet sankcji. "Nawet jeśli 30 proc. propozycji zostanie przyjętych, to już jest ważna sprawa"

W rozmowie pojawił się też temat ogłoszonej dziś przez resort obrony USA informacji o kolejnym pakiecie wsparcia dla Ukrainy wartym ok. 1,2 mld dolarów. Pieniądze zostaną przeznaczone m.in. na wzmocnienie obrony powietrznej i zaopatrzenie artylerii w amunicję. Nie tylko wartość tego jest duża, ale jest też coraz więcej elementów, na które Rosja nie ma odpowiedzi - zaznaczył Pszczel, mówiąc o amerykańskiej pomocy.

Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM podkreślił też, że 11. pakiet sankcji, który chce ogłosić Komisja Europejska. Nawet jeśli 30 proc. z tych propozycji, które złożyła Komisja Europejska, zostanie przyjętych, to jest już ważna sprawa i próba wypełnienia luk. Łącznie z próbą rozszerzenia sankcji na kraje, które Rosji pomagają. Reżim jest trzymany ekonomicznie poprzez kroplówkę wynikającą z kontaktów z krajami trzecimi - dodał.

Czy Putin sięgnie po broń atomową?

Paweł Balinowski dopytywał też, czy w obliczu słabnącej siły Władimir Putin może się zdecydować na prowokacje z użyciem broni atomowej. Nic się nie zmieniło. To jest broń, która ma służyć równowadze strachu na poziomie strategicznym. Użycie jej w taki czy inny sposób nie miałoby wpływu na Ukraińców, ale jeśli chodzi o resztę świata, to miałoby to bardzo poważne konsekwencje dla Rosji - podkreślił. Najważniejsze jest to, że nie można się poddawać tej propagandzie strachu - dodał.

Zdaniem Pszczela trzeba patrzeć na inne narzędzia, których Putin może użyć. Na przykład zagrożenie dla elektrowni atomowej w Zaporożu jest cały czas realne. Nawet jeśliby nie doszło do kontrolowanego wybuchu, który byłby samobójstwem dla Rosjan - mówił i zaznaczył, że zagrożeniem są też działania hybrydowe, jak np. ataki hakerskie.

"Andrijew próbował zrobić happening. W odpowiedzi został zorganizowany kontrhappening"

W rozmowie pojawił się też wątek ambasadora Rosji w Polsce. Siergiej Andrijew próbował we wtorek złożyć wieniec przed cmentarzem żołnierzy radzieckich w Warszawie. Uniemożliwili mu to aktywiści z Euromajdanu. Otoczyli go i nie dali przejść.

On próbował zrobić happening. W odpowiedzi został zorganizowany kontrhappening. Moim zdaniem nie zostały przekroczone jakieś granice, które nie powinny być przekraczane. To co wypowiada publicznie to jest stek dyrdymałów. Pozostaje pytanie, czy on powinien swoją funkcję pełnić, bo on ją wykorzystuje w jednym celu: dezinformacji i propagandy - tak sytuację na cmentarzu i zachowanie Andrijewa ocenił Pszczel.

"Do rozważenia byłoby wydalenie ambasadora Andriejewa"

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Paweł Balinowski zapytał, czy Polska powinna wydalić wszystkich rosyjskich dyplomatów. Pszczel zwrócił uwagę, że decyzja ta oznaczałaby de facto zerwanie stosunków dyplomatycznych z Federacją Rosyjską. Z punktu widzenia interesów każdego kraju, zwłaszcza graniczącego z Rosją, to być może byłby krok zbyt daleko idący - dodał Pszczel.

Ocenił zarazem, że Siergiej Andriejew, jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, nie zrobił nic na rzecz poprawy relacji polsko-rosyjskich. Do rozważenia byłoby więc - jak dodał - wydalenie go z naszego kraju. Zajmuje się głównie propagandą i tego typu happeningami (jak dzisiejsza próba złożenia kwiatów na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie - przyp. RMF FM), więc to jest moim zdaniem do rozważenia. Wiele osób to sugeruje - zauważył były dyrektor biura informacji NATO w Moskwie.

Pytany z kolei o bezpieczeństwo polskich dyplomatów w Rosji, Pszczel przyznał, że podczas swojej pracy w stolicy Rosji spotykał się z przejawami wrogości. Nikt fizycznie na mnie nie napadał, choć - przyznaję - czasami były różne sytuacje: pobicia dyplomatów, próby zastraszania. To się w jakimś sensie nasiliło - powiedział.

"Rosja powinna przeprosić za pogróżki pod adresem ambasadora Krajewskiego"

Odnosząc się do niedawnych pogróżek pod adresem ambasadora RP w Moskwie Krzysztofa Krajewskiego, ("czekam, czy ambasadora Polski znajdą pływającego w rzece Moskwie, czy nie"), były dyplomata zwrócił uwagę, że nie padły one ze strony "zwykłego propagandzisty", ale byłego rzecznika praw dziecka  (Pawła Astachowa). W Polsce nikt tego typu gróźb ze strony czynników oficjalnych nie wysyła, bo jest to zachowanie absolutnie skandaliczne. Rosja powinna za to przeprosić - ocenił Pszczel.

Pszczel o wypowiedziach Prigożyna: Problemy wewnątrz mafii

Tematem dzisiejszej rozmowy były też konflikty wewnątrz sił zbrojnych Rosji i niedawne krytyczne wobec kierownictwa tamtejszego MON wystąpienia założyciela Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna.  Robert Pszczel zwrócił uwagę, że Prigożyn to były kryminalista. Jego wypowiedzi są częścią swego rodzaju gry. Do końca nie wiemy czy on chlapie, bo jest zdesperowany, bo grunt mu się pod nogami gubi, bo jest oczywisty konflikt pomiędzy nim, a ministerstwem obrony, (...), czy też to są zagrania troszkę pod publikę zagraniczną, czy mają na calu dezinformację - mówił ekspert.

Ważniejsza - jak podkreślił - sytuacja na froncie w Ukrainie, czyli m.in. wciąż nie zdobyty przez Rosjan Bachmut. (Słowa Prigożyna) pokazują częściowo co się dzieje i wskazują na liczne problemy, natomiast najważniejsze jest to, co się dzieje na linii frontu, ważniejsze są dostawy broni dla Ukrainy oraz to w jaki sposób Rosjanie przygotowują się do potencjalnej kontrofensywy ukraińskiej, niż to, co mówi Prigożyn - wskazał Pszczel.

To są problemy mafijne, wewnątrz mafii i zostawmy to - kiedyś mówiło się kremlinologom - dziś może trzeba byłoby wymyślić jakieś nowe sformułowanie - "mafiologom". Tak funkcjonuje ten reżim, to już nie jest nawet państwo autorytarne, to jest państwo spersonizowane, dyktatorskie - dodał były dyrektor biura informacji NATO w Moskwie. Tak wygląda współczesna Rosja - zaznaczył.

Opracowanie: