„To słaba reakcja rządu” – mówił Paweł Kowal w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, komentując powołanie nowego wiceministra zdrowia. To odpowiedź resortu na protest medyków. „Za komuny, jak był protest, to przynajmniej pierwszego sekretarza zmieniali” – dodał poseł Koalicji Obywatelskiej. „Metoda rządzenia tej ekipy polega na podziale społeczeństwa, na szczuciu na pewne grupy społeczne i dzisiaj tą grupą są medycy” – przekonywał gość Bianki Mikołajewskiej. „Ale ludzie maja swój rozum” – dodał Kowal.

Komentując obecną sytuacje w służbie zdrowia, poseł przekonywał, że pandemia dawała możliwość dużej zmiany, ale rząd tego nie wykorzystał. Teraz jest moment na nowe rozdanie w medycynie - mówił Kowal w RMF FM. Dzisiaj jest moment, kiedy trzeba zainwestować w profilaktykę, jeżeli nie chcemy inwestować w leczenie. Nie da się zmienić w Polsce służby zdrowia, bez dosypania tam pieniędzy - tłumaczył polityk i dodał: "Rząd tego nie umie, nie rozumie, nie da się z nimi na ten temat dyskutować".

Mam wrażenie, że my wiemy co trzeba zrobić, medycy wiedzą co trzeba zrobić, są pewne rozwiązania, które sprawdziły się w świecie. Tylko rząd nie jest w stanie się zająć służbą zdrowia, kiedy wydał pieniądze na inne sprawy - mówił Paweł Kowal. 

Kowal: PiS nie jest wstanie zniechęcić Polaków do Unii

PiS próbuje rozhuśtać opinie publiczną w kierunku niechęci do Unii Europejskiej. Ale nie są w stanie tego zrobić, bo każde kolejne badanie pokazuje, że Polacy są za Unią, za przynależnością do Unii - mówił Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej.

Zdaniem naszego gościa jest sposób na to, żeby sprawdzić czy Polacy chcą być członkiem Unii Europejskiej: "Zróbcie referendum" - mówił Kowal. Jak im się Unia Europejska nie podoba, to niech zrobią referendum. Przegrają dzisiaj - dodał.

Paweł Kowal odniósł się też do słów Marka Suskiego, który mówił ostatnio o "brukselskiej okupacji". Zarzucił też Unii Europejskiej, że traktuje Polskę jak "niewolnika": Jest granica absurdu i szaleństwa, a moim zdaniem słowa Marka Suskiego przekroczyły i granicę absurdu i szaleństwa - powiedział poseł. 

Przeczytaj całą rozmowę:

Bianka Mikołajewska: Panie pośle, mamy protest pracowników ochrony zdrowia, białe miasteczko przed kancelarią premiera. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że został powołany nowy wiceminister zdrowia, który ma odpowiadać za dialog społeczny. Czy to jest rozwiązanie problemu? Czy pomoże powołanie nowego ministra w rozwiązaniu problemów ochrony zdrowia?

Paweł Kowal: Można powiedzieć, że za komuny, jak był protest, to przynajmniej pierwszego sekretarza zmieniali. A tutaj wiceministra. Trochę słaba reakcja rządu, jak na poważną sytuację w ochronie zdrowia. Rząd nie skorzystał z okazji, jaką była pandemia. Pandemia dawała możliwość zmienić dużo. Widzieliśmy lekarzy, którzy bardzo ofiarnie pracowali, którzy pokazali, co to znaczy etos lekarza. Były próby odpowiedzi na to w postaci dodatkowych pieniędzy dla lekarzy. Jak trzeba było zagłosować, to władza nie chciała tych pieniędzy. Dała je tylko częściowo, tylko niektórym. A przecież chodziło o pielęgniarki, pielęgniarzy, lekarki, lekarzy - różne służby medyczne. Była propozycja przygotowana przez moje środowisko, mojego think-tanku, z którym współpracuję, którego jestem częścią - Medyczna Racja Stanu. Przygotowaliśmy projekt ustawy "My solidarni" z grupą Praca. To są dwa środowiska, z którymi ja współpracuję. Opracowaliśmy całą ustawę i też się nie dało. Nic się nie dało zrobić w kierunku środowiska medyków i mamy w tej chwili uzasadniony protest.

Na razie mamy taką sytuację, że politycy wykorzystali tę pandemię i to, co się działo w pandemii do tego, żeby zaatakować medyków. Mówią o tym, że wykazywali się niewystarczającym zaangażowaniem w czasie pandemii. Prawicowi publicyści podkreślają, że ze względu na to, jak lekarze zachowywali się w trakcie pandemii nie cieszą się dzisiaj poparciem i zaufaniem, sympatią w społeczeństwie. Gra idzie w taką stronę, żeby zniechęcić do tego środowiska, przyprzeć atak.

Nie sądzę, żeby się udało władzy. Metoda rządzenia tej ekipy polega na dzieleniu społeczeństwa, na szczuciu na niektóre grupy społeczne - dzisiaj tą grupą społeczną są medycy, ale ludzie mają swój rozum. Widzieli zachowanie medyków. Bo nie mówię tylko o lekarkach i lekarzach, mówię także o pielęgniarzach, o pielęgniarkach, o służbach pomocniczych, którzy spowodowali, że szpitale nie stanęły, że mogliśmy mieć zaufanie do lekarzy, że lekarze byli w stanie zbudować niemalże alternatywny system ochrony zdrowia. To było coś wielkiego i coś co budowało ludzi, i myślę, że tym wyróżnialiśmy się, mimo tego, że służba zdrowia jest w Polsce niedoinwestowana. To był ostatni moment, kiedy etos inteligenta, polskiego lekarza, kiedy to zadziałało. Teraz jest moment na nowe rozdanie w medycynie.

Pan się nie kojarzy naszym słuchaczom ze sprawami ochrony zdrowia, zajmuje się pan sprawami zagranicznymi, ale w tej  kadencji działa pan w komisji zdrowia. Czy komisja, czy Sejm ma jakieś szersze pojęcie na temat sytuacji w tej dziedzinie? Na temat tego, jak wygląda zadłużenie szpitali, ilu brakuje nam medyków w placówkach medycznych? Ilu będzie brakowało ich w najbliższych latach, kiedy ci, którzy są blisko wieku emerytalnego odejdą na emeryturę? Bo tutaj rosną nowe pola problemów.

Nie idźmy taką drogą, że służbą zdrowia, czy medycyną musi zajmować się tylko lekarz albo ktoś, kto się tym całe życie zajmował. My od 5-6 lat tworzymy środowisko Medycznej Racji Stanu i myślę, że jak dla polityka, to dużo mi to dało, żeby powiedzieć, co można dzisiaj zrobić. Że jednak jest dziś moment, kiedy trzeba zainwestować. Kiedy to jest po prostu kwestia bezpieczeństwa narodowego. Kiedy nie chcemy wydawać na leczenie, to musimy zainwestować w profilaktykę. Stąd pomysł, żeby już na poziomie szkoły uczyć o zdrowiu, żeby wprowadzić wreszcie tę godzinę dla zdrowia. Stąd był pomysł z naszego środowiska w którym ja pracuję społecznie wyszedł pomysł na fundusz walki z rakiem, który się zamienił w ten specjalny fundusz prezydencki. Jego trzeba zreformować. Nie da się zmienić w Polsce systemu opieki zdrowia bez dosypywania pieniędzy. Muszą tam się znaleźć pieniądze. 

Czyli zwiększenie składki?

To może być zwiększenie składki, mogą to być różne formy ubezpieczeń dodatkowych. O tym można dyskutować. Ale jest jasne, że pieniądze na to muszą być. Ponieważ każdy człowiek ma prawo do tego w nowoczesnym społeczeństwie, żeby czuć się zaopiekowanym kiedy już zachoruje. Ale też ma prawo do dobrej profilaktyki. I już na etapie profilaktyki powinno się podjąć działania. Rząd tego nie umie, nie rozumie, nie da się z nimi o tym rozmawiać. Jestem absolutnie rozgoryczony obserwując działania rządu jeśli chodzi o...

Czyli nie macie tej informacji? Bo nie odpowiedział Pan na moje pytanie. czy opozycja ma jakiś ogląd ogólnej sytuacji w służbie zdrowia. Czy w ogóle wiecie co tam się dzieje?

Ja oczywiście statystyk w głowie nie mam. My możemy zapytać. Ja piszę w tej sprawie interpelacje, dość często zwołujemy w tej sprawie nadzwyczajne komisje zdrowia. To wszystko jest. Ale tu nie chodzi o to, żeby podać miliony cyferek teraz. Polityk nie jest od tego, żeby się chwalić wiedzą. Polityk jest od tego, żeby powiedzieć, ze wie co trzeba zrobić. I mam wrażenie, że my wiemy co trzeba zrobić, że środowiska medyków wiedzą co trzeba zrobić, że są pewne rozwiązania przetestowane na świecie tak jak fundusz walki z rakiem. Wiadomo mniej więcej jaka powinna być sieć szpitali. Te wszystkie pytania są rozwiązane tylko, że rząd nie jest w stanie dziś zająć się poważnie ochroną zdrowia w sytuacji kiedy wydał pieniądze na inne, często niepotrzebne cele.

To jeżeli mówi pan o wydawaniu pieniędzy. Czy w sytuacji, kiedy protestuje służba zdrowia ale też policjanci i inni pracownicy budżetówki, dobrym pomysłem jest podnoszenie wynagrodzeń dla polityków?

Ja zawsze mówię, że nigdy nie podwyższać dla siebie. Sam jestem posłem społecznym, nie zarabiam z wyjątkiem diety, która jest obowiązkowa. I jej się zrzec nie można. Ale nie zarabiam pensji, nie jestem zatrudniony w Sejmie. Uważam, że dla polityków najlepiej jeżeli trochę aktywności pozostawią i pozostaną zawodowo czynni. Trochę więcej wiedzą o życiu dzięki temu. A jeżeli jest konieczność podwyżek: tak, ale nigdy dla siebie, czyli zawsze dla następnej kadencji. Moje stanowisko się tu nie zmienia.

Ale rok temu, tu mam taką karteczkę, zagłosował pan za podwyżkami już od tej kadencji.

Tak, tak, ja się tego nie wstydzę.

Co się zmieniło od tego czasu?

Uważałem, że mogę to zrobić dlatego, że miałem poczucie, że nie robię tego dla siebie. Ponieważ byłem posłem społecznym i uważałem, że tak jest sprawiedliwie. Posłuchałem, co ludzie w tej sprawie mówią. Uważam, że nie można tego robić nie tylko dla siebie. Ja tu byłem czysty kompletnie. Nie dla siebie tę podwyżkę głosowałem. Ale trzeba to robić od następnej kadencji i to jest najlepsze rozwiązanie.

Czyli zmienił pan zdanie dlatego, że posłuchał pan wyborców, tak?

Słuchałem tego, co ludzie mówili. Nie mam obowiązku tkwić przy swoim zdaniu jeżeli się w jakiejś sprawie pomylę czy mam inne zdanie. Na pewno politycy powinni mieć odpowiednie instrumenty, żeby pracować. Na pewno Sejm, jeżeli pyta mnie pani o Sejm, powinien być lepiej uposażony, żeby wykonywać swoje konstytucyjne obowiązki. Dzisiaj poseł jest wobec wiceministra słabiakiem. Powinni mieć posłowie profesjonalne biura, właśnie w tych celach o których pani mówi. Tylko dziś nie jest czas na tę debatę. Tę debatę trzeba poprowadzić w sposób mądry. Tak dziś sądzę. Jeśli podwyżki to uzależnić je od jakiegoś obiektywnego współczynnika, od następnej kadencji. Będę za wtedy.

Bardzo to chwalebne, że pan dba o nasz budżet.

To nie jest kwestia budżetu, bo też żebyśmy nie byli populistami. Bo to nie są jakieś wielkie pieniądze w skali budżetu, to jest kwestia symboliki, naszego podejścia, naszej postawy. W obecnej sytuacji taka powinna być nasza postawa.