„Bardzo mi się nie podoba zmiana w mediach publicznych. To powrót do stanu, który był dawniej i powinien zostać zapomniany. Zmiana miała nastąpić, bo dawniej było źle. Nikt nie powiedział i nie pokazał paluszkiem co było złe” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, medioznawca i socjolog z Uniwersytetu SWPS prof. Wiesław Godzic. „Okazuje się, że mamy tworzyć jakąś nową jakość, nie wiadomo w oparciu o co, dziennikarze mają się inaczej zachowywać. Media publiczne zawsze muszą być w kontrze z władzą” – uważa profesor. Jego zdaniem „rządzący powinni mieć jakiś dostęp do zwyczajnych ludzi, tylko wszystko zależy od tego, w jaki sposób to robią”.

„Bardzo mi się nie podoba zmiana w mediach publicznych. To powrót do stanu, który był dawniej i powinien zostać zapomniany. Zmiana miała nastąpić, bo dawniej było źle. Nikt nie powiedział i nie pokazał paluszkiem co było złe” – mówi gość „Dania do Myślenia” w RMF Classic, medioznawca i socjolog z Uniwersytetu SWPS prof. Wiesław Godzic. „Okazuje się, że mamy tworzyć jakąś nową jakość, nie wiadomo w oparciu o co, dziennikarze mają się inaczej zachowywać. Media publiczne zawsze muszą być w kontrze z władzą” – uważa profesor. Jego zdaniem „rządzący powinni mieć jakiś dostęp do zwyczajnych ludzi, tylko wszystko zależy od tego, w jaki sposób to robią”.
Jacek Kurski - prezes TVP /Jan Bogacz /PAP

Tomasz Skory: Od ponad tygodnia obserwujemy, na czym w praktyce polega działanie mediów publicznych pod zmienionym kierownictwem. Być może to jeszcze nie są media narodowe, ale już pewien przedsmak tego mamy. Dziennikarze mogą być w tej sprawie nieobiektywni, ale po naukowcach ja się spodziewam uczciwej oceny. Podoba się panu?

Prof. Wiesław Godzic: Ja nie lubię tej kategorii podoba-nie podoba, ale złapał mnie pan - bardzo mi się nie podoba, ponieważ jest to powrót do stanu, który był dawniej i powinien zostać zapomniany.

Powrót do stanu, pan ma na myśli, walory profesjonalne tego dziennikarstwa, które oglądamy w mediach publicznych, czy raczej strukturę, instytucjonalne ukształtowanie tych mediów.

Bardzo proste rzeczy mam na myśli. Jeśli jest nowy i stary komendant policji, ten nowy jest pokazywany w ładnym świetle, w mundurze, który ma szanse wypowiedzieć pełną frazę, a ten drugi nie jest w mundurze, jest w cywilnym ubraniu, złapany gdzieś tam, źle oświetlony, to myślę sobie, że tak się robi manipulację - to znaczy - różnie przedstawia się te osoby, które powinny być tak samo przedstawione.

Zatroskał mnie pan, bo w zapowiedziach polityków, naprędce przeprowadzających te niecierpiące zwłoki zmiany, często wskazywano na potrzeby obiektywizmu i bezstronności mediów publicznych. Tam nie było mowy o manipulacjach. Kłamali?

To było tak, że ta zmiana miała nastąpić, ponieważ dawniej było źle. Nikt nie powiedział, nie pokazał paluszkiem, a w medioznastwie musimy tak robić - co mianowicie było złe. Nawet było inaczej. Te media, które teraz wchodzą, stają się mainstreamem, one były uznawane za bardzo niewiarygodne, nierzetelne, jednostronne. Myślę wprost o badaniach laboratorium z Uniwersytetu Warszawskiego, można do tego zerknąć. Teraz okazuje się, że my mamy tworzyć jakąś nową jakość, nie wiadomo w oparciu o co. Dziennikarze mają inaczej się zachowywać, mają być uczciwi. W medioznastwie jest tak, że trzeba złapać za rękę i pokazać, co było nieuczciwego w tym zachowaniu.

Pan mówi, że nie było pokazane, co było źle, ale było pokazane, kto był zły. Kraśko był zły, Tadla była zła, Tomek Lis był zły...

...i to jest najgorsza metoda. Ludzie w ogóle nie są źli ani dobrzy, ale ich uczynki, więc pokażcie uczynek Kraśki, który kwalifikuje go do wyrzucenia, albo Tadli. Widzowie ich polubili, a z resztą, czy to jest ważne, kto jest tą twarzą.

Wydaje mi się, że niekoniecznie, ale szef publicznej telewizji Jacek Kurski dziesięć dni temu zapowiadał, że będzie chronił niezależność telewizji publicznej od zagrożeń ze świata polityki. To może niepolitycznie motywowane są te manipulacje, tylko po prostu to jest uczciwe dawanie odporu histerycznemu tonowi wszystkich innych mediów.

Brzmi to dość zabawnie, że rasowy polityk, wyrazisty - jak on to podkreśla - będzie bronił przed innymi politykami. Nie wiem, czy to jest metoda.

Widzowie być może wzruszają ramiona, myślą sobie "Przyszła nowa władza, wyczyściła media, obstawiła swoimi dziennikarzami, nic nowego". Pan sądzi, że kogoś naprawdę interesuje los mediów publicznych?

Obawiam się, że nie, ale to jest bardzo niedobrze. My musimy mieć media publiczne po to, by krytykować władze. Media komercyjne wcale nie są zainteresowane krytykowaniem władzy, ponieważ one chcą wszystkich, żeby oglądali ich produkt, żeby się bawili. Natomiast media publiczne, obywatelskie - proszę zwrócić uwagę, że ja wolę używać tych dwóch słów - a nie tego trzeciego...

...publiczne, obywatelskie, a nie narodowe.

Obywatelskie, do tego musimy zmierzać. One nieustannie patrzą władzy na ręce, każdej władzy. Każdą władzę uznają za władzę uzurpatorską, która musi dopiero uzasadnić swoją działalność na rzecz obywateli. Na tym rzecz polega, że media publiczne muszą być zawsze w kontrze z władzą, chociaż władza musi dawać na nie pieniądze.

Pan mówi rzeczy - z punktu widzenia osób dzisiaj rządzących - herezję po prostu.

Nie, to oni nie znają istoty.

Pan jest medioznawcą, specjalistą i naukowcem, a oni są amatorami? Przecież oni zdobyli władzę.

Po co są im potrzebne media? Jest taki dowcip, który mówi, że media publiczne są potrzebne politykom, żeby wygrali wybory. To jest żałosne. Media publiczne są potrzebne, żeby politycy mogli kontaktować się z nami, żebyśmy my - obywatele - mogli wyrażać poprzez media co chcemy osiągnąć, a politycy, żeby korzyli się przed tymi mediami.

Pan opisuje media publiczne, a ja opiszę teraz media narodowe z projektu ustawy.

To pan już wie, jak to będzie?



Jak brzmi projekt ustawy o mediach narodowych? Posłuchaj całej rozmowy na www.rmfclassic.pl