Lepiej późno niż wcale. Tak się pocieszałem, zabierając się za naukę podstaw języka francuskiego w dość zaawansowanym wieku. Co więcej, miałem absurdalną ambicję czytania -już od pierwszej lekcji- książek w oryginale, napisanych przez najwybitniejszych twórców znad Sekwany. A zamierzałem na to poświęcić tak naprawdę jedną godzinę tygodniowo. W krakowskiej kawiarni, która udawałaby tę sławną- paryską. Absurd! Szaleństwo!

Nawet paryskie rzeźby nie mogły wyjść ze zdumienia. 

Jednak ich pierwsze pomnikowe reakcje potraktowałem z kamiennym spokojem. I nawet w tym elitarnym francuskim gronie od razu zyskałem sojuszniczkę.    

Umówiłem się na kawę z dr Joanną Wilkońską. Zabrałem do plecaka z domowej biblioteki „manuał” do nauki języka francuskiego, ale także dwa ulubione tomy poezji – Artura Rimbauda i Guillaume’a Apollinaire’a oraz książkę filozofa - Emmanuela Levinasa, którego przed laty sam sobie studiowałem. Czas mi odmierzało teraz małe wahadełko – do plecaka przypiąłem bowiem miniaturkę wieży Eiffla, którą kupiłem od czarnoskórego Francuza. Latem, gdy byłem na grupowej wycieczce w Paryżu, jeden z takich wszędobylskich handlarzy życzliwie wskazał nam krótszą drogę między szpalerem platanów.

Teraz z różnymi planami w głowie szedłem na spotkanie z nieznajomą francuszczyzną w Polsce. W pamięci podręcznej miałem książkę innego Emmanuela (Érica-Emmanuela Schmitta) pt. „Madame Pylinska i sekret Chopina”. Autor opisał w tym tomiku niecodzienne lekcje gry na fortepianie. Tak brzmiał początek jego niezwykłej znajomości z charyzmatyczną profesorką muzyki.

Po tym, jak zasięgnąłem rady u moich paryskich kolegów, odpowiednia wydała mi się niejaka madame Pylinska, osoba ciesząca się znakomitą reputacją, polska emigrantka zamieszkała w Paryżu, która udzielała lekcji w XIII dzielnicy.

-Halo?

- Dzień dobry, czy rozmawiam z madame Pylinską?

- We własnej osobie.

- Nazywam się Éric-Emmanuel Schmitt, mam dwadzieścia lat, studiuję filozofię przy ulicy Ulm i chciałbym kontynuować naukę gry na fortepianie.

-W jakim celu? Zawodowym?

- Nie, po prostu żeby dobrze grać.

- Ile czasu może pan na to poświęcić?

- Godzinę dziennie. Półtorej.

- Nigdy nie będzie pan dobrze grał! (…) Cóż za oszołamiające mniemanie o sobie! Czy zostaje się gwiazdą tańca, ćwicząc godzinę dziennie? Albo lekarzem? Albo architektem?

Słusznie oburzała się bohaterka powieści sławnego Francuza. (Warto przeczytać, jak - mimo początkowych oporów- nauka z marszu ruszyła i podążyła niewydeptanymi wcześniej ścieżkami, meandrując w szalony często sposób. Wariacka książka! Potraktowałem ją jako swój podręcznik.)

Ja miałem na "Francuski kulturalnie" 1 h … tygodniowo! Chciałem ojczystej mowie Schmitta poświęcić – słownie – jedną godzinę, raz na tydzień. To już nie była tylko buta, to było całkiem niepoważne. A jednak madame Wilkońska zgodziła się na to. Mam bardzo wyrozumiałą profesorkę francuskiego.   

Gdy pierwszy raz szedłem niepewnym krokiem w kierunku krakowskiej kawiarni na spotkanie z moją korepetytorką (kulturoznawczynią i tłumaczką języka francuskiego), dodawałem sobie odwagi muzyką. W słuchawkach brzmiała mi bez jednej przerwy zapętlona przepiękna pieśń Jacquesa Brela pt. „Il y a”.   

I oto - jak woda pod mostami na Sekwanie- upłynęła nam godzinka przy stoliku w lokalu. Kraków udawał Paryż, a ja pozowałem na Francuza.  Była to specyficzna lekcja języka tak bliskiego memu sercu, a tak obcego mojej głowie. Może mój mózg kiedyś dogoni serce … do francuskiego?      

 Lekturki:

Artur Rimbaud „Jest” 

Jest w lesie ptak; jego śpiew zatrzymuje cię i przyprawia o rumieniec.

Jest zegar, który nie bije.

Jest trzęsawisko z gniazdem białych stworzeń.

Jest katedra, która się zniża, i jezioro, które się wznosi.

Jest przystrojony wstążkami wózek, porzucony w zagajniku albo staczający się po ścieżce.

Jest trupa małych aktorów w kostiumach, którą widać na drodze ciągnącej się pod lasem.

Jest wreszcie, kiedy czujesz głód i pragnienie, ktoś, kto cię wypędza.

 

Au bois il y a un oiseau, son chant vous arrête et vous fait rougir.

 Il y a une horloge qui ne sonne pas.

 Il y a une fondrière avec un nid de bêtes blanches.

 Il y a une cathédrale qui descend et un lac qui monte.

 Il y a une petite voiture abandonnée dans le taillis, ou qui descend le sentier en courant, enrubannée.

 Il y a une troupe de petits comédiens en costumes, aperçus sur la route à travers la lisière dubois.

 Il y a enfin, quand l'on a faim et soif, quelqu'un qui vous chasse.

 

Guillaume Apollinaire „Jest”

 

Jest statek który zabrał moją ukochaną

Jest już noc na niebie i sześć balonów na uwięzi jak larwy z których mają wylęgnąć się gwiazdy

Jest nieprzyjacielska łódź podwodna która zagrażała mojej miłości

Jest tysiąc świerków złamanych rozpryskami pocisków wokół mnie

Jest piechur który przechodzi oślepiony gazami duszącymi

Jest zniszczony przez nas do szczętu okop Nietzschego Goethego i Kolonii

Jest moja tęsknota za listem który się spóźnia

Jest w moim portfelu plik zdjęć mojej ukochanej

Jest grupa jeńców która przechodzi z niepewnymi minami

Jest bateria której obsługa krząta się wokół dział

Jest podoficer który zbliża się kłusem drogą Samotnego Drzewa

Jest podobno szpieg co włóczy się tędy niewidzialny jak horyzont w który niegodnie się przybrał i z którym się stopił

Jest wyprostowany jak lilia biust mojej ukochanej

Jest kapitan który czeka z niepokojem na komunikaty radiowe z Atlantyku

Jest kilku żołnierzy piłujących o północy deski na trumny

Jest tłum kobiet które błagają z krzykiem o kukurydzę pod krwawiącym Chrystusem w Meksyku

Jest golfstrom łagodny i dobroczynny

Jest cmentarz pełen krzyżów w odległości 5 kilometrów

Jest wiele krzyżów rozrzuconych dokoła

Jest dziczka figi rosnąca na kaktusie w Algierii

Jest para smukłych rąk mojej ukochanej

Jest kałamarz który zrobiłem z 15-centymetrowego zapalnika nie wystrzelonego pocisku.

Jest moje siodło moknące na deszczu

Jest wiele rzek które nie prowadzą do źródeł

Jest miłość przyciągająca mnie ze słodyczą

Jest jeniec niemiecki który nosił na plecach karabin maszynowy

Jest wielu ludzi na świecie którzy nigdy nie byli na wojnie

Jest zdumienie Hindusów oglądających zachodnie wioski

Myślą oni z melancholią o tych których być może nie zobaczą

Gdyż bardzo daleko posunięto się podczas tej wojny w sztuce niewidzialności

 

Il y a un vaisseau qui a emporté ma bien-aimée

Il y a dans le ciel six saucisses et la nuit venant on dirait des asticots dont naîtraient les étoiles

Il y a un sous-marin ennemi qui en voulait à mon amour

Il y a mille petits sapins brisés par les éclats d’obus autour de moi

Il y a un fantassin qui passe aveuglé par les gaz asphyxiants

Il y a que nous avons tout haché dans les boyaux de Nietzsche de Goethe et de Cologne

Il y a que je languis après une lettre qui tarde Il y a dans mon porte-cartes plusieurs photos de mon amour

Il y a les prisonniers qui passent la mine inquiète

Il y a une batterie dont les servants s’agitent autour des pièces

Il y a le vaguemestre qui arrive au trot par le chemin de l’Arbre isolé

Il y a dit-on un espion qui rôde par ici invisible comme l’horizon dont il s’est indignement revêtu et avec quoi il se confond

Il y a dressé comme un lys le buste de mon amour

Il y a un capitaine qui attend avec anxiété les communications de la T S F sur l’Atlantique

Il y a à minuit des soldats qui scient des planches pour les cercueils

Il y a des femmes qui demandent du maïs à grands cris devant un Christ sanglant à Mexico

Il y a le Gulf Stream qui est si tiède et si bienfaisant

Il y a un cimetière plein de croix à 5 kilomètres

Il y a des croix partout de-ci de-là

Il y a des figues de Barbarie sur ces cactus en Algérie

Il y a les longues mains souples de mon amour

Il y a un encrier que j’avais fait dans une fusée de 15 centimètres et qu’on n’a pas laissé partir

Il y a ma selle exposée à la pluie

Il y a les fleuves qui ne remontent pas leur cours

Il y a l’amour qui m’entraîne avec douceur

Il y avait un prisonnier boche qui portait sa mitrailleuse sur son dos

Il y a des hommes dans le monde qui n’ont jamais été à la guerre

Il y a des Hindous qui regardent avec étonnement les campagnes occidentales

Ils pensent avec mélancolie à ceux dont ils se demandent s’ils les reverront

Car on a poussé très loin durant cette guerre l’art de l’invisibilité

 

Guillaume Apollinaire „Jest”

 

Jest wiele małych uroczych mostków

Jest moje serce co bije dla ciebie

Jest smutna kobieta na drodze

Jest piękny domek w ogrodzie

Jest sześciu żołnierzy którzy bawią się jak szaleni

Jest dwoje moich oczu które szukają twojego obrazu

Jest czarowny lasek na wzgórzu

I stary wieśniak który siusia kiedy przejeżdżamy

Jest pewien poeta który myśli o Lou

Jest mała niezwykła Lou w tym wielkim Paryżu

Jest bateria w lesie

Jest pastuch pasący barany

Jest moje życie które należy do ciebie

Jest moje wieczne pióro które biegnie biegnie

Jest zasłona z topoli lekka lekka

Jest całe moje przeszłe życie które przeszło

Jest niejedna wąska ulica w Mentonie gdzieśmy się kochali

Jest mała dziewczynka z Sospel która okłada batem swoje towarzyszki

Jest mój bat koński w worku z owsem

Jest rząd wagonów belgijskich na szynach

Jest moja miłość

Jest całe życie

Uwielbiam cię

 

Il y a des petits ponts épatants

Il y a mon cœur qui bat pour toi

Il y a une femme triste sur la route

Il y a un beau petit cottage dans un jardin

Il y a six soldats qui s’amusent comme des fous

Il y a mes yeux qui cherchent ton image

Il y a un petit bois charmant sur la colline

Et un vieux territorial pisse quand nous passons

Il y a un poète qui rêve au ptit Lou

Il y a un ptit Lou exquis dans ce grand Paris

Il y a une batterie dans une forêt

Il y a un berger qui paît ses moutons

Il y a ma vie qui t’appartient

Il y a mon porte-plume réservoir qui court, qui court

Il y a un rideau de peupliers délicat, délicat

Il y a toute ma vie passée qui est bien passée

Il y a des rues étroites à Menton où nous nous sommes aimés

Il y a une petite fille de Sospel qui fouette ses camarades

Il y a mon fouet de conducteur dans mon sac à avoine

Il y a des wagons belges sur la voie

Il y a mon amour

Il y a toute la vie

Je t’adore