Niecodzienna przygoda dyrektorów Juventusu. Giorgio Chiellini i Damien Comolli zmuszeni byli jechać pięć godzin taksówką po ośnieżonych drogach na mecz piłkarskiej Ligi Mistrzów z norweskim Bodoe/Glimt.

  • Dyrektorzy Juventusu Turyn Giorgio Chiellini i Damien Comolli musieli pokonać 375 kilometrów taksówką, by dotrzeć na mecz Ligi Mistrzów z Bodoe/Glimt.
  • Powodem nietypowej podróży było zamknięcie lokalnego lotniska w Bodoe z powodu burzy śnieżnej; prywatny odrzutowiec z włodarzami Juventusu został przekierowany do szwedzkiego Arvidsjaur.
  • Kurs taksówką kosztował około tysiąca euro według licznika, a kierowca otrzymał również solidny napiwek, butelkę szampana i zaproszenie na trybunę VIP podczas meczu.
  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

Spotkanie w położonym na północ od koła podbiegunowego Bodoe miało dramatyczną oprawę z powodu burzy śnieżnej, która sprawiła, że miejscowe lotnisko zostało zamknięte i prywatny odrzutowiec z włodarzami Juventusu musiał wylądował w szwedzkim Arvidsjaur, oddalonym o 375 kilometrów.

Chiellini, były kapitan reprezentacji Włoch, a obecnie jeden z dyrektorów Juventusu, oraz dyrektor generalny turyńskiego klubu Damien Comolli wsiedli do taksówki i po... pięciu godzinach jazdy przybyli do Bodoe 20 minut przed rozpoczęciem meczu.

Kierowca taksówki Erik Granberg powiedział dziennikowi "Aftonbladet", że nie interesuje się futbolem i otrzymał zamówienie na nazwisko Chiellini, o którym nigdy nie słyszał, więc przyjął kurs na lokalne lotnisko.

Tam czekało dwóch zmarzniętych Włochów w eleganckich, lecz cieniutkich garniturach i letnich butach, którzy poprosili o kurs do... Bodoe. Zabrzmiało to w tej scenerii absurdalnie i trochę się zdziwiłem, ale jestem zawodowym taksówkarzem, więc włączyłem licznik i zawiozłem ich pod wskazany adres. Mało mówili i dopiero po trzech godzinach dowiedziałem się, kim są i po co jadą do Norwegii - relacjonował kierowca, który przekazał, że ze względu na warunki atmosferyczne podróż trwała pięć godzin.

Zapytany o cenę kursu, nie chciał zdradzić dokładnej kwoty, lecz powiedział, że według licznika było to około tysiąca euro.

Dostałem też solidny "napiwek" i butelkę szampana, a także zaproszenie na mecz na trybunę VIP - powiedział.

Mimo niesprzyjającej aury włoski zespół wygrał w Norwegii 3:2 dzięki bramce Kanadyjczyka Jonathana Davida w pierwszej minucie doliczonego czasu gry.