Polski Związek Narciarski nie chce współpracować z Edim Federerem - menadżerem Adama Małysza, rozważa też zwolnienie trenera polskich skoczków. Sam Małysz nie chce niczego zmieniać.

Za nami kolejny sezon z Adamem Małyszem. Nasz mistrz wciąż utrzymuje się w światowej czołówce, jego następców ciągle nie widać, a Polski Zwiazek Narciarski nie chce już współpracować z menedżerem Edim Federerem. Austriak ma jednak w ręku najmocniejszą kartę - poparcie najlepszego polskiego skoczka.

Możliwe jest więc, że Małysz będzie przygotowywał się do igrzysk olimpijskich poza kadrą. Podobnie było w przypadku najlepszego polskiego ciężarowca, Szymona Kołeckiego. Małysz mógłby trenować pod okiem osobistego trenera, albo razem ze skoczkami Austrii. Sam musiałby jednak płacić za przygotowania do zawodów. Problem też w tym, że sam zawodnik nie może zgłosić się do udziału w igrzyskach czy mistrzostwach świata; robi to narodowa federacja.

Prawdopodobnie konflikt PZN-u z Federerem zakończy się na sali sądowej. Obie strony mają swoje racje, już zapowiadają licytacje na argumenty i prawników. Polski Związek Narciarski nie wyklucza też zwolnienia trenera Heinza Kuttina. Decyzja w tej sprawie zapadnie w kwietniu. A sam najlepszy polski skoczek o całym zamieszaniu mówi: Nie chcę nic zmieniać, ani trenera, ani menedżera. Nie było przecież tak źle - powiedział Adam Małysz.