Miłośnicy tenisa kierują dziś swą uwagę na trawiaste korty Wimbledonu. Dziś w Londynie rozpocznie się 115 z kolei turniej "białego sportu", który przyciąga największe sławy tenisowej rakiety.

Szampan i truskawki powrócą dziś na trybuny, ale jak zauważają brytyjskie media, niektóre rzeczy znikły z Wimbledonu na zawsze. Jedną z nich jest jakość trawiastej murawy. Czasy, gdy trawa strzyżona była ręcznie to już historia. Dzisiejsza powierzchnia kortów składa się w 20 procentach z gliny, co zdaniem wielu znakomitych tenisistów znaczy, że piłki nie odbijają się po niej tak jak powinny. Krytycy przewidują również, że pod koniec drugiego tygodnia na kortach zaczną się pojawiać kompromitujące łysiny. Dla tych zaś tradycjonalistów, którzy nie mogą pogodzić się z przebudowanym kształtem kortu Wimbledonu, organizatorzy tego turnieju mają dobre wieści. Zielony bluszcz, który niepodzielnie panował na ścianach obiektu, został wprawdzie ścięty, ale odrośnie.

Mimo tych wszystkich wątpliwości i narzekań, świat niewątpliwie czekają niesamowite emocje. Wśród panów faworytem jest Pete Sampras, panie natomiast będą musiały stawić czoła znakomitej Jennifer Capriati. Brytyjczycy od lat nie odnoszą większych sukcesów w Wimbledonie. Sympatycy tenisa na Wyspach powinni więc raczej martwić się poziomem rodzimego tenisa, a nie pracami ogrodniczymi na słynnych kortach. Broniący tytułu sprzed roku, siedmiokrotny zwycięzca Wimbledonu, Pete Sampras i Hiszpan Franciso Clavet rozpoczną w poniedziałek o 14. na korcie centralnym trzeci w tym roku tenisowy turniej Wielkiego Szlema.

Foto EPA

10:40