Po zwycięstwie na kortach Wimbledonu Goran Ivanisević wrócił do ojczyzny. Bohatera wimbledońskich kortów witało w jego rodzinnym Splicie 150 000 chorwackich kibiców. Dzięki tenisiście na drugi plan zszedł w Chorwacji nawet kryzys rządowy, spowodowany decyzją wydania zbrodniarzy wojny na Bałkanach do Hagi.

Zwycięstwo Goran Ivanisević zadedykował swojemu tragicznie zmarłemu w wypadku samochodowym przyjacielowi - koszykarzowi Jersey Nets Drażenowi Petrovicowi. Tłum krzyczał, gdy prywatny samolot, w którym przyleciał z Londynu, robił rundę honorową nad centrum Splitu. Wielu z nich nosiło koszulki z napisem "Jestem geniuszem" - znane słowa Ivanisevicia, wypowiedziane w reakcji na krytykę tych, którzy twierdzili, że potrafi tylko potężnie serwować. Wśród flag i transparentów był także jeden ze znamiennym napisem - "Goran na prezydenta".

Rys. RMF

08:40