Agnieszka Radwańska po wielkim meczu, jak to określili komentatorzy, uległa Amerykance Serenie Williams 6:7 (3-7), 4:6 w półfinale turnieju WTA Tour w Toronto. "Grałaś wspaniale" - rzekła do Polki, ściskając jej dłoń, liderka rankingu światowego tenisistek.

Trwający godzinę i 52 minuty pojedynek na twardych kortach, w turnieju z pulą nagród 2,369 mln dolarów, krakowianka rozpoczęła od gema bez straty punktu z asem serwisowym. Takie niepowodzenia na otwarcie rzadko się zdarzają Williams, która odniosła 88 zwycięstw z zawodniczkami z czołowej piątki, doznając zaledwie 30 porażek w całej karierze. Zaskoczona takim początkiem szybko się zmobilizowała i doprowadziła do remisu 1:1.

Trzeci gem wygrany przez Radwańską był - zdaniem komentatorów - jednym z najpiękniejszych w turnieju. Po fantastycznej serii wymian i zagraniach Polki, brawa biła nie tylko publiczność, ale także rywalka, która mocno podrażniona objęła niebawem prowadzenie 3:2. Ale nie na długo, bo odważna gra krakowianki sprawiła, że było 4:3 po jej stronie. Co chwilę z ust Amerykanki padał okrzyk "Come on!" Może to pomogło, bo wyrównała na 4:4 asem serwisowym.

Kryzys w grze Radwańskiej nastąpił w dziewiątym gemie, kiedy miała dwa podwójne błędy, a przy jednej próbie uderzyła tak słabo, że piłka nie doleciała nawet do siatki. Williams cieszyła się z drugiego przełamania, na 5:4.

Liderka światowego rankingu uderzała z całych sił, ale miała też dwukrotnie więcej niewymuszonych błędów (20-10 po 10 gemach). Polka zdołała odrobić straty i wygrywając gema do zera na tablicy zmienił się wynik na 5:5. Po chwili "na sucho" wywalczyła jedenastego gema i cieszyła z rezultatu 6:5.

Dwa z rzędu przegrane do zera gemy nie wytrąciły z równowagi Sereny, która doprowadziła do tie-breaka. A w nim szybko wyszła na 2-0, 3-1, później na 5-2 i zakończyła seta po 56 minutach walki asem serwisowym.

W przerwie przed drugim setem mająca kłopoty żołądkowe Williams poprosiła o przerwę medyczną, a lekarka podała jej tabletkę.

Na początku drugiej części wielkiego widowiska, nagradzanego często przez widownię burzą oklasków, "Isia"  przyciskała rywalkę jak tylko mogła. W trzecim gemie wywalczyła dwa break-pointy i prowadziła 2:1, mimo że było 40:15 dla Williams, która krzyknęła "Oh my God" (o mój Boże).

Po zaciętym boju w czwartym gemie, w którym Polka utrzymała podanie, było 3:1 dla niej. Krakowianka starała się posyłać piłkę do linii końcowej, zwłaszcza przy returnach, by Serena nie mogła uderzać "bomb" nie do przyjęcia.

Dziewiąty gem był najdłuższym w meczu. Radwańska popisywała się świetnymi crossami, natomiast Amerykanka -wygrywającym serwisem. I to ona zaczęła nieco dominować w końcówce od stanu 4:4. Po szaleńczej wymianie prowadziła 5:4, a crossowym bekhendem w samą linię boczną zapewniła sobie piłkę meczową. Polka próbowała jeszcze podjąć walkę, ale Williams po chwili zakończyła prawie dwugodzinne spotkanie potężnym smeczem.

Agnieszka grała niesamowicie, ciężko mi ją było pokonać. Miałam kłopoty żołądkowe i musiałam pić więcej wody - powiedziała publiczności. Zanim podeszła do mikrofonu, rzekła do Polki przy siatce: Grałaś wspaniale.

Radwańska poprzednio rywalizowała z Sereną Williams pod koniec marca w półfinale zawodów na takiej samej nawierzchni w Miami. Przegrała 0:6, 3:6, a mecz trwał niewiele ponad godzinę.

W finałowym pojedynku w Toronto Williams spotka się z Rumunką Soraną Cirsteą, która w półfinale pokonała Chinkę Na Li. 

(mal)