"Dziewczyny w tym spotkaniu pokazały hart ducha i ogromną wolę walki. Szczególnie w ostatnim secie. Chwała im za to" - tak wygraną swojego zespołu z Rosją podsumował trener Alojzy Świderek. Polki pokonały mistrzynie świata 3:2 (25:17, 16:25, 25:21, 19:25, 18:16). W piątek zmierzą się z Serbią. Nawet porażka w tym spotkaniu może dać im awans do półfinału turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. Impreza w Turcji jest ostatnią szansą na wywalczenie biletu do Londynu.

Przed wyjazdem do Turcji nikt nie stawiał na biało-czerwone. Siatkarki trafiły do "grupy śmierci" (Polska, Serbia, Rosja, Holandia) i od początku skazywane były na porażkę. O turnieju w Ankarze wszyscy mówili zgodnie, że to misja niemożliwa.

Siatkarki także zdawały sobie sprawę z tego, iż lekko nie będzie. Zapewniały jednak, że to ich nie zniechęca, że dadzą z siebie wszystko, że będą grać "na spontanie", z fantazją. Słowa dotrzymały.

Wczoraj podopieczne Alojzego Świderka pokonały Holandię 3:1. Być może nie jest to ten sam zespół, który w 2009 roku wywalczył podczas mistrzostw Europy w Polsce srebrny medal, ale ekipy "Oranje" nigdy nie można lekceważyć. To groźna drużyna, która ma w swoim składzie wiele gwiazd - Manon Flier, Debby Stam-Pilon i Caroline Wensink. Ostatnie dwie grają w Muszynie, więc doskonale znają naszą ekipę. Biało-czerwone stanęły jednak na wysokości zadania.

Dzisiaj było jeszcze lepiej. Chyba wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy Polki ograły Rosjanki w pierwszym secie 25:17. Grały jak natchnione. Blokowały samą Jekaterinę Gamową. Ci, którzy znają się na siatkówce, wiedzą, że nie jest to łatwe, bo rosyjska "wieża" ma aż 202 centymetry. Potem - na moment - naszym siatkarkom zadrżały ręce. Na szczęście dziewczyny pozbierały się i po emocjonującej końcówce zwyciężyły 3:2. Skakały z radości. Nie ma się co dziwić, pokonały zespół z najwyższej światowej półki, aktualne mistrzynie świata. Do zwycięstwa nasze panie poprowadziła doświadczona, znająca smak sukcesu (dwukrotnie wywalczyła mistrzostwo Europy) Katarzyna Skowrońska-Dolata. Tak, to ta sama siatkarka, której Jerzy Matlak nie powołał na mistrzostwa świata.

To był niesamowicie trudny mecz z bardzo dobrym zespołem. Miałyśmy problem z atakiem, nie mogłyśmy się przebić przez ich wysoki blok. Na szczęście udało się wygrać - powiedziała po meczu Katarzyna Skorupa, kapitan polskiej drużyny.

Jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy, że po ciężkim boju wygraliśmy ten mecz. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie trudny przeciwnik. Rosjanki dysponują bardzo dobrym blokiem i atakiem. Drugą partię, którą przegraliśmy tak wysoko, przegraliśmy przede wszystkim właśnie w ataku. Nasze dziewczyny w tym spotkaniu pokazały hart ducha i ogromną wolę walki. Szczególnie w ostatnim secie. Chwała im za to - chwalił swoje podopieczne Alojzy Świderek.

Co po meczu powiedziały Rosjanki? Nie wiem, bo nie raczyły zjawić się na konferencji prasowej. Cóż, przegrywać też trzeba umieć. Tym bardziej, że z ekipą Sbornej możemy zmierzyć się w finale, który zdecyduje o awansie na igrzyska olimpijskie. Mam nadzieję, jeżeli oczywiście sprawdzi się taki scenariusz, że nasze dziewczyny ponownie będą miały powody do radości. Zasługują na to. Polscy kibice z pewnością także chcieliby, aby w Londynie zaprezentowały się dwie nasze reprezentacje - męska i żeńska.

Cokolwiek jednak się nie stanie, już możemy śmiało powiedzieć, że ekipa Świderka nie zawiodła.