Piłkarze ręczni Łomży Vive Kielce po raz 17. w historii zdobyli Puchar Polski. W finałowym meczu rozegranym w Kaliszu pokonali Grupę Azoty SPR Tarnów 42:20 (22:8). To jednocześnie ich 12. triumf z rzędu w tych rozgrywkach.

Kielczanie, jak było do przewidzenia, po wygraniu w półfinale z Orlenem Wisłą Płock 29: 27, otworzyli sobie drogę do zdobycia kolejnego Pucharu Polski. W Kaliszu triumfowali już po raz 17. w historii.

Nie tylko na stadiony, ale także do hal wracają kibice. W Kaliszu nie sprzedano wszystkich przygotowanych wejściówek, ale spotkanie oglądało ok. 500 widzów, z czego blisko połowa przyjechała z Kielc.

W trakcie półfinałowego pojedynku z płocczanami szkoleniowiec mistrzów Polski Tałant Dujszebajew otrzymał czerwona kartkę za niesportowe zachowanie, a po spotkaniu na szkoleniowca została nałożona kara sześciu meczów dyskwalifikacji w Pucharze Polski. Były selekcjoner reprezentacji Polski z trybun oglądał finałowe starcie, a zastąpił go w roli grającego trenera Krzysztof Lijewski.

Sama obecność Dujszebajewa w hali podziałała wystarczająco motywująco na kielecki zespół, który surowo potraktował rywala. W lidze Vive dwukrotnie tarnowian pokonało 37:26 i 31:20, ale finałowe stracie w Kaliszu miało wyjątkowo jednostronny przebieg.

Podopieczni Patrika Liljestranda tylko przez pierwsze minuty dotrzymywali kroku utytułowanym rywalom. Gole Japończyków Rennosuke Tokudy i Shuichi Yoshidy dały im nawet prowadzenie 3:2. Piłkarze Vive rozkręcali się powoli, aktywny w ataku był Szymon Sićko, który praktycznie się nie mylił. Po jego kolejnym goli drużyna z Kielc wygrywała już 8:4 i przejmowała pełną kontrole nad meczem.

Między 18, a 28 minutą nastąpił moment wręcz katastrofalnej gry tarnowian, którzy nie mieli sposobu na sforsowanie defensywy rywala. Vive z kolei grało z rozmachem, momentami efektownie "pod publikę", zdobywając bramkę za bramką, a spiker nie nadążał wyczytywać nazwisk strzelców. Mistrzowie Polski zdobyli dziewięć goli z rzędu i prowadzili już 20:6. Kacper Majewski przerwał niemoc swojego zespołu, ale kieleccy fani w przerwie mogli już śpiewać "ten puchar jest nasz".

W drugiej połowie Lijewski mógł swobodnie rotować składem, zresztą szkoleniowiec Grupy Azoty także dał szansę zmiennikom. Mecz nieco stracił na widowiskowości, trochę spadło tempo, bowiem przewaga obrońcy trofeum utrzymywał się na poziomie 20 bramek.

Grupa Azoty Tarnów - Łomża Vive Kielce 20:42 (8:22)

Grupa Azoty SPR Tarnów: Dawid Ciochoń, Casper Liljestrand - Wojciech Dadej 1, Oskar Klamrzyński, Kirył Kniaziew 2, Łukasz Kużdeba 1, Kacper Majewski 3, Przemysław Mrozowicz, Igor Mróz 1, Kamil Pedryc, Jakub Sikora 1, Rennosuke Tokuda 4, Marcin Wajda 4, Mateusz Wojdan 1, Shuichi Yoshida 2.

Łomża Vive Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki - Michał Olejniczak, Szymon Sićko 6, Alex Dujshebaev 2, Nicolas Tournat 4, Yusuf Faruk 2, Igor Karacic 2, Krzysztof Lijewski 3, Władysław Kulesz 5, Arkadiusz Moryto 6, Cezary Surgiel 3, Angel Fernandez 4, Sebastian Kaczor 1, Arciom Karalek 3, Sigvaldi Gudjonsson 1.