Siedmiu polskich bokserów jedzie dziś do tureckiego Trabzonu. Powalczą tam w o olimpijskie kwalifikacje. Na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie biało-czerwone barwy reprezentowało dwóch pięściarzy (Maszczyk, Kaczor). Teraz władze związku bokserskiego chcą powtórzyć ten wynik.

Liderem naszej kadry podczas wyjazdu do Trabzonu będzie doświadczony Łukasz Maszczyk (kat. 49 kg). W Turcji powalczą także Rafał Kaczor (kat. 52 kg), Mateusz Polski (kat. 56 kg), Dawid Michelus (kat. 60 kg), Tomasz Kot (kat. 69 kg), Tomasz Jabłoński (kat. 75 kg) i Mateusz Tryc (kat. 81 kg). Na olimpijski medal bokserów czekamy od 20 lat. W Barcelonie brąz zdobył Wojciech Bartnik. W Londynie taki wynik byłby sensacją. Musimy cieszyć już z wywalczenia awansu na Igrzyska.

Dzień przed wylotem do Turcji z prezesem Polskiego Związku Bokserskiego Jerzym Rybickim rozmawiał Patryk Serwański.

Jaki wynik przyjmie Pan z satysfakcją?

Jerzy Rybicki: To będzie bardzo trudny turniej, ale chciałbym żebyśmy przynajmniej powtórzyli wynik z Pekinu, gdzie walczyło dwóch naszych pięściarzy. Cztery lata temu uznałem ten wynik za słaby, ale teraz będę z niego zadowolony.

Do Trabzonu jedzie kilku młodych zawodników. Za kilka lat będę mieli szanse na olimpijski medal?

Ci młodzi zawodnicy nie wytrzymują tego okresu czteroletniego między igrzyskami i przechodzą na zawodowstwo bo tam są pieniądze. W boksie amatorskim ich nie ma. Zawodnik z kadry powinien mieć stypendium, możliwość treningu. Oni mają swoje potrzeby, dziś naprawdę ciężko jest być trenerem amatorem, szczególnie na wysokim poziomie.

Boks amatorski upada?

Aż tak źle nie jest. Ostatni Turniej im. Feliksa Stamma zakończył się sukcesem. Mamy sukcesy w kadetach, czy juniorach. Dobrze spisują się nasze zawodniczki, ale nie odnosimy sukcesu w seniorach. Na ostatnich dużych imprezach zawiedliśmy i to jest moja największa bolączka. Młodzi zawodnicy mają talent, ale muszą mieć możliwość spokojnego treningu.

Może w kształtowaniu nowych mistrzów przeszkadza choćby brak ligi z prawdziwego zdarzenia?

Praktycznie nie ma ligi, bo nie ma klubów. Powstają sekcje bokserskie, ale tam mogą trenować ludzie, którzy chcą się pobawić w boks. Tam się nie da wytrenować mistrza. Bez wsparcia państwa nic nie osiągniemy.

Liderem kadry w Trabzonie będzie Łukasz Maszczyk?

Myślę, że tak. Jest bardzo poważnym zawodnikiem, jednym z kandydatów na wyjazd do Londynu. Reszta ekipy wybrała go kapitanem, to już coś znaczy. Ma pozytywny wpływ na drużynę. Dla niego turniej w Trabzonie to także być albo nie być i chyba ostatnia szansa na Igrzyska Olimpijskie.

A kto z młodych może za jakiś czas zająć jego miejsce?

Szanse na to ma Dawid Michelus. Jest młody i utalentowany i co ważne już odnosił sukcesy. Zdobył medal pierwszych młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, czy mistrzostw świata w Baku. Jest mistrzem Polski. Myślę, że za jakiś czas będzie liderem polskiej drużyny. Liczę na niego także podczas zawodów w Trabzonie.

Turniej w Turcji będzie piekielnie trudny. Uda się nam?

W wadze papierowej trzeba dojść do półfinału, to samo w wadze muszej. W innych kategoriach jest nawet ciężej. W wadze 64 kg, czy w wadze średniej trzeba wygrać, żeby pojechać do Londynu. Będzie bardzo ciężko, ale wierzę, że się uda. Jestem pewny, że wszyscy będą w formie, pokazali już na Turnieju Stamma, że potrafią walczyć z najlepszymi.