Wstępna analiza nagrań z monitoringu wykluczyła, by na parkingu klubu piłkarskiego Legia Warszawa kibice pobili piłkarzy. Mogło jednak dojść do naruszenia nietykalności osobistej - poinformowała Komenda Stołeczna Policji. Z zamieszczonych w mediach relacjach wynika, że do incydentu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek, po powrocie piłkarzy Legii z przegranego w Poznaniu meczu ekstraklasy z Lechem 0:3. Wówczas grupa fanów zespołu, niezadowolonych z wyniku Legii, miała czekać na zawodników na klubowym parkingu. Miało tam dojść do przepychanek, a piłkarze byli szturchani czy nawet uderzani rękoma. W związku z tym incydentem, przedstawiciele klubu spotkali się ze stołeczną policją, a Legia przekazała funkcjonariuszom nagrania z monitoringu.
Wstępna analiza nagrań monitoringu wykluczyła, że doszło do pobicia, nie wyklucza jednak innych czynów związanych m.in. z naruszeniem nietykalności osobistej osoby. Jednak w tym przypadku mówimy o innym trybie ścigania niż ściganie z urzędu, zatem konieczna będzie inicjatywa ze strony osób, które poczuły się pokrzywdzone w tej sprawie - powiedział rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji kom. Sylwester Marczak.
Dodał, że policja dalej prowadzi czynności wyjaśniające w tej sprawie. Konieczne jest dotarcie do jak największej liczby osób, dlatego, że monitoring nie musiał uchwycić wszystkich okoliczności zdarzenia - zaznaczył.