Zmarł Andrzej Niemczyk, słynny polski trener siatkarski, który dwukrotnie sięgnął z kobiecą reprezentacją po mistrzostwo Europy. Szkoleniowiec od dawna walczył z chorobą nowotworową. Miał 72 lata.

Niemczyk był siatkarzem, reprezentantem kraju, a po zakończeniu kariery zawodniczej pracował jako trener.

To on był twórcą największych sukcesów polskiej kobiecej siatkówki. Reprezentację objął w 2003 roku i od razu zdobył z zespołem złoty medal mistrzostw Europy. Prowadzoną przez niego drużynę okrzyknięto mianem "Złotek". Dwa lata później, w 2005 roku, podopieczne Niemczyka powtórzyły sukces, sięgając ponownie po złote medale mistrzostw Starego Kontynentu.

Szkoleniowiec od dawna zmagał się z chorobą nowotworową. 10 lat temu udało mu się wygrać walkę z rakiem węzłów chłonnych. Na początku tego roku ujawnił natomiast, że zaatakował go nowotwór płuc.

Wiadomość o śmierci Andrzeja Niemczyka przekazał na Twitterze Polski Związek Piłki Siatkowej. Federację natomiast zawiadomiła córka zmarłego trenera, Małgorzata, w przeszłości także siatkarka.

"Już jako początkujący zawodnik wiedziałem, że będę trenerem"

Andrzej Niemczyk urodził się 16 stycznia 1944 roku w Łodzi. Grał w siatkówkę na pozycji rozgrywającego w miejscowych klubach Społem i Anilanie oraz Stali Mielec. Był powoływany do juniorskiej i seniorskiej reprezentacji kraju.

Gdy byłem młody, trenowałem koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną i tenis stołowy. Przy czym najwięcej uwagi poświęcałem dwóm pierwszym. W pewnym momencie moi szkoleniowcy tych dyscyplin pokłócili się o mnie i musiałem wybierać. Zdecydowałem się na siatkówkę i już jako początkujący zawodnik wiedziałem, że będę trenerem. Ta praca bardzo szybko mnie pochłonęła - stwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową przy okazji 70. urodzin.

Karierę zawodniczą zakończył w połowie lat 60. Był absolwentem warszawskiej AWF. Szybko zajął się pracą trenerską, a na sukcesy i poważne wyzwania nie musiał długo czekać. Mając zaledwie 31 lat objął kadrę narodową kobiet, z którą zajął czwarte miejsce w mistrzostwach Europy w 1977 roku w Finlandii. Wcześniej zdobył mistrzostwo Polski z ChKS Łódź.

Obiecałem, że przywiozę brązowy medal z tych mistrzostw Europy. Nie udało się, przegrałem z Węgrami decydujący mecz, ale oszukali mnie sędziowie. Zajęliśmy czwarte miejsce, nie dotrzymałem obietnicy. Dlatego podziękowałem za współpracę i wyjechałem za granicę - opowiadał.

Za granicą spędził wiele lat. Aż przez dekadę prowadził żeńską reprezentację Niemiec, a z drużyną SV Lohhov wywalczył szereg tytułów krajowych i Puchar CEV. Później odnosił sukcesy z klubami tureckimi.

Kiedy w 1995 roku polskie siatkarki uczestniczyły w kontynentalnym czempionacie w Holandii, Niemczyk przyjechał zobaczyć je w akcji. Polskiej Agencji Prasowej powiedział wówczas: Warto z nimi pracować, są dobrze wyszkolone technicznie. Tak dobrego zespołu nie było od piętnastu lat, choć może w trudnych chwilach brakuje chyba liderki drużyny, która wzięłaby ciężar walki na siebie i pokierowałaby grą.

Na drugą szansę pracy z kobiecą reprezentacją Polski musiał jednak poczekać do kwietnia 2003 roku, kiedy to przejął zespół po Zbigniewie Krzyżanowskim. W tym samym roku w Turcji jego podopieczne zdobyły mistrzostwo Europy i na stałe przylgnął do nich przydomek "Złotka". Dwa lata później w Chorwacji obroniły tytuł. W mistrzowskim składzie były m.in. Małgorzata Glinka, Dorota Świeniewicz i nieżyjąca już Agata Mróz.

Ten sukces z 2003 roku był pierwszym, ale miał jeszcze inny wymiar. Gra drużyny nie była do końca dopracowana, ja wiele czasu poświęcałem na technikę, na eliminowanie błędów, a niektóre dziewczyny po prostu uczyłem, np. jak dogrywać piłkę sytuacyjną z pola. Wygrywaliśmy mecze, ale taktyka kulała. Dwa lata później w Chorwacji w podobnym składzie "przejechaliśmy się" już po rywalach. Sięgnęliśmy po tytuł z kompletem zwycięstw - wspominał w wywiadzie z 2014 roku.

Szkoleniowiec słynął z ciętego języka. Choć wiele lat spędził na ławce kobiecych drużyn, nie unikał wyrażania swych opinii w bardzo bezpośredni sposób... Zdarzały się więc mocne słowa, kłótnie, żale i pretensje. Z drugiej strony dawał swym zawodniczkom swobodę.

Był trzykrotnie żonaty. "Ale z siatkówką ożeniłem się na całe życie"

W życiu prywatnym Andrzej Niemczyk był trzykrotnie żonaty. Jego córki grywały w reprezentacjach Polski (Małgorzata) i Francji (Kinga).

Byłem trzykrotnie żonaty i trzy razy się rozwiodłem. A z siatkówką ożeniłem się na całe życie - to słowa Niemczyka, któremu temu sportowi poświęcił się bez reszty, nawet mimo poważnych problemów ze zdrowiem.

Do dymisji podał się w 2006 roku

We wrześniu 2006 roku, m.in. ze względu na zły stan zdrowia, utytułowany szkoleniowiec podał się do dymisji. Swemu następcy (Włoch Marco Bonitta, przed nim krótko kadrę prowadził Ireneusz Kłos) proponował współpracę trenerską i dziennikarską, ale ten odmówił. Niemczyk był wówczas redaktorem naczelnym fachowego pisma "Super Volley", felietonistą i komentatorem telewizyjnym.

Niemczyk przez długi czas zmagał się z nowotworem węzłów chłonnych. Nie ukrywał swej choroby, przeciwnie - wielokrotnie mówił o niej na forum publicznym. Do pracy trenerskiej już nie wrócił, choć na brak propozycji nigdy nie mógł narzekać. W mediach był obecny, ale już w roli komentatora, czy krytyka.

Często mi się wytyka, że tylko krytykuję, a ja po prostu mówię o tym, co złego dzieje się w siatkówce, pokazuję błędy. Telewizja daje mi szansę, bym mógł się podzielić opinią na temat pracy trenerów czy aktualnej sytuacji w tej dyscyplinie. Sprawia mi przyjemność, że mogę coś doradzić. Owszem, jeden czy drugi stwierdzi, że głupoty gadam, ale może ktoś inny skorzysta z tego - mówił Niemczyk.

Namiętnie grał w brydża, próbował sił w polityce

Swego czasu próbował sił w polityce, jednak prędko się z niej wycofał. Z wyborów na radnego Łodzi sam zrezygnował, a w walce o parlament zabrakło głosów. Później w Sejmie nazwisko Niemczyk się pojawiło - jego córka Małgorzata jest posłanką PO.

Jedną z pasji Andrzeja Niemczyka był brydż. Mówił, że "to najinteligentniejsza gra w karty, która rozwija umysł, uczy jak mało która logicznego myślenia oraz współpracy". Tajniki licytacji i rozgrywki poznał, gdy był uczniem technikum samochodowego w Łodzi. Potem grał, lecz w kasynie... Legendarny trener nie stronił też od alkoholu, o czym napisał w biografii "Życiowy tie-break".

(edbie)