"Każdy popełnia błędy, superbohaterowie występują tylko w filmach. Moi zawodnicy dali z siebie wszystko, a krytykują ich ludzie, którzy męczą się, wchodząc na drugie piętro i muszą skorzystać z windy" - tak, we właściwy sobie sposób, trener Realu Madryt Jose Mourinho skomentował porażkę Realu Madryt w półfinale Ligi Mistrzów. "Królewscy" polegli w rzutach karnych w meczu z Bayernem Monachium.

Moi zawodnicy biegali jak zwierzęta przez cały mecz, a w rzutach karnych pudłowali. Wiedzieli, że nie mogą pozwolić sobie na błędy i odczuwali ogromną presję. Podczas rzutów karnych byli wykończeni - tłumaczył swoich piłkarzy Portugalczyk.

Nie mam żalu do tych, którzy spudłowali. Jestem z nich dumny, ponieważ zrobili wszystko dla dobra drużyny - podkreślał. Wiedzą, że nie ma za co im być przykro. Powiedziałem, żeby wrócili do domów do swoich żon i dziewczyn, ponieważ nie mają się czego wstydzić. Za rok znowu postaramy się zwyciężyć. Chcę to osiągnąć z tymi samymi piłkarzami - zaznaczył "The Special One", dodając: Jeżeli moi zawodnicy będą dalej uważali, że mogę dodać do zespołu coś od siebie, na pewno zostanę na kolejny sezon.

Mourinho podkreślił, że w tej chwili dla jego zespołu najważniejszy jest tytuł mistrza kraju. W zeszłym sezonie ważne było zwycięstwo w Pucharze Króla. Teraz potrzebujemy sześciu punktów, by wygrać ligę, i byłoby fantastycznie, gdyby tak się stało - stwierdził.

W rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów ekipa Jose Mourinho przegrała z Bayernem Monachium po rzutach karnych 3:1. Po regulaminowym czasie gry było 2:1 dla Realu. Dogrywka, a później karne były konieczne, bo pierwsze spotkanie zakończyło się zwycięstwem niemieckiej ekipy 2:1.

W wielkim finale 19 maja w Monachium Bayern zagra z Chelsea Londyn.