Rosyjskie ministerstwo sportu uważa, że w wydanym przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) raporcie jest wiele informacji nieścisłych. "Jest wielka różnica między tym, co zostało podane, a faktami i dowodami" - napisano w oświadczeniu. WADA zaleciła Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF) natychmiastowe wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji. Oskarżenia zawarte w ponad 300-stronicowym raporcie agencji są poważne, ale rosyjscy oficjele bagatelizują sprawę. Władimir Ujba, przewodniczący Federalnej Agencji Medycyny i Biologii, stwierdził, że "to kwestia czysto polityczna", związana z sytuacją na Ukrainie.

Rosyjskie ministerstwo sportu uważa, że w wydanym przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) raporcie jest wiele informacji nieścisłych. "Jest wielka różnica między tym, co zostało podane, a faktami i dowodami" - napisano w oświadczeniu. WADA zaleciła Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF) natychmiastowe wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji. Oskarżenia zawarte w ponad 300-stronicowym raporcie agencji są poważne, ale rosyjscy oficjele bagatelizują sprawę. Władimir Ujba, przewodniczący Federalnej Agencji Medycyny i Biologii, stwierdził, że "to kwestia czysto polityczna", związana z sytuacją na Ukrainie.
Próbki moczu przygotowane do testów antydopingowych w laboratorium w Lozannie w Szwajcarii /FABRICE COFFRINI /PAP/EPA

Ministerstwo sportu w Moskwie zapowiedziało, że dokładnie przeanalizuje raport WADA. I sami zaczniemy działać, a zalecenia światowej agencji pomogą nam w przyszłości jeszcze ulepszyć system antydopingowy - można przeczytać w komunikacie.

Wynika z niego, że większość zarzutów WADA nie jest resortowi obca. Jesteśmy świadomi tego, z jakimi problemami boryka się krajowy związek lekkoatletyczny, i już podjęliśmy działania, by sytuacja została opanowana - zapewniono.

W oświadczeniu podkreślono jeszcze raz, że państwo nie miesza się do pracy krajowej agencji antydopingowej RUSADA i laboratorium w Moskwie. Do tego uprawniona jest wyłącznie WADA. Jesteśmy też gotowi na podjęcie jeszcze bliższej współpracy, by wyeliminować jakiekolwiek nieprawidłowości w pracy laboratorium oraz RUSADA - podkreślono.

Co zarzuca Rosjanom WADA

WADA domaga się, by rosyjskie laboratorium antydopingowe straciło akredytację pozwalającą na oficjalne prowadzenie badań antydopingowych. Jednym z powodów - jak napisano w oświadczeniu agencji - są potwierdzone przypadki "bezpośredniego ingerowania" przez władze Rosji w przebieg procesu badawczego. W grudniu 2014 roku, kilka dni przed zapowiedzianym audytem wyznaczonym przez WADA, dyrektor moskiewskiego laboratorium Grigorij Rodczenkow miał zlecić zniszczenie 1417 próbek.

Rodczenkow osobiście wydał polecenie i pozwolił na zniszczenie dowodów - napisano w opublikowanym w poniedziałek 323-stronnicowym raporcie WADA. Dodano, że Rosjanin powiedział przybyłej później delegacji, że chciał "zrobić porządki", aby przygotować się na ich wizytę. Ponadto, jak stwierdzono, Rodczenkow "nie chciał współpracować" podczas śledztwa i np. ani razu nie pozwolił nagrać swoich zeznań.

Na to (polecenie zniszczenia próbek - przyp. red.) nie ma żadnych dowodów. Nasz system antydopingowy spełnia wszystkie restrykcyjne zalecenia WADA i MKOl - podkreśliło rosyjskie ministerstwo sportu.

WADA donosi również o możliwym istnieniu na obrzeżach Moskwy tajnego laboratorium, które miało dokonywać badań próbek sportowców i przesyłać do "oficjalnego" laboratorium tylko te z nich, które dały negatywne wyniki. Pozostałe, wykazujące obecność niedozwolonych substancji w organizmie, niszczono. Strona rosyjska zaprzeczyła istnieniu takiej instytucji.

Władze IAAF otrzymały także zalecenie nałożenia dożywotniej dyskwalifikacji na pięciu sportowców i pięciu trenerów z Rosji, którzy są zamieszani w aferę dopingową. Jedną z pięciu zawodniczek wskazanych przez WADA jest mistrzyni olimpijska z Londynu w biegu na 800 m Maria Sawinowa.

Co więcej, WADA oskarża rosyjski rząd o współudział w stosowaniu, a później tuszowaniu, dopingu przez sportowców. W procederze tuszowania dopingu udział miała brać także Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), której funkcjonariusze "pracowali" w moskiewskim laboratorium. To była forma bezpośredniego zastraszania i ingerencji państwa rosyjskiego w pracę. Teraz można podważyć rzetelność tych badań - stwierdza raport.

"Raport jest częścią międzynarodowych sankcji związanych z konfliktem z Ukrainą"

Do sprawy odniosło się kilku przedstawicieli rosyjskich instytucji, m.in. minister sportu Witalij Mutko. Nie ma żadnych dowodów, które popierałyby te oskarżenia. WADA może wystawiać pewne rekomendacje, ale nie ma prawa nikogo wykluczać z zawodów - stwierdził Mutko, który jest również m.in. członkiem komitetów wykonawczych UEFA i FIFA oraz szefem komitetu organizacyjnego piłkarskich mistrzostw świata, które w 2018 roku rozegrane zostaną w Rosji.

Słowa Mutki powtórzyli również przedstawiciel prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow i szef Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) Nikita Kamajew. Raport skrytykował również prezes ARAF Wadim Zieliczenok.

Wezwanie do zawieszenia Rosji jest nieobiektywne. Oczywiście zdarzały się w naszym kraju przypadki dopingu, ale nie ma mowy o zorganizowanym procederze. WADA wysunęła tylko rekomendację. Nie mogę decydować za IAAF, ale mam nadzieję, że federacja nie dopuści do zawieszenia Rosji - powiedział Zieliczenok agencji Associated Press.

Głos zabrał także Władimir Ujba, przewodniczący Federalnej Agencji Medycyny i Biologii, która opiekuje się sportowcami reprezentującymi Rosję. To kwestia czysto polityczna. Raport jest częścią międzynarodowych sankcji, które nakłada się na Rosję w związku z sytuacją na Krymie i z konfliktem z Ukrainą. Zarzuty są bezpodstawne. Przecież to inspektorzy WADA sami pobierają próbki od sportowców. Zresztą nie wierzę, że zostaną anulowane jakiekolwiek wyniki zawodów. Wiązałoby się to z uruchomieniem ogromnej ilości długotrwałych procedur - stwierdził Ujba w rozmowie z agencją TASS.

IAAF stawia Rosji ultimatum

Prezydent IAAF Sebastian Coe postawił stronie rosyjskiej ultimatum: oskarżeni muszą do końca tygodnia odnieść się do zarzutów zawartych w raporcie.

To czarne dni... Informacje przedstawione w raporcie są bardzo niepokojące. Poinstruowałem zarząd, aby rozpatrzył wdrożenie sankcji przeciwko Rosyjskiej Federacji Lekkoatletycznej (ARAF). Nie przyszło mi to lekko. Zrobimy wszystko, co trzeba, aby chronić "czystych" sportowców i odbudować zaufanie do tej dyscypliny - podkreślił Coe.

Brytyjczyk przewodniczy międzynarodowej federacji od sierpnia, kiedy zastąpił na tym stanowisku Senegalczyka Lamine Diacka (pełnił on tę funkcję od 1999 roku). Niedawno Diack znalazł się na celowniku francuskiej prokuratury, która podejrzewa go o korupcję i pranie pieniędzy. W 2011 roku 82-letni obecnie Diack miał dostać ponad milion euro, by zatuszować pozytywne wyniki testów antydopingowych rosyjskich lekkoatletów. Podejrzany jest również jego syn Papa Massata Diack i trzy inne osoby.

Na 26 i 27 listopada zwołano w Monte Carlo specjalne posiedzenie IAAF, na którym omawiana będzie m.in. kwestia wykluczenia Rosji ze struktur organizacji. Zostanie także poruszona sprawa byłego szefa IAAF Lamine Diacka.

(edbie)