"To specyficzna, piękna impreza z wieloletnią tradycją. Dla mnie to forma podziękowania partnerom i kibicom" - mówi w rozmowie z naszym reporterem o Rajdzie Barbórka Michał Kościuszko. Kierowca RMF FM wystartuje w jubileuszowej, 50. edycji za kierownicą Forda Focusa WRC.

Maciej Jermakow: Zacznijmy od podsumowania minionego sezonu. Ostatni rajd nie poszedł po twojej myśli - jak ocenisz rywalizację w tym roku?

Michał Kościuszko: To był rok pełen emocji, były i porażki, i zwycięstwa. Wygrałem dwie rundy, to były pozytywne momenty, ale zaliczyłem też parę rozczarowujących chwil. Inaczej wyobrażałem sobie koniec tego roku, na jednym z zakrętów Radu Katalonii wypadłem z drogi i tym samym straciłem szansę na tytuł mistrza świata. Ale na usprawiedliwienie dodam, że musiałem postawić wszystko na jedną kartę, w tym miejscu zaryzykowałem, niestety popełniłem błąd i wynik był niekorzystny.

Wróćmy na polskie trasy. Warszawa już zaczęła żyć Rajdem Barbórka, powiedz na czym polega magia tego rajdu, bo że to magiczna impreza to pewne, ale czym jest dla ciebie?

To specyficzna, piękna impreza z wieloletnią tradycją. Dla mnie to forma podziękowania partnerom i kibicom. Dopiero drugi raz w tym sezonie mogę pokazać się polskim fanom, na co dzień rywalizuję przecież w mistrzostwach świata. To taka wisienka na torcie. Można zmienić samochód, ja przesiadam się do Forda Focusa WRC. Cieszę się, że jest taki rajd w Polsce i co roku ściąga dziesiątki świetnych kierowców w ciekawych samochodach, to jest forma show. Z jednej strony mówimy, że jedziemy dla kibiców, ale z drugiej strony każdy marzy o zwycięstwie - trzeba znaleźć złoty środek.

Powiedz coś więcej o swoim aucie, bo tego typu rajdówek na polskich odcinkach nie widzimy.

To jest Formuła 1 rajdów samochodowych, auto z najwyższej półki, "wurc" w starszej specyfikacji, która paradoksalnie jest szybsza. W tym samochodzie jest więcej elektroniki, silnik dwulitrowy, auto jest trochę mocniejsze, ma aktywny centralny dyfer, dzięki któremu prowadzenie jest dużo łatwiejsze, łopatki przy kierownicy - to wszystko sprawia, że auto jest unikalne, mam nadzieję, że uda mi się je okiełznać, chociaż mam tylko 20 kilometrów testów. Ale lubię zmieniać samochody, zawsze dobrze czułem się w fordach.

A jaki jest twój "złoty środek" na ten rajd - pojedziesz pod publikę, czy raczej będziesz walczyć o wynik?

Będę jechał tak, żeby zrobić dobry wynik. Zobaczę, jak ułożą się dla nas trzy próby przed odcinkiem na Karowej. Jeśli wciąż będę miał szanse na zwycięstwo, to Karową przejadę na tzw. "szczura", czyli starając się zrobić dobry czas. Jeśli tak się nie stanie, to będzie pełny freestyle i długie poślizgi dla kibiców.   

Jak wyglądają testy przed takim rajdem, sam mówisz, że będą krótkie. Ustawicie pachołki, będziecie wokół nich kluczyć, by warunki były jak najbardziej zbliżone do specyficznej charakterystyki Barbórki?

Ustawimy próbę, która specyfiką powinna przypominać odcinek na Karowej. Będziemy trenować obroty wokół  beczki - to chyba jedyna okazja w roku, by ćwiczyć taki kaskaderski element pod kątem jak najlepszego czasu - zakrawamy o sztuczki cyrkowe. Podobnie z zawrotką na hamulcu ręcznym - na szczycie ulicy Karowej trzeba będzie jak najszybciej obrócić auto i zacząć zjazd w dół. To też bardzo ważny element

Co w tym momencie możesz powiedzieć kibicom o planach na przyszły sezon?

Zdecydowanie chciałbym zostawić za sobą PWRC i zakończyć rozdział aut grupy N. Ale planuję pozostać przy mistrzostwach świata. Jaki to będzie samochód? Marzę to tym, by było to auto z najwyższej półki, ale wiele zależy od naszych partnerów, jest kilka opcji, mam kilka ciekawych propozycji, myślę, że sprawimy wiele frajdy kibicom.