"Robert Kubica jest nowicjuszem, jeżeli chodzi o rajdy, więc jego dokonania są imponujące. Myślę, że zaskoczył wszystkich swoją prędkością. Podkreślam jednak, że rajdy samochodowe to jest suma doświadczeń, a zdobyć doświadczenie trzeba po prostu jeżdżąc w wielu, wielu rajdach - powiedział w rozmowie z RMF FM kierowca rajdowy Michał Kościuszko. Kubica pożegnał się dzisiaj z Rallye du Var po wypadku na przedostatnim odcinku specjalnym.

Michał Kowalewski: Robert Kubica miał zwycięstwo w tym francuskim rajdzie już niemalże w kieszeni. Na końcu przeszarżował?

Michał Kościuszko: Trudno w tej chwili to ocenić. Mamy za mało informacji, żeby ocenić, co tak naprawdę się stało z Robertem. Z tego co wiem, warunki na trasie były bardzo trudne. Dzisiejszy poranek był mglisty, droga była śliska. Pierwszy odcinek rozgrywany był jeszcze po ciemku...

Michał Kowalewski: Na pierwszym odcinku się udało. Przy drugiej próbie poszło coś nie tak.

Tak, na pierwszym odcinku się udało. Robert na pewno jechał świetnie. Wygrał wszystkie odcinki zarówno wczoraj, jak i pierwszy odcinek dzisiaj, więc czuł się pewnie za kierownicą. Jest to trochę zaskakujące, ponieważ przewaga, którą sobie wypracował na przestrzeni całego rajdu była miażdżąca. Ponad 5 minut to jest naprawdę bardzo, bardzo wiele. To tak, jak w Formule 1 mieć dwa okrążenia przewagi nad drugim. Także coś tam musiało się niepokojącego wydarzyć.

Michał Kowalewski: Mamy informacje, że pojawił się w tym samochodzie ogień. Mowa jest o katalizatorze. Od razu możemy uspokoić, że ani Robertowi Kubicy, ani jego pilotowi nic się nie stało, ale te informacje o ogniu brzmią niepokojąco.

Na pewno ogień w samochodzie to nie jest nic przyjemnego, ale zazwyczaj to się dzieje w ten sposób, że najpierw jest wypadek, samochód jest uszkodzony. Przeważnie jest uszkodzony zbiornik paliwa i w momencie, kiedy mamy wyciek paliwa, wszystko w aucie rajdowym jest gorące, rozgrzane do czerwoności. Wystarczy kilka kropel, które na przykład spadną na wydech, który wręcz płonie i natychmiast samochód staje w płomieniach. Oczywiście, dobre samochody, samochody typu WRC są wyposażone w bezpieczne zbiorniki paliwa, które powinny chronić przed takimi sytuacjami, ale jeżeli to był ciężki wypadek, uderzenie było mocne dla samochodu, to nie ma takiego zbiornika, który by to wytrzymał.

Patryk Serwański: Już pojawiają się w internecie komentarze. Z jednej strony część osób mówi, że przeszarżował, że może przesadził, że może powinien jechać wolniej. Ale z drugiej strony, dla niego ten start to jest jakaś próba sprawdzenia się w tym nowym samochodzie. W samochodzie szybszym, lepszym. Taka kunktatorska jazda mogłaby mu zaszkodzić w kontekście jego przyszłej kariery i startów chociażby w przyszłym sezonie?

Nie wiem, czy mogłaby mu zaszkodzić. Na pewno Robert pokazał ogromne umiejętności prowadzenia samochodu. Jest znakomitym kierowcą i myślę, że zaskoczył wszystkich swoją prędkością. Z tego powinniśmy się bardzo cieszyć, ale ja podkreślałem to już na początku, jeszcze przed startem tego rajdu, że rajdy samochodowe to jest suma doświadczeń, a zdobyć doświadczenie trzeba po prostu jeżdżąc w wielu, wielu rajdach. Robert technicznie jest świetny. Potrafi prowadzić auto na najwyższym światowym poziomie, ale jednak ten spryt za kierownicą przyjdzie z czasem. Dlatego, że u każdego przychodzi z czasem. To po prostu jest taka mnogość sytuacji, w których kierowca rajdowy się znajduje. Ten sport jest tak nieprzewidywalny i praktycznie każdy zakręt jest inny, więc trzeba po prostu rutyny i chłodnej głowy w pewnych okolicznościach.

Michał Kowalewski: Każdy rajd jest inny. Czy te trasy alpejskie na Rallye du Var są trudnymi trasami, poza tym, że warunki były dzisiaj rano bardzo trudne?

To są bardzo trudne trasy, to jest rajd do mistrzostw Francji. Francuzi jeżdżą wyjątkowo szybko po asfalcie. Robert konfrontując się właśnie z nimi pokazał, że jest bardzo szybki, a to są rajdy, których nie spotyka się w innych częściach Europy. Może niektóre OS-y w Hiszpanii czy we Włoszech są podobne, ale mimo wszystko koncepcja budowy dróg w każdym kraju jest nieco inna. Rodzaj asfaltu jest nieco inny, także tam warunki były na pewno trudne, zwłaszcza jeżeli droga była mokra, a kierowcy jadący przed Robertem cięli zakręty. Na zakrętach mogło być sporo brudu, a w takich warunkach nie trudno o popełnienie błędu.

Patryk Serwański: Niektóre źródła podają, że tutaj zawiódł pilot Roberta Kubicy - popełnił błąd, źle mu coś podał. Gdybyś mógł ze swojego doświadczenia powiedzieć - przy takim hipotetycznym błędzie pilota, ile jest czasu na ewentualną reakcję kierowcy i czy to w ogóle jest możliwe? Czy po prostu ślepo ufa się temu, co mówi pilot i czasami może po prostu podać jakieś błędne informacje?

Z pilotem rajdowym jest jak z saperem - myli się tylko raz i tutaj nie ma żadnego czasu na analizę tego, co powiedział. Ja w momencie, kiedy słyszę w słuchawkach, że to jest zakręt 6 lewy, czyli nie zdejmuję nogi z gazu, nawet się nie zastanawiam przez ułamek sekundy, że to może być inny zakręt. Ta współpraca musi być na najwyższym poziomie. To zrozumienie musi być całkowite. Jeżeli pilot popełnił błąd, to niestety trzeba rozgrzeszyć Roberta i pilot musi to wziąć na siebie. Takie sytuacje oczywiście się zdarzają. Kierowca ma minimalne pole manewru, jak zobaczy, że zakręt jest ostrzejszy. Jeżeli to był szybki zakręt, a warunki były takie jakie były, czyli było ślisko, czas na reakcję jest naprawdę minimalny. Robert od jakiegoś czasu startuje z włoskim pilotem, wcześniej jeździł z polskim. Może to też jest kwestia zrozumienia systemu, przełożenia go na język włoski. Może to jest któraś z tych rzeczy.

Patryk Serwański: Przewaga Kubicy na każdym OS-ie była gigantyczna - 15-30 sekund, nawet na tych krótkich etapach, które trwały około dziesięciu minut...

Tak, Robert pokazał znakomity speed. Jechał bezbłędnie do tego nieszczęśliwego przedostatniego OS-u walcząc z Freddym Loixem, bardzo doświadczonym kierowcą. Kiedyś kierowcą fabrycznym, czyli był swego czasu w ścisłej światowej czołówce. Na pewno jego lata świetności gdzieś tam już minęły i konfrontując samochody Roberta z Loixem, Robert mimo wszystko miał przewagę techniczną, ale pomińmy to wszystko. Robert jest nowicjuszem, jeżeli chodzi o rajdy samochodowe, więc to, czego dokonał jest na prawdę imponujące. Naprawdę z ciekawością i wielką uwagą będę śledził jego kolejne kroki, ale chciałbym przestrzec przed zbyt wczesnym uwierzeniem w swoje na pewno bardzo duże umiejętności. Pamiętajmy, że tutaj doświadczenie gra ogromną rolę. Rajdy samochodowe są tak wielowątkowe i tak nieprzewidywalne, że ono musi tutaj być również na wysokim poziomie. Nie tylko technika jazdy, ale również doświadczenie.