Faworytem się nie czuje, choć na mistrzostwa Europy w Berlinie jedzie jako lider tabeli tegorocznych wyników w pchnięciu kulą. Michał Haratyk, wicemistrz Europy sprzed dwóch lat, w tym sezonie wynikiem 22,08 poprawił rekord Polski i niemal w każdym konkursie pcha blisko granicy 22 metrów. Teraz, przed mistrzostwami Starego Kontynentu, stwierdza wprost: "Mam na tyle doświadczenia, że jak wchodzę do koła, to po prostu wiem, co mam zrobić".

Rekord Polski - należący wcześniej do Konrada Bukowieckiego, a wynoszący równe 22 metry - Haratyk pobił 13 czerwca podczas mityngu w Ostrawie. Jako pierwszy Polak w historii przekroczył wówczas granicę 22 metrów w pchnięciu kulą.

Teraz, tuż przed wyjazdem do Berlina na ME, mówi, że... mogło być lepiej.

Ten wynik z Ostrawy nie zaspokoił mojego apetytu. Tym bardziej, że wiem, iż nie była to idealna próba. Mogę jeszcze do tego dołożyć - zapewnia.

Kiedy dwa lata temu w Amsterdamie zdobywał srebro ME, była to duża niespodzianka. Teraz wydaje się, że srebro byłoby... porażką. Haratyk jest - jak twierdzą eksperci - na tyle ustabilizowany i pewny siebie, że powinien poradzić sobie także z presją.

Również on sam wydaje się nie mieć tego typu obaw.

Mam na tyle doświadczenia, że jak wchodzę w zawodach do koła, to po prostu wiem, co mam zrobić. Daje mi to pewność siebie, że zawsze będzie w miarę dobrze. Oczywiście może być jakiś kryzys, ale w tym roku jakoś dotrzymam formę do końca sezonu - zapowiada.

Haratyk zaczyna więc dostrzegać swoją wartość i możliwości, ale - co istotne - nigdy nie lekceważy rywali.

Nie czuję się jeszcze na tyle pewnie, że wychodzę z założenia, iż każdy jest w tej chwili do pokonania. Inna sprawa, że każdemu może nie wyjść konkurs i wtedy pojawia się szansa dla innych. (...) Tym charakteryzuje się zresztą również pchanie techniką obrotową. Czasami jedno pchnięcie - i konkurs wygląda zupełnie inaczej. (...) W tym sposobie pchania można w jednych zawodach dołożyć metr albo (w drugich) pchnąć trzy metry bliżej - podkreśla 26-letni kulomiot.

Haratyk poprawia się stopniowo co sezon, pod 22 metry zaczął pchać regularnie w tym roku.

Kontynuujemy to, co robiłem w zeszłym roku. Czułem wtedy, że jest z tego stabilizacja i dobry wynik. To się potwierdziło i w tym sezonie - przyznaje.

Pytany, jakie ma cele na najbliższe lata, mówi, że chciałby pchać coraz dalej: Krok po kroku się poprawiać, a kiedyś może... rekord świata?

Tym, nad czym musi jeszcze sporo pracować, jest siła. W tym elemencie mocno odstaje od światowej czołówki, nawet od młodszego od siebie o pięć lat Konrada Bukowieckiego.

W pchnięciu kulą ten element nie jest może akurat najważniejszy, ale jeśli jest się silniejszym i wyjdzie jedno udane pchnięcie, to wtedy kula dalej poleci - przyznaje.

Rywalizację w Berlinie rozpocznie w poniedziałek: wtedy właśnie w centrum niemieckiej stolicy odbędą się eliminacje mistrzostw Europy w pchnięciu kulą. Obok Haratyka wystartują w nich również Bukowiecki i Jakub Szyszkowski.

(e)