Luksemburczyk Benoit Joachim, były partner z różnych zespołów zdyskwalifikowanego dożywotnio za stosowanie dopingu Lance'a Armstronga, żałuje, że sam nigdy nie sięgnął po niedozwolone środki. W wywiadzie dla luksemburskiego dziennika "Le Quotidien" przyznał, że nie zdecydował się na zabronione praktyki m.in. ze strachu.

Joachim oświadczył, że miał możliwość współpracy z doktorem Michele Ferrarim, którego klientem był Armstrong i przeciwko któremu obecnie toczy się śledztwo w sprawie stworzenia siatki dopingowej. Niestety, podkreślam - niestety nie wziąłem dopingu z różnych powodów, między innymi z obawy, że zostanę przyłapany - wyznał Joachim, były partner Armstronga z grup US Postal oraz Discovery Channel.

Luksemburczyk wziął także w obronę Amerykanina, pozbawionego w ubiegłym miesiącu przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI) siedmiu zwycięstw w Tour de France. Śledztwo Amerykańskiej Agencji Antydopingowej, której raport stanowił dla UCI podstawę do ukarania Armstronga, Joachim określił jako "śmieszne".

Armstrong był wielkim mistrzem i nim pozostanie. Każdy wyścig powinien mieć zwycięzcę. Tamte lata (1999-2005) należały do niego
- podkreślił.

Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) podjęła decyzję o dożywotniej dyskwalifikacji L. Armstronga w sierpniu. Amerykanin stracił też siedem zwycięstw w najbardziej prestiżowym wyścigu kolarskim na świecie - Tour de France. Decyzja została podjeta na podstawie raportu Amerykańskiej Agencji Antydopingowej, z którego wynika, że sportowiec brał doping.