Piłkarze Lecha Poznań przegrali 0:2 (0:1) na własnym stadionie z AC Fiorentiną w meczu 4. kolejki Ligi Europejskiej grupy I. Kolejne spotkanie mistrzowie Polski zagrają na wyjeździe z Belenenses Lizbona 26 listopada.

Piłkarze Lecha Poznań przegrali 0:2 (0:1) na własnym stadionie z AC Fiorentiną w meczu 4. kolejki Ligi Europejskiej grupy I. Kolejne spotkanie mistrzowie Polski zagrają na wyjeździe z Belenenses Lizbona 26 listopada.
Zawodnik Lecha Poznań Tomasz Kędziora (L) walczy o piłkę z Matiasem Fernandezem (P) z FC Fiorentina /pap/Jakub Kaczmarczyk /PAP

Fiorentina zrewanżowała się mistrzowi Polski za porażkę sprzed dwóch tygodni (1:2) i na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej jest bliższa zakwalifikowania się do 1/16 finału LE. Lech do przerwy toczył w miarę wyrównany pojedynek z liderem włoskiej ekstraklasy, ale w drugiej odsłonie rozczarował.

Trener "Kolejorza" Jan Urban tradycyjnie już dokonał wielu zmian w porównaniu z ostatnim spotkaniem. Na środku obrony za Paulusa Arajuuriego zagrał Dariusz Dudka, szkoleniowiec postawił też na dwójkę defensywnych pomocników - Łukasza Trałkę i Abdula Aziza Tetteha.

Także Fiorentina zaczęła mecz w zmienionym ustawieniu. Od pierwszej minuty zagrał Jakub Błaszczykowski, który przed dwoma tygodniami w ogóle nie pojawił się na boisku. Szkoleniowiec Paulo Sousa dokonał w sumie pięciu roszad.

Pierwsze minuty upłynęły pod znakiem sporej przewagi Fiorentiny. Poznaniacy nie do końca potrafili sobie poradzić z agresywnym pressingiem rywali. Napór gości został jednak powstrzymany i coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić lechici.

Pracowity Szymon Pawłowski popisał się mocnym strzałem zza pola karnego, bramkarz gości Luigi Sepe nawet się nie ruszył, lecz piłka poszybowała tuż obok słupka. Chwilę później przed własnym polem karnym piłkę Frederico Bernardeschi stracił piłkę, przejął ją Karol Linetty i został sfaulowany 20 metrów od bramki. Łukasz Trałka strzelił w mur, ale atomowa dobitka Marcina Kamińskiego leciała w światło bramki. Golkiper "Violi" był jednak na posterunku.

Lech mógł się podobać nie tylko poprawną grą w defensywie, ale również składnymi akcjami w ofensywie. Do przerwy podopieczni Jana Urbana stworzyli kilka sytuacji, ale też nie na tyle groźnych, by myśleć o pokonaniu Sepe.

Krótko przed przerwą goście wywalczyli rzut wolny ok. 22 metrów od bramki Jasmina Buricia. Josip Ilicic przymierzył perfekcyjnie, uderzył nad murem przy samym słupku.

W drugiej połowie Lech wyraźnie przygasł. To piłkarze Fiorentiny prowadzili grę i dominowali na boisku. Lech próbował swoich szans szukać w kontratakach, ale zbyt łatwo i zbyt szybko tracił piłkę.

Szkoleniowiec gospodarzy próbował rozruszać swój zespół wprowadzając świeżych, ofensywnych graczy - Gergo Lovrencsicsa, Denisa Thomallę i Macieja Gajosa. Ten pierwszy miał niezłą okazję do wyrównania, uwolnił się spod opieki obrońcy, ale uderzył niecelnie.

Siedem minut przed końcem Włosi postawili kropkę nad "i". Jeden z najlepszych zawodników na boisku Ilicic uciekł poznańskim obrońcom i w sytuacji sam na sam sprytnie podciął piłkę nad interweniującym Buricem.

Lech Poznań - AC Fiorentina 0:2 (0:1).

Bramki: 0:1 Josip Ilicic (42-wolny), 0:2 Josip Ilicic (83).

Żółte kartki: Lech - Karol Linetty.

Lech: Jasmin Buric - Tomasz Kędziora, Dariusz Dudka, Marcin Kamiński, Tamas Kadar - Dariusz Formella (60. Gergo Lovrencsics), Abdul Aziz Tetteh (72. Denis Thomalla), Karol Linetty, Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski - Kasper Hamalainen (77. Maciej Gajos).

Fiorentina: Luigi Sepe - Nenad Tomovic, Gonzalo Rodriguez, Davide Astori, Federico Bernardeschi - Jakub Błaszczykowski (72. Marcos Alonso), Matias Vecino, Matias Fernandez, Mario Suarez (79. Milan Badelj), Josip Ilicic - Giuseppe Rossi (63. Nikola Kalinic).

Sędzia: Halis Ozakahya (Turcja). Widzów: 22 343.

(mn)