Legia Warszawa i Wisła Kraków coraz bliżej półfinału Pucharu Polski. Lider Ekstraklasy pokonał w pierwszym meczu ćwierćfinałowym 3:0 Gryf Wejherowo, a "Biała Gwiazda" uporała się z Lechem Poznań 1:0.

W Poznaniu spotkały się dwie drużyny, dla których wywalczenie Pucharu może być ostatnią szansą na zdobycie przepustki do europejskich rozgrywek. Kibice obejrzeli ciekawe, szybkie spotkanie.

Do przerwy powinien być remis 1:1, ale w świetnej sytuacji Semir Stilić trafił w poprzeczkę, a Dudu Biton strzelił wprost w Krzysztofa Kotorowskiego. Po wznowieniu gry spotkanie nadal było bardzo zacięte, ale na bramkę czekaliśmy aż przez 70 minut. Z rzutu wolnego dośrodkował Łukasz Garguła, Kotorowski odbił piłkę, a najszybciej dobiegł do niej Gordan Bunoza. Bramkarz "Kolejorza" powinien spokojnie wyłapać zagraną przez Gargułę piłkę. Kilka minut później mogło być 2:0 dla gości, ale w dogodnej sytuacji prosto w Kotorowskiego uderzył Gervasio Nunez.

W ostatnich minutach Michał Probierz zdecydował się na obronę korzystnego wyniku - Bitona (jedynego napastnika) zmienił bowiem obrońca Michał Czekaj.

Legia pokonała Gryf Wejherowo

Kłopotów z pokonaniem rewelacji rozgrywek - drużyny Gryf Wejherowo nie miała Legia Warszawa. Maciej Skorża dał odpocząć kilku podstawowym zawodnikom, ale mimo to lider ekstraklasy wygrał na wyjeździe 3:0 i przed rewanżem jest niemal pewny awansu do półfinału.

wie bramki zdobył dla Legii Michał Żyro, jedną dołożył Ismael Blanco. Legioniści rozstrzygnęli losy spotkania jeszcze w pierwszej połowie. Po przerwie w poprzeczkę uderzył jeszcze Inaki Astiz. Gospodarze grali ambitnie, ale nie stworzyli sobie zbyt dobrych sytuacji, choć Wojciech Skaba miał okazje, żeby się wykazać. Zbyt szybko straciliśmy pod koniec pierwszej połowy trzy bramki. Później, kiedy nie mieliśmy już nic do stracenia, chcieliśmy strzelić honorowego gola, ale ta sztuka nie udała się nam. Mimo to mogę pochwalić swoich zawodników za zaangażowanie i ambicję. Nie chcę rozpamiętywać naszych poprzednich pucharowych zwycięstw, bo to miało miejsce pół roku temu. Kiedy jutro rano obudzimy się, musimy myśleć o czekających nas kolejnych meczach. Wracamy do trzecioligowej rzeczywistości - komentował Grzegorz Niciński.