Paweł Korzeniowski nie obronił tytułu mistrza świata. W finale 200 stylem motylkowym zajął dopiero 6. miejsce. Wygrał fenomenalny Amerykanin Michael Phelps, który pobił już drugi rekord świata na tych mistrzostwach.

Michael Phelps popłynął w rewelacyjnym tempie, nowy rekord świata 1:52.09 jest lepszy od poprzedniego, ustanowionego także przez Phelpsa w ubiegłym roku o 1.71 sekundy. Amerykanin wyprzedził w finale Chińczyka Peng Wu i Rosjanina Nikołaja Skworcowa.

Paweł Korzeniowski zakwalifikował się do finału 200 m stylem motylkowym mistrzostw świata w Melbourne dopiero z siódmym wynikiem. Nie wiem co się dzieje. Czuję jakąś blokadę. Pływam na 50 procent możliwości - ocenił swój półfinałowy start.

Korzeniowski, broniący tytułu z Montrealu, pokonał dystans w 1.56,30. Dało mu to trzecie miejsce w serii za bliżej nieznanymi Chińczykiem Yin Chenem i Nowozelandczykiem Mossem Burmesterem. Polak popłynął od nich wolniej odpowiednio o 0,26 i 0,03 sekundy.

W drugiej serii półfinałowej najlepszy był Michael Phelps, który kilkanaście minut wcześniej poprawił rekord świata Iana Thorpe'a na 200 m stylem dowolnym. Amerykanin zwyciężył z rezultatem 1.55,13, wyprzedzając zaledwie 0,04 Chińczyka Wu Penga. Trzeci był Japończyk Ryuichi Shibata - 1.55,96, a czwarty Rosjanin Nikołaj Skworcow - 1.56,27.

Phelps jest tutaj poza zasięgiem rywali. Jest w takiej formie, że nie widzę u niego żadnych słabszych stron. W dodatku ma rewelacyjne nawroty. Złoto jest dla niego zarezerwowane. Pozostanie walka o srebro i mam nadzieję, że będę mógł się do niej włączyć. Będę musiał popłynąć na 110 procent. Dosyć niespodziewanie pojawiło się kilku nowych zawodników. Od poprzednich mistrzostw poziom się zdecydowanie podniósł - dodał zawodnik AZS AWF Warszawa.