Skialpinista Andrzej Bargiel, jedyny człowiek na świecie, który zjechał na nartach z wszystkich czterech ośmiotysięczników w Karakorum, w tym K2, po raz trzeci wyrusza na Mt. Everest. Polak chce dokonać historycznego zjazdu na nartach z najwyższej góry świata bez wspomagania tlenem z butli.
Wyprawa wyrusza z Warszawy w środę i powinna się zakończyć w ostatnich dniach września.
To kolejna ekspedycja w najwyższe góry świata realizowana od ponad 15 lat w autorskim projekcie "Hic Sunt Leones" (rzymska sentencja oznaczająca nieznane tereny eksplorowane przez imperium).
W 2013 roku Bargiel zjechał na nartach z Sziszapangmy (8013 m), rok później z Manaslu (8156 m, obydwa leżą w Himalajach), a następnie przeniósł się w Karakorum - w 2015 r. zjechał z Broad Peak (8051 m), w 2018 r. z drugiego co do wysokości szczytu globu K2 (8611 m), zaś w 2023 r. z obydwu Gaszerbrumów (I i II).
W 2021 r. zjechał natomiast z dziewiczego sześciotysięcznika Yawash II oraz z jednej z najpiękniejszych gór globu, strzelistej Laila Peak w Himalajach - tego ostatniego wyczynu dokonał z Jędrzejem Baranowskim.
Do tej pory nikomu nie udało się zdobyć Everestu i zjechać na nartach bez tlenu. Jedyny zjazd na nartach z Everestu (8848 m) jest dziełem Słoweńca Davo Karnicara, który przy użyciu tlenu zdobył szczyt i zjechał z niego 7 października 2000 r.
Na Evereście Bargiel działał już w 2019 i 2022 r. W pierwszym przypadku plany skialpinisty, który zdobył już w Himalajach i Karakorum sześć szczytów powyżej 8000 m i zjechał z nich na nartach, pokrzyżowały obfite deszcze, a przede wszystkim lodowy serak (fragment wysokogórskiego lodowca) wiszący nad częścią drogi nad lodowcem Icefall (przez niego przechodzą wszystkie wyprawy zmierzające klasyczną drogą na Everest). W 2022 r. Bargiel dotarł z wybitnym himalaistą Januszem Gołąbem do wysokości 8000 m n.p.m. - na Przełęcz Południową - ale dalszą wspinaczkę uniemożliwiły podmuchy wiatru osiągające w porywach 100 km/h.
Teraz członkami jego zespołu są: himalaista i filmowiec Dariusz Załuski, zdobywca pięciu z 14 ośmiotysięczników (w tym K2 i Everestu - z tlenem) i Tomek Gaj, z którym skialpinista "rywalizował" przy zdobywaniu tzw. Śnieżnej Pantery, czyli pięciu najwyższych szczytów siedmiotysięcznych dawnego ZSRR - w Tienszanie i Pamirze (uczynił to w 2016 r. w 29 dni 17 godzin 5 minut, co jest rekordem czasowym w łącznym wejściu, z których następnie zjechał na nartach).
Towarzyszyć mu będą również sprawdzony w ekspedycjach w Himalaje i Karakorum brat - Bartłomiej Bargiel (odpowiedzialny m.in. za obsługę dronów), Maciej Sulima, Bartek Pawlikowski oraz Jan Gąsienica-Rój (będzie odpowiadał za bezpieczeństwo) i po raz pierwszy lekarka: Patrycja Jonetzko oraz trener i fizjoterapeuta Piotr Sadowski.
Udało się zebrać wspaniały zespół. To super ekipa. Mamy wszyscy podobną filozofię życia, wspinania się. To nie tylko sport, ale pasja. Atmosfera w zespole jest kluczowa z perspektywy wyzwań i rozwiązywania problemów. Przygotowania były intensywne. Czuję się silny. Jak będziemy mieli trochę szczęścia z pogodą, to wierzę, że się uda - powiedział Bargiel na konferencji zorganizowanej w jednym z stołecznych "drapaczy chmur" Varso Tower.
Podkreślił, że członkowie ekspedycji to dla niego ogromne wsparcie, a szczególnie cieszy go obecność doświadczonego Załuskiego, który był z nim pod K2 oraz lekarki.
To dla mnie wyjazd sentymentalny, bo byłem na Evereście 12 lat temu. Nie zastanawiałem się długo nad propozycją Andrzeja, bo na jego wyprawach zawsze wszystko jest dopracowane. Jest niesamowity - himalaizm i skialpinizm w jego wykonaniu to nie cierpiętnictwo w górach najwyższych a szukanie radości - powiedział Załuski.
Jego zdaniem realny będzie zjazd z wierzchołka do obozu II na wysokości 6400 m.
Kluczowe będą warunki śnieżne i pogoda. O tej porze roku nigdy nie byłem pod Everestem, więc trudno coś mi powiedzieć. Droga wybrana przez Andrzeja to piękna linia zjazdu Filarem Południowym, ale wszystko zweryfikuje pogoda. Myślę, że z lodowcem Icefall u podnóża Everestu nie ma co "zmagać" się na nartach. Wiemy, że mimo iż jest po sezonie wspinaczkowym, to będą na lodowcu Szerpowie, którzy naprawiają drogę przez labirynt lodu i śniegu - powiedział.
Lekarka Patrycja Jonetzko podkreśliła profesjonalizm wyposażenia ekspedycji.
Cieszę się, że dostałam nieograniczony budżet na zabezpieczenie medyczne - aptekę. To dla mnie takie uczucie jak robienie bez ograniczeń finansowych prezentów na święta Bożego Narodzenia. Będziemy mieć sprzęt w bazie i obozie II, a poza tym każdy z uczestników będzie miał ze sobą apteczkę indywidualną - powiedziała.


