Po dłuższej przerwie, spowodowanej kontuzją, kibice lekkiej atletyki znów będą mogli zobaczyć w akcji brązową medalistkę igrzysk olimpijskich w Paryżu, w biegu na 400 m - Natalię Bukowiecką (dawniej Kaczmarek). Polka znalazła się w kadrze Polski na majowe mistrzostwa świata sztafet w Chinach.
Natalia Bukowiecka nie dokończyła sezonu halowego. Na początku lutego doznała urazu mięśniowego i mimo że próbowała wrócić do zdrowia, zmuszona została odwołać swój start m.in. w halowych mistrzostwach Europy w Apeldoorn.
"Do zobaczenia na stadionach" - napisała wówczas w swoich mediach społecznościowych.
Kilka tygodni odpoczynku oraz rehabilitacji umożliwiły Bukowieckiej powrót do treningów. Najpierw pojechała na obóz do Karpacza, następnie trenowała w Olsztynie, a teraz przebywa w Republice Południowej Afryki, gdzie rozpoczęła już bezpośrednie przygotowania do sezonu letniego.
Co ważniejsze, nasza biegaczka nie odczuwa już bólu po kontuzji, więc może spokojnie się przygotowywać do sezonu letniego, w którym głównym celem będzie start we wrześniowych mistrzostwach świata w Tokio.
Po kontuzji nie ma już śladu - potwierdza Bukowiecka. Bardzo mnie to cieszy i trening naprawdę wygląda obiecująco. Z czasem było to więcej objętości, bo początek roku był lżejszy. Wróciłam też do cięższej siłowni, bo przez problemy zdrowotne wcześniej nie mogłam trenować tak, jakbym chciała. Do tego oczywiście dochodzi prewencja, żeby uraz nie powrócił. Krótko mówiąc: wszystko jest dobrze zaplanowane i mam nadzieję, że ten sezon przebiegnę w zdrowiu - dodaje.
Wydawałoby się, że tegoroczny sezon dla multimedalistki olimpijskiej będzie dłuższy, niż miniony, w którym najważniejsze były igrzyska olimpijskie.
Tak do końca nie jest, bo w 2024 starty zaczęłam w połowie kwietnia, a igrzyska były w sierpniu. Teraz rozpocznę je w połowie maja, a docelowa impreza jest we wrześniu, więc to podobny czas. W czerwcu mamy jeszcze drużynowe mistrzostwa Europy. Do tej pory nie miałam problemu, żeby utrzymać formę przez dłuższy czas na te kluczowe imprezy i mam nadzieję, że w tym roku też tak pozostanie. Hala mi wciąż nie leży, ale cieszę się na ten sezon letni. Na stadionie czuję się jak ryba w wodzie i nie mogę się już doczekać startów na stadionie - podkreśla Natalia Bukowiecka.
Zawody World Athletics Relays (10-11 maja) ze względu na rangę i popularność są nazywane mistrzostwami świata sztafet. W tym roku odbędą się w Kantonie - stolicy prowincji Guangdong i jednocześnie największym mieście Delty Rzeki Perłowej, obszaru zamieszkanego przez przeszło 100 milionów osób.
Areną zawodów będzie Stadion Olimpijski Guangdong - obiekt dobrze znany azjatyckim lekkoatletom, przed laty gospodarz mistrzostw kontynentu.
Teraz na jego bieżni najlepsze zespoły sztafetowe z całego świata powalczą o kwalifikację do wrześniowych mistrzostw globu w Tokio.
W tym gronie znajdzie się 26-osobowa reprezentacja Polski, dla której start w Kantonie będzie priorytetowym występem w tej części sezonu.
Biało-Czerwoni wystąpią w: sztafecie 4x100 m (kobiet), 4x100 m (mix), 4x100 m (mężczyźni) oraz: sztafecie 4x400 m (kobiet), 4x400 m (mix) i 4x400 m (mężczyźni).
Ponownie u progu sezonu przyjdzie nam powalczyć o awans do imprezy, która go wieńczy. Tak było przed rokiem na Bahamach, gdzie stawką były przepustki olimpijskie, tak będzie też teraz. Najważniejszym dla nas startem ma być występ w Tokio, dlatego wyjazd do Kantonu i występ tam traktujemy priorytetowo - przyznaje selekcjoner żeńskiej sztafety 4 x 400 metrów Aleksander Matusiński.
W każdej konkurencji awans na MŚ w Tokio wywalczy 14 najlepszych sztafet. W kadrze niespodziewanie zabrakło naszej czołowej sprinterki Ewy Swobody, która rozpocznie sezon później.