Przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze rozpoczął się proces pani Agnieszki z Bolesławca. Kobieta została oskarżona przez swoją nastoletnią córkę o znęcanie się i gwałt. "Z badania wariografem przeprowadzonego w Instytucie Badań Wariograficznych we Wrocławiu, który posiada certyfikat Ministerstwa Sprawiedliwości, wynika wprost, że nie biła i nie gwałciła córki. Wariograf wykazał, że jest w 100 proc. prawdomówna. Nie konfabuluje. Nie robiła tego, co zarzuca jej córka" – mówi Onetowi radca prawny Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik oskarżonej. Ze względu na charakter sprawy, jest ona niejawna.

Jak informuje Onet, pani Agnieszka została oskarżona o bicie, znęcanie się oraz gwałty na swojej córce. Dramat nastolatki miał trwać od 10 lat w Bolesławcu (Dolny Śląsk).

W październiku ubiegłego roku 17-letnia dziś córka poszła na komisariat i poinformowała, że matka znęca się nad nią fizycznie i psychicznie - podaje Onet. Wyzywa, drwi, bije, kopie, dusi. Z jej informacji miało wynikać także, że matka próbowała ją nawet podtapiać. Ojciec miał o wszystkim wiedzieć, ale nie reagował.

Nastolatka trafiła do rodziny zastępczej. Jak podaje Onet, o gwałtach miała poinformować ponad trzy miesiące później. Wtedy też policja zatrzymała jej matkę.

Pani Agnieszka trafiła do aresztu. Spędziła tam dwa miesiące. Do zarzutów się nie przyznała.

Onet informuje, że biegły ginekolog, który badał nastolatkę, stwierdził, że jest dziewicą. Nie znalazł żadnych blizn i uszkodzeń w okolicach narządów płciowych. Choć jego zdaniem to o niczym nie przesądza.

"Chciałam odebrać sobie życie"

Jak informuje polsatnews.pl, motywem dla nastolatki miał być zakaz wyjazdu do znajomych i zabranie jej telefonu.

Poszłam ją zapytać, bo nie powiedziała, o której chce wrócić. Powiedziała, że chce wrócić sama o 20:00 busem. Nie zgodziłam się na coś takiego. Powiedziałam, że mogę ją zawieźć, ale odmówiła. Córka zaczęła się denerwować, krzyczeć, że już jest prawie dorosła, że jej rówieśnicy mogą, a ona nie może - opowiadała pani Agnieszka w programie "Interwencja" Polsatu pod koniec czerwca.

Polsatnews.pl informuje także, że policja, która pojawiła się w domu rodziny, żeby zabrać panią Agnieszkę, przeszukała mieszkanie pod kątem dysków z pornografią, zdjęć pornograficznych, broni palnej. Niczego jednak nie znaleziono. Córka zeznała, że mam taką. Niczego nie znaleźli. Zostałam odizolowana od rodziny. Od niepełnosprawnego syna, którym zawsze się zajmowałam. Było bardzo ciężko. Chciałam odebrać sobie życie - tłumaczy pani Agnieszka.

Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik pani Agnieszki w rozmowie z "Interwencją" podkreślał, że zeznania dziewczynki cały czas się zmieniały. One od początku nie są ze sobą spójne. Jest wiele rozbieżności - podkreślał. 

Badanie wariografem

Z badania wariografem przeprowadzonego w Instytucie Badań Wariograficznych we Wrocławiu, który posiada certyfikat Ministerstwa Sprawiedliwości, wynika wprost, że (kobieta) nie biła i nie gwałciła córki. Wariograf wykazał, że jest w 100 proc. prawdomówna. Nie konfabuluje. Nie robiła tego, co zarzuca jej córka - mówi Onetowi radca prawny Wojciech Kasprzyk. 

Podczas badania, przeprowadzonego 4 września, oskarżonej kobiecie zostały zadane cztery pytania:

  • "Czy kiedykolwiek odbyła Pani z córką jakikolwiek stosunek seksualny?",
  • "Czy kiedykolwiek biła Pani swoją córkę?", "
  • "Czy kiedykolwiek wkładała Pani cokolwiek do pochwy córki?",
  • "Czy kiedykolwiek próbowała Pani podtapiać córkę w wannie podczas kąpieli?".

Na każde z pytań, kobieta odpowiedziała "nie". W dokumencie, który widział Onet, po udzieleniu odpowiedzi na każde z czterech pytań, widnieje taki zapis: "uzyskano wynik: NDI (nie stwierdzono wprowadzania w błąd) - co oznacza, że osoba badana na zadane pytanie zareagowała w sposób, w jaki typowo reagują osoby prawdomówne".

Wyniki z przeprowadzonego badania wariografem - jak podaje Onet - obrońcy oskarżonej kobiety będą składać w sądzie jako wniosek dowodowy. Badanie wykonywała biegła z zakresu psychologii, specjalista z zakresu badań wariograficznych. Będziemy wnosić o jej przesłuchanie - zaznacza Wojciech Kasprzyk w rozmowie z portalem.

Jeżeli sąd nie będzie chciał przyjąć tego badania, to będziemy zabiegać, żeby na nasz wniosek sąd przeprowadził takie badanie, a nawet pod szerszym kątem - zaznacza pełnomocnik oskarżonej.

Będziemy chcieli, by sąd zlecił kolejne badanie wariografem na Agnieszce. Chcemy wyjaśnić wszystkie kwestie podnoszone w oskarżeniu. Konieczne jest więc zadanie kolejnych pytań - dodaje.

W Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze rozpoczął się dziś proces w tej sprawie. Jak informuje Onet, Ze względu na charakter sprawy sąd wyłączył jawność rozpraw w całości. 

Zarówno matka, jak i córka zjawiły się w sądzie. Oskarżonej grozi do 12 lat więzienia.