Uciekał przed policją boso przez okno, a następnie próbował przepłynąć łódką przez staw. Mundurowi zamierzali zatrzymać go po tym, jak włamał się do cudzego budynku i ukradł z niego metalowe rurki. Później na jaw wyszły również inne przestępstwa podejrzanego o kradzież 42-latka z powiatu tomaszowskiego (woj. mazowieckie).

Do zdarzenia doszło w środę, 12 kwietnia, tuż przed godziną 9.

Kradzież metalowych rurek

Jak relacjonuje asp. szt. Grzegorz Stasiak z Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Mazowieckim, policjanci z komisariatu w Czerniewicach (pow. tomaszowski, woj. mazowieckie) otrzymali informację od zaniepokojonego mężczyzny, który twierdził, że na jednej z posesji w gminie Czerniewice doszło do włamania.

Widział on, że sprzed posesji odjeżdża nieznane mu srebrne auto osobowe. Gdy policjanci dotarli na miejsce zgłoszenia, ujawnili zdemontowane i porzucone metalowe rurki - informuje policjant.

Policjanci znaleźli poszukiwany samochód na jednej z posesji w miejscowości Chociwek. We wnętrzu pojazdu znajdowały się metalowe rurki, które miały zostać ukradzione. Policjanci dowiedzieli się od jednej z mieszkanek tej posesji funkcjonariusze, że właścicielem auta jest 42-latek, który przebywa na piętrze budynku.

Gdy policjanci weszli na górę okazało się, że mężczyzna uciekł na boso przez okno. Mundurowi rozpoczęli przeczesywanie pobliskich terenów za uciekinierem. W pewnym momencie zauważyli tego mężczyznę, który płynął małą łódką wędkarską na drugą stronę stawu. Policjanci zatrzymali mężczyznę po drugiej stronie zbiornika wodnego - relacjonuje asp. szt. Grzegorz Stasiak.

42-latek usłyszał już zarzut kradzieży z włamaniem, za który grozi mu kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.

Więcej powodów do ucieczki

Jak podaje tomaszowska policja, po sprawdzeniu w systemach informatycznych okazało się, że 42-latek miał więcej powodów do ucieczki.

Był poszukiwany do trzech spraw, a w każdej z nich zasądzono mu karę pozbawienia wolności. Łącznie do "odsiadki" uciekinier ma ponad 18 miesięcy - informują mundurowi.

O jego dalszym losie zadecyduje teraz sąd.