Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podjął decyzję o zawieszeniu w pełnieniu obowiązków sekretarza miasta Włodzimierza Karpińskiego. Były minister skarbu jest podejrzany o korupcję, a sąd zdecydował o jego aresztowaniu. Chodzi o nieprawidłowości przy przetargach na zagospodarowanie odpadów w Warszawie.

O zawieszeniu Karpińskiego Trzaskowski poinformował w środę rano na swoim profilu na Twitterze.

"W Polsce, w którą wierzę i o którą będę walczył obowiązuje zasada domniemania niewinności. W Polsce PiS obowiązuje zasada domniemania winy. Włodzimierz Karpiński został zawieszony w pełnieniu obowiązków Sekretarza @warszawa. Ale o tym, czy jest winny czy niewinny, zdecyduje sąd" - napisał Trzaskowski.

Tymczasowy areszt dla Karpińskiego

We wtorek Sąd Rejonowy Katowice-Wschód zdecydował, że Karpiński trafi na 90 dni do aresztu. W poniedziałek usłyszał on zarzut korupcyjny w śledztwie dotyczącym podejrzeń nieprawidłowości przy przetargach na zagospodarowanie odpadów w Warszawie. 

Karpiński usłyszał zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie blisko 5 mln zł. 

Sąd w pełni zaakceptował wniosek prokuratora o tymczasowe aresztowanie, podzielił wszystkie nasze argumenty i zastosował tymczasowe aresztowanie na okres 90 dni - poinformował naczelnik śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej w Katowicach prok. Tomasz Tadla.

Jak mówił prokurator, w tej sprawie nie tylko zachodzi obawa matactwa, ale wręcz - w ocenie śledczych - podejrzany już podjął działania noszące znamiona matactwa. Uwzględniając wniosek o areszt sąd kierował się także - jak mówił prok. Tadla - wysokim prawdopodobieństwem popełnienia zarzucanego mu czynu i zagrożeniem surową karą. Ważna była również - ocenił prokurator - "konfiguracja wieloosobowa, która w tej sprawie występuje". W tej sprawie zarzuty usłyszało już kilkanaście osób.

Prokurator przedstawił Karpińskiemu popełniony wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami w tym Rafałem B. zarzut korupcyjny polegający na żądaniu od prezesa jednej ze spółek korzyści majątkowej w wysokości 2,5 procent wartości zamówień publicznych uzyskiwanych od Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w m.st. Warszawie w zamian za zmianę specyfikacji istotnych warunków zamówień publicznych - poinformowała Prokuratura Krajowa.

Czyny korupcyjne miały miejsce od kwietnia 2020 roku do grudnia 2022 roku w Warszawie w czasie, gdy Karpiński pełnił funkcje prezesa zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Mieście Stołecznym Warszawie, a następnie Sekretarza Miasta Stołecznego Warszawy - podała PK.

Jak miał wyglądać proceder?

Obecnie w sprawie mamy już 14 podejrzanych, którzy odpowiadają za różne przestępstwa, również udział i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą - powiedział prok Tadla.

Sprawcy, aby móc popełniać te przestępstwa o charakterze korupcyjnym, wymyślili dość osobliwy mechanizm, który polegał na wystawianiu kilkudziesięciu faktur poświadczających nieprawdę pomiędzy kilkunastoma podmiotami zlokalizowanymi na terenie całego kraju. Te fikcyjne faktury umożliwiły generowanie środków, które w części trafiły również do Włodzimierza Karpińskiego - mówił prokurator. 

Faktury - jak wyjaśnia Prokuratura Krajowa - wystawiano na fikcyjne usługi gotowości do wynajmu maszyn przeznaczonych do utylizacji śmieci.

Na podstawie tych dokumentów spółki z grupy kapitałowej zarządzanej przez podejrzanych Artura P i Wojciecha S. przelewały pieniądze, które były następnie wypłacane w gotówce przez przedstawicieli tych firm. 

Pieniądze te - jak wyjaśniają śledczy - miały trafiać do Karpińskiego i zatrzymanego na początku lutego Rafała Baniaka. 

Wystawiający fikcyjne dokumenty mieli otrzymywać wynagrodzenie w wysokości około 20 proc. wartości tych faktur. W sumie wystawiono kilkadziesiąt nierzetelnych faktur o wartości prawie 7 milionów złotych.

"Obrona nie podziela tego poglądu"

Pełnomocnik Karpińskiego mec. Michał Królikowski powiedział, że decyzję sądu przyjął "ze smutkiem i rozczarowaniem". Zapowiedział złożenie zażalenia na zastosowanie tymczasowego aresztowania. Przypomniał, że Karpiński nie przyznaje się do winy.

Stanowisko prokuratury powinno być poparte mocniejszymi dowodami. Przypominam, że na tym etapie sąd nie orzeka, nie wyrokuje w sprawie winy - ocenia tylko prawdopodobieństwo. W ocenie sądu było ono wystarczające do tego, żeby zastosować areszt. Obrona nie podziela tego poglądu, będziemy składać zażalenie i domagać się tego, żeby prawa procesowe pana Włodzimierza Karpińskiego były w pełni poszanowane - powiedział mec. Królikowski

Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Przesłuchania byłego ministra trwały od poniedziałku. Od wtorkowego poranka prokuratura je kontynuowała. Zgodnie z zapowiedziami, miała przedstawić dowody uzasadniające zarzut przyjęcia przez niego łapówki w związku z przetargiem na utylizację stołecznych śmieci.

W ocenie obrońcy Karpińskiego materiał, który ma prokuratura, nie potwierdza tezy o popełnieniu przez niego przestępstwa. To jakby rozliczać kogoś z plotek na jego temat - powiedział dziennikarzowi RMF FM mecenas Michał Królikowski. Sprecyzował, że śledczy oparli zarzut na tzw. "dowodach osobowych", czyli na wyjaśnieniach współpodejrzanych, którzy wcześniej trafili do aresztu. Oczekiwałbym, że występując o areszt w takiej sprawie prokuratura oprócz pomówień będzie dysponowała wynikami kontroli operacyjnej, analizą treści wiadomości tekstowych, analizą finansową wskazującą na niezrozumiałe przysporzenia majątkowe - czymkolwiek, co mogłoby potwierdzać plotki o udziale Włodzimierza Karpińskiego w przestępstwie, rozgłaszane przez dwie czy trzy osoby - mówił Królikowski.

Włodzimierz Karpiński zaprzecza, że popełnił przestępstwo udziału w grupie i przyjmowania łapówek w aferze utylizacji stołecznych śmieci - mówił w poniedziałek RMF FM adwokat byłego ministra skarbu i byłego prezesa MPO Michał Królikowski.

Jest to o tyle zaskakujące, że w momencie, w którym Włodzimierz Karpiński został prezesem spółki MPO w Warszawie, koszt utylizacji tony śmieci wynosił 1560 zł, a rynek był podzielony pomiędzy cztery firmy, a w momencie, w którym kończył nadzorować te usługi, koszt zagospodarowania utylizacji tony śmieci spadł do 560 zł za tony, a rynek został dość mocno zdywersyfikowany dzięki jego staraniom - powiedział Królikowski.

Podejrzany składał obszerne wyjaśnienia - między innymi dotyczące działań jako prezesa MPO w Warszawie. Opisywał, w jaki sposób w trakcie swej kadencji doprowadził do 300 milionów złotych oszczędności w stołecznym budżecie gospodarki odpadami.

Zatrzymani w tej samej sprawie

Włodzimierz Karpiński w poniedziałek został zatrzymany w śledztwie dotyczącym m.i.n. korupcji i powoływania się na wpływy. Na początku lutego tego roku w tej sprawie zostali zatrzymani i usłyszeli zarzuty Rafał Baniak, Artur P.,  Wojciech S. oraz Waldemar K.

Baniak to prezes Pracodawców RP, a wcześniej wiceminister skarbu. Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Baniaka i dwóch biznesmenów.

Mężczyźni są podejrzani o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, powoływanie się na wpływy i pośrednictwo w zamian za łapówkę, wręczenie łapówki, a także o oszustwa podatkowe.

Według śląskiej prokuratury krajowej Rafał Baniak miał od 2020 roku działać na rzecz grupy kapitałowej starającej się o kontrakt w MPO Warszawa na zagospodarowanie odpadów. Ostatecznie ta spółka otrzymała kontrakt na lata 2021-22. Łączna wartość tej umowy to 600 milionów złotych.

Z ustaleń śledztwa wynika, że Rafał Baniak w zamian za załatwienie kontraktu domagał się 5 procent jego wartości. Miał też od prezesów spółki gospodarowania odpadami otrzymać co najmniej 4 miliony 990 tysięcy złotych w gotówce podczas spotkań towarzyskich - ostatni raz w grudniu zeszłego roku miał odebrać 300 tysięcy złotych.

Były wiceminister skarbu nie przyznaje się do winy. Złożył on w sądzie obszerne wyjaśniania.

46-letni Baniak w latach 2004-2005 był podsekretarzem stanu w resorcie polityki społecznej, w latach 2007-2011 podsekretarzem stanu w Ministerstwie Gospodarki, a w latach 2011-2015 podsekretarzem stanu w resorcie Skarbu Państwa.