W najbliższy czwartek, 16 marca, Sąd Okręgowy w Gdańsku, ma wydać wyrok w sprawie Stefana W. oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza. W sądzie zakończyły się mowy końcowe. Prokuratura wnioskuje o karę łączną dożywocia, wykonywaną w systemie terapeutycznym, bez możliwości wcześniejszego ubiegania się o zwolnienie przez 40 lat. Obrońca Stefana W. domaga się umorzenia postępowania lub kary 15 lat pozbawienia wolności dla swojego klienta. Przed sądem głos zabrał oskarżony.

Termin ogłoszenia wyroku na 16 marca został wyznaczony w czasie rozprawy, która toczyła się dziś w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. 

Sąd oddalił wniosek o sporządzenie kolejnej, czwartej opinii biegłych psychiatrów ws. poczytalności Stefana W., uznając, że przedłużałoby to tylko proces. Z opinii dotyczącej zachowania oskarżonego w areszcie wynika, że jego zachowanie "jest naganne".

Sąd zamknął przewód sądowy, po czym odczytano mowy końcowe. Głos zabrała prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska. Wspomniała fakty i przebieg zamachu, następnie omówiła przebieg dotychczasowej odsiadki Stefana W. Przypomniała, że oskarżony odmówił przyjmowania leków na zdiagnozowaną schizofrenię, a kolejne badania nie potwierdziły u niego choroby psychicznej.

Stefan W. wybrał - jak opisała prokurator - Pawła Adamowicz jako ofiarę, bo utożsamiał go z władzą, którą obarczał winą za swoją sytuację i za wyrok więzienia. Wskazała na fakty, z których wynika, że zabójstwo Stefan W. zaplanował, nie działał przypadkowo.

Prokurator podkreśliła, że nie znaleziono niczego, co mogłoby wskazywać na to, że Stefan W. nie działał sam, że był podżegany do zabójstwa, że kontaktował się z kimś w tej sprawie po wyjściu z więzienia, że spotkał się z kimkolwiek, kto miał mu powiedzieć, co ma zrobić.

Prokurator przypomniała, że Stefan W. nie przyznał się do winy w trakcie procesu, ale zarazem napisał list do rodziny Pawła Adamowicza, w którym przepraszał "za zabicie dobrego człowieka".

Prokurator, odnosząc się do możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary z powodu ograniczonej poczytalności, podkreśliła, że Stefan W. nie zasługuje na złagodzenie. Jako powód podała szkodliwość społeczną czynu, którą Stefan W. powinien rozumieć, mimo ułomności.

Mowę końcową wygłosił mec. Jerzy Glanc, jeden z pełnomocników najbliższych Pawła Adamowicza. Nie mamy żadnych wątpliwości jak atak na prezydenta Adamowicza przebiegał i co się stało po nim - mówi Glanc, zaznaczając, że świadków bezpośrednich, naocznych było niewielu. Glanc przypomniał, że oskarżony Stefan W. szczycił się swoimi wcześniejszymi przestępstwami, a równocześnie winą za pobyt w więzieniu obarczał władzę. Im bliżej było końca wyroku, tym częściej Stefan W. wspominał, że niebawem dokona czegoś spektakularnego i wróci do więzienia.

Glanc przychylił się do wniosku prokuratury o dożywocie. "Planowałem jak Breivik dokonać aktu terrorystycznego, ale po przemyśleniach uznałem, że mógł zginąć ktoś z mojej rodziny. Polityk to osoba, po której nikt nie będzie płakał" - miał stwierdzić Stefan W., mówił Glanc.

Mowę wygłosił kolejny z pełnomocników bliskich Pawła Adamowicza, adwokat Paweł Knap. Opisał między innymi zachowanie Stefana W. w trakcie procesu, wspomniał o liście otwartym do rodziny zamordowanego polityka. Knap wniósł o uznanie Stefana W. winnym i przychylił się do wniosków prokuratury o karę dożywocia i jej zasady.

W sądzie po raz pierwszy była też żona zamordowanego prezydenta, Magdalena Adamowicz. Jak mówiła, nie przyszłaby, gdy Stefan W. wyraził skruchę.

Nie czuję nienawiści do człowieka, który zabił mojego męża, ale proszę z całej mocy, by został sprawiedliwie osądzony - powiedziała Magdalena Adamowicz dodając, że nadzieja na sprawiedliwość chroni ją przed tą nienawiścią.

Stefan W.: Jestem najbardziej poczytalny w Gdańsku

Mowę końcową wygłosił obrońca Stefana W. adwokat Marcin Klimkowski. Na wstępie odniósł się do emocji najbliższych. Zaznaczył, że są zrozumiałe, prosił jednak sąd, by od emocji się odciął. Analizował opinie biegłych psychiatrów dot. poczytalności swojego klienta.

Podkreślił, że opinie są sprzeczne, jednak, jak mówi, nie wykluczają się wzajemnie. Biegli z Krakowa, którzy orzekli niepoczytalność, jako pierwsi badali Stefana W. Dodał, że żaden z zespołów biegłych nie wycofał się ze swojej opinii.

Gdyby sąd uznał, że była ograniczona poczytalność, to może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary - przypomniał Klimkowski i dodał, że sąd nie powinien zastosować kary najsurowszej. W jego ocenie kara 15 lat będzie odpowiednia. Wniósł też o umorzenie, gdyby sąd uznał za wiążącą opinię psychiatrów o niepoczytalności Stefana W.

Jestem najbardziej poczytalny w Gdańsku - powiedział Stefan W. Jak stwierdził, jego zbrodni winny jest Zbigniew Ziobro. Niech go zastąpi Małgorzata Wassermam. Nie ma żadnych dowodów. Adamowicz się z was śmieje. Jestem niewinny - stwierdził na koniec Stefan W.

Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa Pawła Adamowicza w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa.

Zabójstwo Pawła Adamowicza

Do zabójstwa doszło 13 stycznia 2019 r. w trakcie trwającego w Gdańsku finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na scenę, nie powstrzymywany przez nikogo, wbiegł Stefan W. i zadał prezydentowi Adamowiczowi kilka ciosów nożem.

Proces przeciwko mężczyźnie rozpoczął się 28 marca 2022 roku. Od tego czasu zostało przeprowadzonych ponad 20 rozpraw, podczas których przesłuchano kilkudziesięciu świadków.

Rozprawy były prowadzone, prawie zawsze, w największej sali Sądu Okręgowego w Gdańsku. Stefan W. za każdym razem był wprowadzany do szklanej klatki, którą zamontowano w tej sali z uwagi na prowadzone wcześniej sprawy zorganizowanych grup przestępczych.

W trakcie rozpraw nie obyło się bez incydentów. W kwietniu ub.r. Stefan W. zerwał pagon z ramienia jednemu z pilnujących go policjantów. Innym razem krzyczał na sali "Allah Akbar".

Oskarżony wysyłał również wnioski do sądu m.in. o uchylenie tymczasowego aresztu.

Psychiatrzy i psycholodzy o Stefanie W.

W połowie grudnia ubiegłego roku, w trakcie dwóch rozpraw, zostali przesłuchani psychiatrzy i psycholodzy, którzy wydawali opinię w sprawie poczytalności Stefana W. Podczas przesłuchań biegłych została wyłączona jawność rozprawy.

Według pierwszej opinii biegłych z Krakowa, która została sporządzona w 2019 r., Stefan W. w chwili ataku na Pawła Adamowicza był niepoczytalny. Dwie pozostałe opinie biegłych psychiatrów z Warszawy, Starogardu Gdańskiego oraz z Łodzi wydane w 2020 i 2021 roku wskazywały, że Stefan W. w chwili zabójstwa miał ograniczoną poczytalność.

Opinie sporządzone przez biegłych mogą wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować jej nadzwyczajne złagodzenie.

Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia.