Już 30 tysięcy uchodźców z Ukrainy znalazło pracę w Zachodniopomorskiem na mocy specustawy. Nadal 3 tysiące osób, głównie kobiet po 55. roku życia są zarejestrowane w urzędach pracy. Problemem jest obawa przed przeniesieniem się z dużego miasta do mniejszych ośrodków. "Tam paradoksalnie łatwiej o pracę" - mówią eksperci i namawiają do stworzenia programu relokacji.

Najnowsze dane pokazują, że już ponad 30 tysięcy osób z Ukrainy podjęło pracę na mocy specustawy. W Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Szczecinie zarejestrowało się jako bezrobotne nieco ponad 3 tysiące osób, które dotarły do naszego regionu po wybuchu wojny w Ukrainie. 

Osoby z Ukrainy doskonale odnalazły się na zachodniopomorskim rynku pracy. Widzimy jednak, że uchodźcy mają tendencję do osiedlania się w dużych miastach. To często utrudnia znalezienie pracy dla wszystkich. Potrzebny jest systemowy program, który będzie sprzyjać relokacji i będzie mobilizować osoby z Ukrainy do osiedlania się w małych miastach. Przykładowo: w Szczecinie i Koszalinie pracy dla osób z Ukrainy nie ma już zbyt wiele, ale w Goleniowie, Stargardzie, Myśliborzu czy Wałczu jest mnóstwo ofert - mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Eksperci przyznają, że program relokacji to byłby dobry pomysł. Pozwoliłby na to, by pracę znalazły osoby, które w dużych miastach mają z tym problem. 

Przedsiębiorcy bardzo pozytywnie oceniają aktywność zawodową osób, które po wybuchu wojny osiedliły się na Pomorzu Zachodnim. Wiele osób ma stałą pracę i regularnie poprawia swoje kompetencje zawodowe i umiejętność posługiwania się językiem polskim. 3 tysiące osób zarejestrowanych jako bezrobotne to z jednej strony mała liczba, ale z drugiej pewien dowód na dysproporcje między oczekiwaniami przedsiębiorców i osób obecnych na rynku pracy. Bez zatrudnienia pozostają także często osoby starsze, które nie mają możliwości szybkiej nauki zawodu i języka, a musiały uciekać przed wojną - mówi Kamil Zieliński, ekspert rynku pracy z firmy 7HR i Prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Jest obawa mentalna, że w mniejszej miejscowości nie ma pracy, a to nie jest prawda. Strefy przemysłowe lokowane są na obrzeżach dużych miast i to tam na osoby z Ukrainy czeka praca. Program relokacyjny to dobry pomysł, ale musi być odpowiednio przygotowane tak, by nie wystraszyć uchodźców. Najwięcej ofert pracy jest obecnie w sektorach przemysłowych, halach produkcyjnych oraz w zawodach o niższych kwalifikacjach - mówi Kamil Zieliński.  

Osoby z Ukrainy, które przyjechały do Polski po 24 lutego dzisiaj w dużej mierze opanowały już język polski i starają się o lepszą pracę.

Widzimy te starania, ale co oczywiste efekty w poszukiwaniu pracy są różne. To nie jest łatwy czas w gospodarce. W lutym i marcu osoby z Ukrainy mające nawet bardzo dobre wykształcenie szukały pracy jakiejkolwiek: sprzątania, pomocy w gastronomii, roznoszenia ulotek. Po kilku miesiącach ich ambicje wzrosły i szukają zatrudnienia w swoich zawodach. Najwięcej chętnych do pracy jest pań, które mają wykształcenie typowo administracyjne, medyczne lub handlowe. Tutaj znajomość języka jest kluczem do podejmowania pracy. Widzimy, że panie z Ukrainy świetnie radzą sobie jako pomoc socjalna, osoby do opieki nad dziećmi czy seniorami. Dużo znalazło zatrudnienie w handlu i gastronomii - mówi Anna Sudolska, ekspert rynku pracy z firmy IDEA HR Group. 

Rynek pracy jest chłonny, choć należy przyznać wprost, że wiele osób z Ukrainy jest zmuszonych do pracy poniżej kwalifikacji i powyżej jednego etatu. To kwestia konieczności zarabiania na wynajem mieszkania i utrzymanie się w Polsce - dodaje ekspertka.