Dotkliwie skatowany przez ojczyma 8-latek z Częstochowy ma w najbliższym czasie przejść kolejne zabiegi. Takie są plany lekarzy z kliniki dziecięcej w Katowicach, gdzie obecnie przebywa chłopiec.

Chłopiec trafił do katowickiej placówki 3 kwietnia z ciężkimi obrażeniami ciała - m.in. oparzeniami głowy, klatki piersiowej i kończyn. O usiłowanie zabójstwa dziecka podejrzany jest jego 27-letni ojczym, który - jak ustalili śledczy - miał polewać chłopca wrzątkiem i umieszczać na rozgrzanym piecu, a wcześniej brutalnie bić i przypalać papierosami.

Kiedy możliwe wybudzenie?

Chłopiec jest utrzymywany w stanie śpiączki, przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. W okresie świątecznym jego stan nie pogorszył się; nadal jest ciężki, ale stabilny - powiedział  rzecznik szpitala Wojciech Gumułka.

W kolejnych dniach dziecko przejdzie zabiegi chirurgiczne związane z doznanymi oparzeniami; pierwszy z nich zaplanowano na dzisiaj - dodał rzecznik. Chodzi m.in. o czyszczenie ran. 

Jeszcze przez jakiś czas chłopiec pozostanie w śpiączce. Lekarze nie precyzują na razie, kiedy możliwe będzie jego wybudzenie. Stan śpiączki oszczędza dziecku cierpienia związanego z doznanymi obrażeniami oraz ułatwia gojenie się ran.

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw, gdy ponad tydzień temu policja interweniowała w częstochowskiej dzielnicy Stradom po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka. Chłopca z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Ojczym i matka dziecka zostali zatrzymani. 27-letniemu Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca 2023 r. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.

Magdalena B. ukrywała co się dzieje z dzieckiem?

"Fakt" opublikował dziś informacje, z których wynika, że Magdalena B. - matka 8-latka - próbowała ukryć przed ojcem dziecka co dzieje się w jej domu.

Ojciec chciał, by Kamilek i jego brat Fabian spędzili święta z nim i jego nową rodziną. Mężczyzna dopytywał matkę dzieci o możliwość zabrania dzieci do siebie. Gdy do Wielkanocy było coraz bliżej, Magdalena B. przekazała, że Fabian oparzył brata wodą. Były partner kobiety podejrzewał, że matka jego dzieci kłamie, by nie wydać chłopców na święta.

Pan Artur i jego nowa partnerka chcieli, by Magdalena B. wysłała im zdjęcia z oparzeniami Kamilka. Kobieta nie chciała tego zrobić, bo bała się, że sprawa zostanie zgłoszona do MOPS-u. Ostatecznie jednak przesłał zdjęcie partnerce pana Artura.

3 kwietnia pan Artur pojechał do synów. Magdalena B. prosiła telefonicznie byłego partnera, by zabrał Kamila do szpitala. Gdy mężczyzna dotarł z partnerką na miejsce, Magdalena B. była w domu sama z dwójką synów.

Kamil był pobity i zaniedbany. Pan Artur od razu postanowił zadzwonić na numer alarmowy. W tym czasie Magdalena B. wyszła z domu.

Areszt na trzy miesiące

Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Chodzi o to, że nie reagowała na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.

Jak wcześniej informował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina ośmiolatka była od marca 2021 r. objęta wsparciem pracownika socjalnego. Wcześniej nie było informacji wskazujących, że dziecko może doświadczać przemocy.

Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma szóstkę dzieci - dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.