Pierwszy mecz czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów nie przebiegł po myśli Rakowa Częstochowa. Podopieczni Dawida Szwargi przegrali 0:1 po samobójczym golu Bogdana Racovițana. Rewanż na stadionie Parken w przyszłym tygodniu - w środę, 30 sierpnia, o godz. 21:00.

Trener gospodarzy Dawid Szwarga nie ukrywał, że faworytem rywalizacji będą Duńczycy, choć częstochowianie nie doznali porażki w żadnym z sześciu wcześniejszych spotkań tych kwalifikacji.

W zespole gości zabrakło kontuzjowanego tunezyjskiego napastnika Eliasa Achouriego, wystąpił za to polski bramkarz Kamil Grabara, który opuścił z powodu urazu sobotni mecz ligowy. W ekipie gospodarzy nie było - z powodów zdrowotnych - obrońcy Zorana Arsenicia.

Raków Częstochowa, z konieczności, musiał się przenieść na sosnowiecki stadion, bowiem obiekt w Częstochowie nie spełnia wymagań UEFA na tym etapie LM. Drużyna trenera Jacoba Neestrupa musiała sobie też poradzić bez wsparcia swoich fanów, ukaranych przez europejską federacją za odpalanie rac. W tej sytuacji komplet miejsc na stadionie kompleksu ArcelorMittal Park wypełnili sympatycy mistrza Polski.

Czwarta runda kwalifikacji jest rozgrywana z zachowaniem oprawy fazy grupowej. Na środku boiska znalazło się logo LM, a przed pierwszym gwizdkiem kibice wysłuchali hymnu tych elitarnych rozgrywek. Razem napiszmy wspaniałą historię - witał sympatyków Rakowa spiker. Liga Mistrzów dla Rakowa - niosło się z trybun. Tuż przed wyjściem piłkarzy na boisko w Sosnowcu zaczęło grzmieć i mocno padać.

Początek spotkania to "badanie się" obu drużyn. W siódmej minucie zza pola karnego strzelał Fabian Piasecki, ale Kamil Grabara udanie interweniował.

Niestety, dwie minuty później goście wyszli na prowadzenie. Duńczycy łatwo przedostali się w pole karne Rakowa, z lewej strony pola karnego dogrywał Mohamed Elyounoussi i piłka po odbiciu się od Bogdana Racovițana wpadła do bramki. Pierwszy raz w tych eliminacjach częstochowianie musieli gonić wynik.

To był tylko początek problemów podopiecznych Dawida Szwargi. W 22. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Jean Carlos. W jego miejsce wszedł Deian Sorescu.

Po straconej bramce częstochowianie ruszyli do ataku, ale niewiele z tego wynikało. W 25. minucie nieporadność obrońców Kopenhagi próbował wykorzystać Piasecki, ale piłka po jego uderzeniu przeleciała nad poprzeczką.

W 39. minucie piłka zatrzepotała w siatce Kopenhagi. Z prawej strony dośrodkowywał Fran Tudor, wysoko zawieszoną piłkę przed bramkę zgrał Milan Rundić i Grabarę uderzeniem głową pokonał Giannis Papanikolaou. Okazało się jednak, że częstochowianie byli na niewielkim spalonym i po wideoweryfikacji arbiter anulował gola. Więcej emocji w pierwszej połowie już nie było.

Od początku drugiej części gry Raków starał się wysoko atakować piłkarzy duńskiej ekipy i zmuszać ich do błędów, ale ci takowych nie popełniali. W 47. minucie Sorescu przedarł się lewą stroną, ale mocne dogranie zatrzymało się na pierwszym obrońcy. FC Kopenhaga odpowiedziała chwilę później - z ostrego kąta strzelał Roony Bardghji, ale udanie interweniował Kovačević.

W 58. minucie częstochowianie wyszli z groźnym kontratakiem - strzelał Piasecki, piłka po odbiciu się od jednego z obrońców spadła pod nogi Sorescu, ale Rumun z obrzeża pola karnego przeniósł ją nad poprzeczką.

W 60. minucie za Marcina Cebulę wszedł Sonny Kittel. Niemiec mógł uszczęśliwić kibiców już pięć minut później, kiedy z 10 metrów strzelił tuż nad poprzeczką. Duńczycy odpowiedzieli trzy minuty później - zza pola karnego soczyste uderzenie oddał Elyounoussi, piłka otarła się jeszcze o jednego z częstochowian, ale Kovačević popisał się udaną paradą.

Raków nie ustępował w próbach doprowadzenia do remisu. Podopieczni Dawida Szwargi mieli przewagę, starali się zamknąć rywala, jednak niewiele z tego wynikało. W 75. minucie po rzucie rożnym obok bramki główkował Adnan Kovacevic. Osiem minut później znów zakotłowało się w polu karnym Kopenhagi, ale obrońca ofiarnym wślizgiem ubiegł wprowadzonego na boisko Łukasza Zwolińskiego i Grabara wyłapał piłkę.

Ostatnie minuty to - nomen omen - obrona Częstochowy w wykonaniu Duńczyków. Częstochowianie zamknęli rywala we własnym polu karnym, ale mimo licznych dośrodkowań i walki w powietrzu nie udało się doprowadzić od wyrównania.

Rewanż na stadionie Parken w przyszłym tygodniu - w środę, 30 sierpnia, o godz. 21:00.

Bramka: Bogdan Racovițan (9., sam.).

Żółte kartki: FC Kopenhaga - Orri Oskarsson, Elias Jelert.

Sędzia: Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina).

Widzów: 11 600.

Raków Częstochowa: Vladan Kovačević - Milan Rundić (80. Srdjan Plavsic), Adnan Kovacevic, Bogdan Racovitan - Jean Carlos (23. Deian Sorescu), Gustav Berggren, Giannis Papanikolaou, Fran Tudor - Marcin Cebula (60. Sonny Kittel), Fabian Piasecki (80. Łukasz Zwoliński), Vladyslav Kochergin (80. Ben Lederman).

FC Kopenhaga: Kamil Grabara - Birger Meling, Kevin Diks, Denis Vavro, Elias Jelert - Diogo Goncalves (81. Christian Sorensen), Rasmus Falk (86. Oscar Hojlund), Viktor Claesson (64. Lukas Lerager) - Mohamed Elyounoussi (81. Nicolai Boilesen), Jordan Larsson, Roony Bardghji (64. Orri Oskarsson).