Nawet kilka miesięcy może potrwać akcja ratownicza w kopalni Pniówek w Pawłowicach (woj. śląskie). Dziś zaprezentowano jej szczegóły. Do katastrofy w tym zakładzie doszło w kwietniu ubiegłego roku.

20 kwietnia 2022 roku w wyniku około 20 wybuchów metanu w kopalni Pniówek zginęło 16 górników i ratowników górniczych, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli z pomocą poszkodowanym. Ciała siedmiu z nich zostały za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk.

Dziś wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) Edward Paździorko i dyrektor kopalni Pniówek Marian Zmarzły przedstawili plan akcji ratowniczej, której celem jest dotarcie do zaginionych i wydostanie ich ciał na powierzchnię.

Pierwszy etap akcji

Pierwszy etap działań rozpocznie się w sobotę, 4 lutego, o szóstej rano i potrwa prawdopodobnie do poniedziałku. W tym czasie w kopalni nie będą prowadzone inne roboty górnicze. Ratownicy mają otworzyć korki przeciwwybuchowe i wejść w odcięty wcześniej rejon oraz rozpocząć jego przewietrzanie. Ocenią też panujące w wyrobiskach warunki.

Celem tego etapu akcji jest m.in. przywrócenie przepływu powietrza w wyrobisku, gdzie obecnie stężenie metanu wynosi prawdopodobnie ok. 25 proc., stężenie tlenku węgla 8 ppm ("ppm" w języku angielskim oznacza "parts per million", czyli "liczba cząstek na milion"), dwutlenku węgla ok. 1 proc., a temperatura ok. 37 stopni Celsjusza. Tamy przeciwwybuchowe zostaną rozebrane, a pole pożarowe znacznie zawężone. W innych miejscach powstaną lżejsze tamy z pianki chemicznej.

Co oznaczają wskaźniki dotyczące stężenia gazów w zamkniętym wyrobisku? Stężenie metanu przekraczające 3 proc. oznacza konieczność wycofania górników z miejsca zagrożenia. Maksymalne stężenie tlenku węgla dopuszczone przez Światową Organizację Zdrowia (przy przebywaniu w pomieszczeniu do 8 godzin) wynosi 35 ppm. W przypadku stężenia CO2, górny próg w pomieszczeniach stałego przebywania dla ludzi - według WHO - wynosi 0,1 proc.

Wszystkie działania w tym etapie akcji będą prowadzone na zasadach akcji ratowniczej - wyjaśnił wiceprezes Paździorko. W akcji, na każdej zmianie, weźmie udział dziewięć pięcioosobowych zastępów ratowniczych, czyli kilkudziesięciu ratowników każdej doby. Będą to ratownicy ze wszystkich kopalń jastrzębskiej spółki. Zastępy będą się często zmieniać ze względu na panującą na dole wysoką temperaturę i wilgotność - w tych warunkach można pracować maksymalnie 2 godziny.

Wcześniej stan wyrobisk za tamami był sondowany za pomocą kamer, wprowadzonych tam przez specjalnie przygotowane otwory. Obraz z kamer potwierdził, że chodniki za tamami nie zostały zniszczone. W dwóch przypadkach widać rozlewiska wody, w innych fragment przenośnika oraz instalacji lutniociągu. Możliwe jednak, że dalej chodniki są zdeformowane - zbadają to ratownicy podczas wstępnej penetracji wyrobisk.

Drugi etap akcji

Działania pierwszego etapu akcji nie mają na celu bezpośredniego dotarcia do pozostających pod ziemią górników. Aby do nich dotrzeć, w drugim etapie, planowane jest wydrążenie zupełnie nowego chodnika o długości ok. 350 metrów. Za jego pomocą ratownicy mają dostać się w rejon katastrofy z drugiej strony ściany wydobywczej. Potrwa to - jak szacuje jastrzębska spółka - ok. 4-6 miesięcy. Taki sposób prowadzenia akcji uznano za najbezpieczniejszy i najbardziej optymalny. Ratownicy mają dojść do zaginionych możliwie najkrótszą drogą.

Ratownicy nie będą zatem przedzierać się przez zniszczone wyrobiska, ale powinni dotrzeć do zaginionych chodnikiem o pełnej funkcjonalności.

Ostatnie meldunki czy zastępu czy wołanie górnika mogą nam wskazywać przybliżoną lokalizację - powiedział dyrektor kopalni Pniówek Marian Zmarzły.

Dwaj górnicy - kombajnista i górnik ścianowy - prawdopodobnie znajdują się w samej ścianie wydobywczej, a pięcioosobowy zastęp ratowniczy, który szedł im z pomocą - w końcowej części ściany, w pobliżu skrzyżowania z jednym z chodników.

Przez blisko 9 miesięcy, kiedy rejon katastrofy był otamowany, trwały działania zmierzające do obniżenia w nim temperatury oraz uzyskania bezpiecznego składu atmosfery. Wtłoczono tam m.in. ok. 2 mln m sześc. azotu. Teraz, na potrzeby rozpoczynającego się w sobotę pierwszego etapu akcji, przygotowano dodatkowo chłodnice, dwa wentylatory oraz urządzenia do płynnej regulacji wydatku powietrza.

W rejonie katastrofy nie będzie w przyszłości wznowione wydobycie węgla, ściana wydobywcza kończyła już swój bieg. Rejon ma być natomiast przygotowany na potrzeby wizji lokalnej, którą powinna przeprowadzić tam komisja wyjaśniająca przyczyny i okoliczności katastrofy, powołana przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego. Niezależne postępowania prowadzą także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku oraz prokuratura.