Poznańska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypadku tramwajowego, do którego doszło dwa lata temu na poznańskiej Starołęce. Jeden z pojazdów wjechał wówczas w drugi, stojący na przystanku. Poszkodowanych zostało wtedy 31 osób.

Do wypadku doszło na początku sierpnia 2021 roku w pobliżu ronda Starołęka. Jeden z pojazdów wjechał z impetem w drugi, który stał wtedy na przystanku. W wypadku ucierpiało 31 osób. Dwie były ciężko ranne, a do szpitali trafiło w sumie 29 osób. Śledztwo w tej sprawie wszczęła poznańska prokuratura. 

Pod koniec 2021 roku motorniczy "dwunastki" - tramwaju, który wjechał w stojącą na przystanku "siódemkę" - usłyszał zarzut. Prokuratura podejrzewała go o nieumyślne spowodowane katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Teraz prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie. Powodem jest choroba motorniczego, o której ten nie wiedział - powiedział w rozmowie z RMF FM prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. 

Biegli stwierdzili, że motorniczy choruje na cukrzycę, o czym wcześniej nie wiedział. Wypadek był następstwem zasłabnięcia z powodu wysokiego poziomu glukozy we krwi. Mężczyzna nie wiedział, że choruje i nie przyjmował wymaganych leków. 

Zdaniem prokuratury motorniczy nie popełnił przestępstwa i sprawa została umorzona. Decyzja nie jest jednak prawomocna. 

Kilku poszkodowanych już ją zaskarżyło - mówi Wawrzyniak.

Pasażerowie, którzy ucierpieli w wypadku chcą wznowienia śledztwa.

Opracowanie: