15 lat więzienia, 8 lat bez praw publicznych i 16 tys. zł grzywny - taką karę wymierzył sąd Bogdanowi S., który w czerwcu 1995 roku zamordował i okradł 37-letniego mężczyznę. Oskarżony przez niemal 30 lat ukrywał się przed policją. Wpadł na warszawskim Okęciu, dzięki policjantom z lubelskiego "Archiwum X". W prokuraturze przyznał się do winy, choć tłumaczył, że nie zamierzał zabić.
Sąd Okręgowy uznał Bogdana S. winnym zabójstwa i skazał na 15 lat więzienia. Dodatkowo pozbawił go również praw publicznych na 8 lat. Oskarżony ma też zapłacić 16 tys. zł grzywny.
W 1995 roku w drukowanej prasie pojawiło się pewne ogłoszenie - oferta zorganizowania wyjazdu do Szwajcarii po zakup samochodów. Na tę propozycję skusił się 37-latek, który przyjechał pod wskazany adres. Był to jeden z domów jednorodzinnych przy ul. Kossaka w dzielnicy Dziesiątej. Ustalił, że następnego dnia zgłosi się tam z pieniędzmi na samochód. Tak też zrobił.
Mężczyzna przywiózł ze sobą niemal 7 tys. dolarów, 300 franków francuskich (nie było jeszcze waluty euro) oraz 230 złotych (wówczas 2,3 mln starych złotych). To był ostatni dzień jego życia. Zakończyły je trzy ciosy zadane w głowę metalową rurą.
Ciosy miał zadać Bogdan S., który przyjechał do Lublina z Białegostoku. Jak twierdził w prokuraturze, nie chciał zabić, a jedynie zdobyć pieniądze. W tym celu zamieścił ogłoszenie o wyjeździe do Szwajcarii. Dom, w którym później doszło do zbrodni, wynajął na fałszywe nazwisko. Nie było to trudne. Wystarczył skradziony dowód osobisty, do którego wkleił swoje zdjęcie.
Przed zrobieniem zdjęcia Bogdan S. starannie się ucharakteryzował: dokleił sobie wąsy, zmienił fryzurę. To zdjęcie znaleziono w portfelu pozostawionym na miejscu zbrodni. Dowodów było więcej: butelki, odciski palców, czy też krawat, którym była zakneblowana ofiara.
Chociaż sąsiedzi rozpoznali na zdjęciu mężczyznę, który wynajmował dom, dla ówczesnych śledczych nie był to przydatny dowód, bo taka twarz po prostu nie istniała. Po kilku miesiącach śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy.
Zdjęcie przydało się po wielu latach policjantom z lubelskiego "Archiwum X". To specjalna komórka w Komendzie Wojewódzkiej Policji, zajmująca się zbrodniami sprzed wielu lat. Dzisiejsza technika pozwoliła sprawdzić, jak przez lata mogły się zmienić rysy twarzy widocznej na fotografii. Umożliwiła też skorzystanie z innych dowodów, w tym odcisków palców, a przede wszystkim śladów DNA z krawata wyjętego z ust ofiary. To one zgubiły sprawcę.
Materiał genetyczny okazał się zgodny z zarejestrowanym w brytyjskiej bazie kodem DNA mężczyzny przebywającego od wielu lat w Wielkiej Brytanii, w której od kilkunastu lat mieszkał Bogdan S. Mężczyzna został zatrzymany na warszawskim lotnisku Okęcie. W prokuraturze przyznał się do winy.


