W Przewodowie, gdzie po południu doszło do eksplozji, w wyniku której zginęły dwie osoby wciąż pracują służby. Na miejscu jest nasz reporter Krzysztof Kot.

Przewodów to niewielka, licząca zaledwie kilkuset mieszkańców miejscowość kilka kilometrów od polsko-ukraińskiej granicy. W pobliże suszarni zbóż, w której doszło do wybuchu, nie ma dojazdu. Policja nie wpuszcza tam nikogo, a na miejscu wciąż pracują służby.

Pan Stanisław, mieszkaniec Przewodowa mówił reporterowi RMF FM, że po południu, kiedy był w oborze, usłyszał dwa "przeraźliwe świsty, jakich nigdy wcześniej nie słyszał", a potem dowiedział się o eksplozji. Mężczyźni, którzy zginęli to jego koledzy: jeden był pracownikiem suszarni zbóż, drugi przywiózł zboże do skupu. Inny mężczyzna, mieszkający około 30 kilometrów od miejsca zdarzenia też potwierdza, że słyszał dźwięk przypominający przelatujący nisko odrzutowiec, ogromny huk.      

W Hrubieszowie zwołany został sztab kryzysowy. Wieczorem przyjechał tam wojewoda lubelski Lech Sprawka. On i starosta hrubieszowska Anita Karpiuk mają przyjechać do Przewodowa.

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina w komunikacie wydanym po północy potwierdził, że  o g. 15.40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim "spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli RP". W związku z tym szef MSZ Zbigniew Rau wezwał ambasadora Federacji Rosyjskiej do przekazania wyjaśnień. Jak poinformował premier Mateusz Morawiecki przyczyny zdarzenia będą wyjaśniane z udziałem międzynarodowych ekspertów, którzy dołączą do polskich biegłych. 

       

Opracowanie: