20-latek stracił prawo jazdy po tym, jak na ulicy w Bełchatowie w woj. łódzkim potrącił pieszego i wiózł go na masce swojego auta przez kilkadziesiąt metrów. Wcześniej kierowca „palił gumy”, bo chciał zużyć stare opony i popisać się przed znajomymi.

Do zdarzenia doszło w nocy na jednej z bełchatowskich ulic. Policjanci zostali wezwani w związku z potrąceniem pieszego. Funkcjonariusze ustalili, że 20-letni kierowca peugeota, stojąc w pobliżu jednego ze skrzyżowań "palił gumy" w swoim aucie - czyli gwałtownie zwiększał obroty silnika, przy jednoczesnym przytrzymaniu hamulca ręcznego. Powodowało to hałas i wydobywanie się dymu z tartych o asfalt opon.

Jeden z mieszkańców chciał zwrócić uwagę kierowcy. Gdy wyszedł ze swojej posesji, kierowca nagle zwolnił hamulec. Auto natychmiast zerwało  się z miejsca. W wyniku tego kierowca potrącił pieszego, idącego w jego kierunku. 30-latek wpadł na maskę. Auto jechało z nim przez kilkadziesiąt metrów. Ostatecznie mężczyzna upadł na ziemię. Na szczęście nie odniósł on poważniejszych obrażeń. Został zabrany do szpitala na badania.

W rozmowie z funkcjonariuszami kierowca peugota tłumaczył, że chciał zużyć stare opony oraz popisać się przed  znajomymi. Był trzeźwy. Stracił prawo jazdy. Odpowie za spowodowane zagrożenia w ruchu drogowym.