Dwie kobiety, które zmarły po wczorajszym pożarze w Łodzi, najprawdopodobniej zginęły w wyniku brutalnej zbrodni. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podwójnego zabójstwa, a pożar, który wybuchł w mieszkaniu, miał na celu zatarcie śladów przestępstwa. Policja zatrzymała już trzy osoby mogące mieć związek ze sprawą. "Jedna z ofiar miała widoczne obrażenia. Chodzi o rany zadane ostrym narzędziem" - przekazał prokurator Paweł Jasiak.
Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę przed południem w jednym z mieszkań przy ul. Łanowej na Teofilowie w Łodzi. Strażacy, którzy przybyli na miejsce ewakuowali z płonącego mieszkania kobietę, jednak mimo natychmiastowej resuscytacji nie udało się jej uratować. Druga z ofiar, jak poinformował rzecznik straży pożarnej Jędrzej Pawlak, nie została ewakuowana "ze względu na obrażenia ciała".
Z ustaleń śledczych wynika, że pożar nie był przyczyną śmierci kobiet. Według wstępnych ustaleń prokuratury pożar w mieszkaniu nie był przyczyną śmierci dwóch mieszkających tam kobiet, ale został wywołany dla zatarcia śladów po zabójstwie - poinformował prokurator Paweł Jasiak.
Jedną z ofiar jest 88-letnia mieszkanka bloku, drugą jej opiekunka, mająca ponad 60 lat. Na ciele jednej z kobiet ujawniono widoczne obrażenia zadane ostrym narzędziem. Przyczyna śmierci drugiej kobiety zostanie ustalona po sekcji zwłok, która zaplanowana jest na wtorek.
W związku ze sprawą policja zatrzymała trzy osoby - kobietę oraz dwóch mężczyzn. Prokurator prowadzący śledztwo po sekcji zwłok i przesłuchaniach zatrzymanych zdecyduje, kto usłyszy zarzuty i jakie - przekazał prokurator Jasiak.
Prokuratura zapowiada kolejne czynności procesowe, w tym przesłuchania zatrzymanych oraz szczegółowe badania medyczno-sądowe. Dopiero po ich zakończeniu możliwe będzie postawienie zarzutów i wyjaśnienie wszystkich okoliczności tragedii.


